Rozdział 2

147 16 8
                                    

Spojrzałem na wyświetlacz telefonu. Numer był zastrzeżony. Odebrałem.
- Halo? - odparłem. Usłyszałem dziewczęcy pisk - Kate! - krzyknąłem.
- Nic jej nie jest, ale uważaj, bo to może się szybko zmienić - odezwał się stary, zachrypnięty głos.
- Zostaw ją! Zrobię co zechcesz tylko nie ruszaj Kate! - warknąłem.
- Na to liczyłem - zaśmiał się - A więc pójdziesz pod most Downtown. Tam czeka na ciebie samochód. Będziesz mógł w nim porozumiewać się z nami. Jak będziesz grzeczny to może nawet zobaczysz swoją laseczke - wyjaśnił - I nic nie kombinuj, jeden nieodpowiedni ruch, a twoja narzeczona zginę - dodał tajemniczo.
Rozłączył się. Wziąłem kurtke jeansową i chciałem wyjść, jednak zatrzymała mnie moja gosposia Mary.
- Gdzie Pan wychodzi o tej porze? - zdziwiła się.
- Ahh.. znowu problemy w pracy - westchnąłem. Nie zamierzam jej powiedzieć prawdy. Znając ją od razu zadzwoniła by po policję. To jest bardzo delikatna sprawa i czym mniej osób jest w to wtajemniczone tym lepiej.
- W pracy? A Pan przecież na sportowo ubrany. Gdzie garnitur? - dopytywała.
- No fakt.. - syknąłem - Chyba nadal śpię - dodałem z ironią i poszedłem się przebrać. Ubrałem pierwszy lepszy strój (granatowy garnitur i błękitną koszule). Teraz bez przeszkód wybiegłem z domu i zmierzyłem ku wyznaczonemu miejscu. Po 10 minutach byłem na miejscu. Spostrzegłem wyścigową maszynę. Kolor czerwony, wyprofilowany przód, białe światła. Silnik był włączony, czyżby ktoś przed chwilą tu był? Nie pewnie wsiadłem do pojazdu. Orientacyjnie zilustrowałem wnętrze. Przy samym dachu w kątach znajdowały się małe kamerki. Nad radiem znajdował się monitor wielkości wyświetlacza telefonu. Reszta nie różniła się niczym nadzwyczajnym od zwykłego samochodu. Położyłem ręce na kierownicy i przygazowałem w miejscu. Uwielbiałem warkot silnika. Nagle rozległ się dzwonek. Spojrzałem na mały monitorek nad radiem. Ktoś dzwonił.
~ Aby odebrać połączenie musisz powiedzieć ,,Odbierz", by odrzucić powiedz ,,Odrzuć" - odezwał się damski głos w głośnikach.
- Odbierz? - powiedziałem niepewnie. Na ekranie pojawił się mężczyzna. Siwe włosy, pomarszczona twarz. Ubrany w szary garnitur. Na jego twarzy pojawił się diabelski uśmiech i w tym momencie zauważyłem, że ma jeden złoty ząb. W jego oczach dało się zauważyć pewność siebie i rządzę władzy.
- No witam - zaczął - Na sam początek pojedziesz do opuszczonego dworca kolejowego, tam czeka na ciebie pewna paczka. Jak się rozłącze będziesz miał droge dojazdu. Na pewno trafisz bez żadnych problemów - kontynuował.
- Co z Kate? - spytałem.
- Nic jej nie jest. Zrób to co ci każe, a włos jej z głowy nie spadnie - wyjaśnił i rozłączył się. Na ekranie zamiast pomarszczonej mordy pojawiła się droga prowadząca na dworzec. Zmieniłem bieg i dodałem gazu. Ruszyłem z ogromną prędkością. Zawsze lubię szybko jeździć. Gdy dojechałem na miejsce zacząłem szukać paczki. Znajdowała się na samym środku ogromnej sali. Powolnym krokiem podszedłem do niej. Otworzyłem ją i ujrzałem: kwas żrący, jakiś proszek w małej torebce, domyśliłem się, że to mogą być narkotyki, nóż, książke o psychologii i pistolet? Ok... Ja nie zamierzam nikogo zabijać. Po co to wszystko?! Zamknąłem torbę i ruszyłem w stronę samochodu. Nagle usłyszałam za sobą jakieś kroki.

**Nicola

Impreza trwa już dobre 7 godzin. Wszyscy byli już pijani. Niektórzy tańczyli na środku salonu, inni grali w butelkę na podłodze w kuchni. Ja siedziałam na kanapie w przedpokoju i sączyłam drinka. Obserwowałam wszystkich w zasięgu mojego wzroku. Po chwili podbiegła do mnie Bonnie i Selena.
- Pamiątkowe zdjęcie musi być! - krzyknęły razem. Zaczepiły jakiegoś chłopaka i poprosiły o to by był naszym fotografem. Po krótkiej sesji zaczęłyśmy rozmawiać.
- Dziewczyny! Zaraz zemdleję - przybiegła zrozpaczona Caroline.
- Hej, co ci jest?! - odparła Bonnie i ustąpiła jej miejsca na kanapie.
- Dostałam okres i brzuch mnie boli tak, że zaraz nie wytrzymam - płakała. Caroline od samego początku miała problemy. Niejednokrotnie nie przychodziła do szkoły, bo miała tak silne bóle menstruacyjne. Mnie też zawsze boli brzuch, ale jednak mój ból to nic w porównaniu do niej. Chyba ze dwa razy trafiła do szpitala przez to.
- Spokojnie weź tabletkę - uspokoiłam ją.
- Nie mam! Duszno tu.. - zaczęła machać sobie rękoma przed twarzą. Dziewczyny zaczęły jej pomagać.
- Ok, to ja pójdę na stację benzynową, jest całodobowa - powiedziałam. Ubrałam swoją jeansową kurtkę i wyszłam z mieszkania. Caroline mieszka na obrzeżach miasta (dosłownie, jej dom jest przedostatni przed obszarem nie zamieszkałym). Za granicą miasta rozciągają się pola uprawne, a za nimi rośnie las. W jego samy środku znajduje się właśnie stacja benzynowa, do której zmierzam. Gdyby to nie była impreza to znalazłby się ktoś z samochodem i by podwiózł, ale z racji, że to są urodziny przewodniczącej szkoły wszyscy obechlali się w trzy dupy i muszę zapierdzielać z buta. Po 5 minutach doszłam na miejsce. Pchnęłam wielkie szklane drzwi i weszłam do środka. Pomiędzy regałami świeciły pustki, nikogo nie było oprócz mnie i kasjera. No i co się dziwsz idiotko? Jest 3 w nocy. Weszłam w regał z tabletkami i zaczęłam szukać Nospy.
- Dobry wieczór - usłyszałam. Ooo czyli nie tylko ja robię zakupy w środku nocy. Znalazłam to czego szukałam, po drodze do kasy zgarnęłam butelkę wody, gdyż alkohol dawał drobne znaki. Gdy doszłam do kasy zobaczyłam wysokiego szatyna. Kupował wodę i papierosy.
- To będzie 10 dolarów - powiedział mężczyzna za ladą. Chłopak podał mu banknot. Zabrał swoje zakupy i wyszedł. Kupiłam wodę i tabletki i również wyszłam. Zaczęłam iść powolnym krokiem. Nagle poczułam dotyk na mojej tali. Gwałtowne odwróciłam się. Latarnia była dość daleko i nie widziałam twarzy osoby, która stała tuż za mną.

Gwiazda?
Skomentuj 💖
Zaobserwuj 😘
Kolejny rozdział, mam nadzieję, że to opowiadanie znajdzie swoich zwolenników ;)) Następny rozdział powinien pojawić się dosyć szybko, bo w końcu mamy długi weekend majowy ^^. Miłego wypoczynku kochani 😍

Uprowadzona nie zwrócona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz