[0] - Początek Początków Początkiem

579 41 0
                                    

Wdech za wdechem... Jak długo już przed nim uciekała? Prawie jakby była to wieczność. Koniec drogi. Klif.

W prawo? Zbyt duży spadek - śmierć.

W lewo? Zbyt duży spadek - śmierć.

W tył? Szaleństwo, przecież on jest w tamtym kierunku.

Pozostaje jedynie droga w dół. Wynikiem prawdopodobnie też będzie śmierć, ale spadek był najmniejszy.

- Nieładnie tak uciekać, Keiro. - Niski, ale znajomy głos powiedział z nutą złości i zmęczenia. Koniec końców gonił ją kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt minut. Po chwili ciszy rozległ się strzał, po którym bardzo wyraźnie dało się usłyszeć kobiecy krzyk. Próbując uskoczyć zabrakło jej gruntu pod nogami.

"A zatem tak wygląda śmierć" - Pomyślała dziewczyna podczas lotu w dół. Z torby której kurczowo się trzymała, wypadł jeden z notesów. Zapewne z zapiskami.


Gdy ciało miało uderzyć o ziemię coś złagodziło upadek, a przynajmniej tak się zdawało. Mężczyzna, wyglądający na napewno mniej niż ma się uśmiechnął widząc osobę której poszukiwał.

- Tyle szukania i czekania się opłaciło. Pora byś wypełniła swoje przeznaczenie, Ewo. - Powiedział.

~

Chmury za oknem mówiły tylko jedno, zaraz dosyć mocno się rozpada. Trzech mężczyzn spoglądało na czwartego z nich.

- Ruki-kun, bez urazy, ale od ostatniej wizyty nie minął więcej niż tydzień. - Rozpoczął blondyn. - Nie możesz oczekiwać, że uda się ją znaleźć od pstryknięcia palcem. Co jeżeli nawet nie jest w Japonii.

- To niemożliwe. Wampiry znajdujące się poza terenem Japonii, nie mają racji bytu. Myślisz, że ktokolwiek chciałby żyć z myślą że jeden niewłaściwy krok oznacza śmierć? Dodatkowo, powiedział że z pewnością ją znajdzie - Mężczyzna obrócił się w stronę okna - Wygląda, że zbiera się na burzę. Zrobiło się dosyć ciemno. - Powiedział.

- Faktycznie. Cóż za niezapowiedziana zmiana pogody. - Odezwał się Yuuma. W rezydencji poza rozmowami dotyczącymi projektu, każdy miał swoje życie. Niektórzy uznawali zmiany pogodowe za kluczowe. Inni? Niekoniecznie.

W pewnym momencie na niebie doszło do intrygującego rozjaśnienia. Było to wręcz niebywałe, ażeby niebo rozpostarło się tylko w jednym miejscu. To zjawisko sprawiło, że dwoje wampirów, spoglądających na okno, skierowało ich wzrok najpierw na siebie potem ponownie na okno, ze zdziwieniem na twarzach.


~


Więc jakim trafem niebiesko włosa dziewczyna znalazła się na kanapie w rezydencji wampirów? Dlaczego na jej szyi wisiał naszyjnik z czerwonokrwistą różą? Na te pytania można było znaleść odpowiedzi dopiero po przebudzeniu się niewiasty.

Pierwszym widokiem jaki dziewczę ujrzało byłe szare tęczówki chłopaka, który kucał przez meblem na jakim siedziała. Natomiast pierwszą myślą, poza faktem że chyba została porwana, było zdziwienie bycia przytomną.

- Och, Ewa... już... nie... śpi - Odezwał się, zwracając uwagę pozostałych mieszkańców. Niebieskooka położyła sobie rękę na oczy, zastanawiając się nad sytuacją, w jakiej się znalazła. Potem jej druga ręka zawędrowała na jej lewe ramię.

- Nic nie ma? - Powiedziała lekko zdziwiona, spodziewając się wylewu krwi po ranie postrzałowej. Przynajmniej myślała, że pocisk trafił ją w tamto miejsce.

- Azusa-kun. Przecież miałeś nam powiedzieć jak się obudzi! - Powiedział dosyć wysokim tonem mężczyzna. Zapewne "Azusa-kun" był tym, który obserwował dziewczynę.

- Przecież... powiedziałem. To... wy... nie... słuchacie. - Odpowiedział.

Po tej odpowiedzi można było usłyszeć parę kroków, prawdopodobnie zbliżających się do mebla. Dziewczyna zrobiła kilka głębokich oddechów, stabilizując swoje intensywnie bijące serce.

- Przepraszam, za brak kultury... ale. Gdzie w tym momencie się znajdujemy? - Po pomieszczeniu rozległ się cichy głos kobiecy.

- Gdzie w tym momencie się znajdujemy? Prefektura Kantō, Tokio. - Odpowiedział najstarszy z mężczyzn. Po chwili wszyscy zajęli miejsce na kanapie naprzeciw tej, na której siedziała niebiesko włosa.

- Czyli wróciłam do Tokio. Po tylu latach ucieczki. Niebywałe. - Zaśmiała się na odpowiedź. Ciężko było jednak zidentyfikować czy był to śmiech przez łzy czy coś innego.

- W takim razie, pytanie za pytanie. Gdzie do tej pory przebywałaś? - Zapytał ten sam głos, który wcześniej odpowiedział na jej pytanie. Jego towarzysze także uważnie słuchali całej sytuacji.

- Do tej pory znajdowałam się niedaleko pasma górskiego Amagi, w prefekturze Shizouka. - Po chwili kobieta się zreflektowała - Jak na porywaczy jesteście nadzwyczaj kooperatywni. - Jej twarz spoważniała. Oczywistym było, że jej wypowiedź skieruje na nią wzrok.

- Porywacze? - Spytał najwyższy z gromadki. - Chyba trafiliśmy na szaloną osobę. -

- Ach, a zatem nie jesteście porywaczami? W takim razie, najmocniej przepraszam że doszłam do zbyt pochopnych wniosków. - Dziewczyna wstała i ukłoniła się grzecznie - Bardzo dziękuję za uratowanie przed śmiercią. - Poprawiła swą posturę. - Starszy Inspektor Keira Aozora. Do usług. -


Ostatnie zdanie wywołało śmiertelną ciszę. Inspektor pośród wampirów.

Diabolik Lovers \Historia Keiry\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz