Rozdział 7

291 17 0
                                    

No jasne - pomyślałam, słysząc dzwonek do drzwi w środku nocy i poszłam, a raczej poczłapałam, otworzyć. W nich oczywiście stał nie kto inny jak tylko kochany, nieoceniony Depp. Nie mogłam więc zareagować w inny sposób niż poprzez przewrócenie oczami.

-Hej, hej! - rzucił wesoło, zapierając się łokciem o framugę i posłał mi filmowy uśmiech.

Jednak ja w żaden sposób nie podzielałam jego wesołości. Absolutnie żaden.

-Czy ciebie już do reszty powaliło?! - niemal krzyknęłam i popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem, a on co? Zgadza się - uśmiechnął się. Co innego mógł zrobić ten człowiek? 

-Jest trzecia w nocy, co jest tak ważne, że musiałeś mnie wywlec z mojego ukochanego łóżka?! - jego usta ułożyły się w charakterystyczny dzióbek, a on wypuścił przez niego powietrze.

-Ojojoj. Ktoś tu jest nerwowy po przebudzeniu - rzucił mi przelotne spojrzenie i jak gdyby nigdy nic, wszedł do środka.

Miałam ochotę go uderzyć. Naprawdę. Mocno. Uderzyć. A to dla mnie rzadkość.

-Zapalisz światło, czy będziemy tak po ciemku siedzieć? - zapytał najzwyczajniej w świecie, na co westchnęłam i włączyłam to światło, które było mu tak koniecznie potrzebne.

Nie dało się być na niego aż tak złym przez długi czas. Był nieziemsko czarującym człowiekiem, pomimo swojej równie nieziemskiej upierdliwości. 

-No więc... po co przylazłeś w środku nocy? - dopytywałam się szczerze zaciekawiona, a on patrzył na mnie w tamtej chwili nieco... zawstydzony.

-Am... - wpatrywał się we mnie intensywnie, a jego policzki zaróżowiły się lekko. 

Zaskoczyło mnie to, nie powiem, że nie. Jednak stwierdziłam, że dobrze mu tak. Głównie dlatego, że zinterpretowałam ten kolor jako zawstydzenie. I tym po części właśnie było, ale nie spowodowane faktem, że wpadł do mojego domu w środku nocy.

-Dostanę jakieś wyjaśnienia, czy dalej będziesz się tak gapić? - wyrzuciłam ręce przed siebie w geście irytacji.

-Am... - powtórzył jeszcze bardziej niepewnie, po czym odchrząknął znacząco.

-Am... Am... Am... - zaczęłam go przedrzeźniać. -O co ci chod...? - urwałam i nagle dotarło do mnie o co chodzi. Byłam w piżamie i to dość skąpej piżamie... W piżamie bez bielizny.

-Ou... No tak - podrapałam się po głowie, odwracając wzrok. Nie do końca wiedziałam jak zachować się w tej sytuacji. A on wcale nie pomagał z tym swoim wyrazem twarzy. -Wiem doskonale, że jesteś facetem i te sprawy, ale mógłbyś się tak nie wpatrywać? To trochę niekomfortowe - uśmiechnął się nerwowo, a jego policzki nadal były różowawe.

-Będzie ciężko - głośno wypuścił powietrze przez usta, a jego wzrok utkwiony był w konkretnym punkcie pod moją szyją.

-Będzie ciężko - głośno wypuścił powietrze przez usta, a jego wzrok utkwiony był w konkretnym punkcie pod moją szyją

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
A co jeśli...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz