Come back to Us

6 0 0
                                    




11.01.

-Jest pani w ciąży, Panno Blue. -powiedział lekarz wpatrując się w ekran od usg.
Spojrzałam na niego myśląc, że się przesłyszałam. Zmarszczyłam brwi i patrzyłam raz na niego raz na ekran. Nic z niego nie wyczytałam, bo kompletnie nic nie widzę i nie rozumiem. Natomiast lekarz miał pół uśmiech na ustach. Ja nie wiem z czego tu radość! Dziecko w tym momencie to ostatnie o czym mogłabym pomyśleć.
-To nie możliwe doktorze. -stwierdziłam pewnie.
-Proszę tu spojrzeć. - lekarz powiększył odrobinę szarawy obraz i pokazał małą czarną palmę na ekranie. I to niby jest dziecko? Równie dobrze może być kamień, guz, cokolwiek. - I wyniki krwi to potwierdzają. -odłożył śmieszną kamerkę, którą jeździł mi po brzuchu i zaczął wycierać moją skórę od żelu.
W tym czasie informacja powoli do mnie docierała. Patrzyłam się tępo w sufit, będąc w szoku oraz załamana. Tak bardzo starałam się, by nic nie stanęło na drodze do pnącej się kariery. Moje projekty zdobywają sławę, kupno poszło w górę. Muszę być teraz na stałe w firmie i wszystkiego pilnować z związku z moją produkcją. Trzeba szykować koleją kolekcje na następny sezon oraz uszyć suknie na czerwony dywan, dla mnie mało znanej aktorki. Nie ma czasu na dziecko. Położyłam dłonie na twarzy i poczułam jak z pod powiek wypływają pierwsze łzy. "Ja nie dam rady. Nie poradzę sobie". - mówiłam sama do siebie, zanosząc się co raz większym płaczem. Kręciłam głową na 'nie', nie chcąc dopuścić do siebie tego, że będę matką. Nawet męża nie mam. Z Liam'em jestem ledwo dwa miesiące. Wpadka. Wpadliśmy jak w bagno.
-BĘDĘ OJCEM!! - usłyszałam szczęśliwe krzyki chłopaka na korytarzu.
Ja w padłam jak w bagno.
Na nowo zaczęłam szlochać kuląc się na łóżku. To jest jakiś pierdolony i nie śmieszny żart. Liczyłam w duchu, że jednak to wszystko okaże się błędem lekarskim. Oni często się mylą, tak? TAK?! Nie dam rady teraz z dzieckiem.
-Nie dam rady...- szepnęłam płaczliwe do siebie.
Poczułam silne ramiona otulające moje ciało. Podniósł mnie ostrożnie i do siebie przytulił. Schowałam twarz w jego ramieniu, wypłakując się na nim, a on uspokajał mnie delikatnym kołysaniem i pocałunkami na czubku głowy. Moje dłonie się trzęsły, a przez płacz, powoli brakowało mi tchu.
-Spokojnie, kochanie. - szepnął uspokajająco.
-Przepraszam. -wyłkałam, tuląc się do jego piersi i trzymając się jego marynarki od garnituru. - Ja nie dam rady.
-Damy radę. -poczułam jak jego palce delikatnie musnęły mój policzek, a po chwili złapał za moją brodę i podniósł, bym spojrzała na jego twarz. Jego brązowe oczy iskrzyły szczęściem, na co miałam ochotę bardziej się rozpłakać. Czemu nie potrafię się cieszyć jak on? Noszę w sobie nowe życie. Cząstkę jego, tego który otworzył na nowo moje serce. - Wspólnie, kochanie. -poczułam jak jego kciuk gładził mój policzek z nad wyraz delikatnością, ścierając słone krople.
-Nie zostawisz mnie? -szepnęłam pełna obaw co do odpowiedzi.
-Nigdy. - kiwnął głową i pochylił się lekko, by złączyć nasze usta w delikatnym, pełnym uczuć pocałunku.
Moje łzy przestały spływać po policzkach, a serce zaczęło na nowo być w swym radosnym tempie. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego jak on, że to jemu pozwoliłam zawładnąć swoim sercem. Jest niczym mój Anioł Stróż martwiący się o moje dobro w najmniejszych sprawach. Chroniący mnie przed niebezpieczeństwami świata zewnętrznego. Sprawiający, że warto jednak żyć i dać życie dla nowych pokoleń. Może tak miało być? Losu nie da się zmienić, więc muszę się nauczyć świadomości, że zostanę mamą.
Caro chyba oszaleje z radości. Już wyobrażam sobie ją skaczącą po pokoju, a jej chłopak nie będzie wstanie nic zrozumieć przez jej piski szczęścia. Później gdy się trochę uspokoi, zamiast odpocząć po długim dniu świętowania chrzcin dzieci jej kuzyna, przyleci niczym torpeda do szpitala, by mnie wyściskać i wesprzeć w tej chwili. Będzie zadowolona jak nigdy, widząc siebie jako najlepszą ciocię na świecie.
A jak zareaguje rodzina? Szczęściem, krzykiem, że mam nie ślubne dziecko? Mama może jednym i drugim, reszta pewnie będzie się cieszyć, a ja muszę nauczyć się tego nauczyć.


One Shots #LoniStoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz