rozdział II. Kto mu powie, że nie mam nic przeciwko?

506 29 3
                                    

***James
-Machnijcie różdzką w ten sposób i powiedzcie Lumos!-zademonstrował niski czarodziej stojący na książkach.
Ziewnąłem i machnęłem różdzką. Obok mnie buchnęło światło, a profesor zaczął klaskać.
-Panienka Evans, 5 punktów!-Lily uśmiechnęła się promieniście.-A teraz ćwiczymy!
Machałem różdzką i machałem. Dopiero pod koniec lekcji Lily złapała za moją różdzkę bo bym ją walnął i powiedziała:
-Bardziej się przyłuż.
Usiadłem.
-Lumos!-z końca mojej różdzki poleciał snop światła, który oślepił siedzącego na przeciwko Syriusza, który włożył różdzkę do nosa Emelinie. Zabrzmiał dzwonek kończący dzisiejsze lekcje. Wyszedłem z klasy i skierowałem się do WS, kiedy obok mnie pojawił się Black.
-Cześć!
-Elo.
-Nie masz nic przeciwko temu, że moja rodzina jest ze Slytherinu?-spytał już piąty raz odkąd wczoraj rozmawialiśmy w dormitorium.
-Nie.
-Napewno?-spytał spod uniesionych brwi.
-Tak, już Ci to mówiłem 100 razy!
-No, ale...
-O Remus!-krzyknąłem i odbiegłem od niego.
Strasznie mnie wkurzał, ale był spoko.
-Hej.
Blondyn spojrzał na mnie. Wyglądał na zmęczonego i jakby utrapionego.
-Coś się stało?-spytałem go, a on pokręcił głową.
Wzruszyłem ramionami i zaczęłem jeść. Obok mnie usiadł Syriusz.
Pół godziny później poszliśmy do dormitorium. Wczoraj nie chciało mi się rozpakowywać wszystkich rzeczy, więc dzisiaj zabrałem się za przyczepianie plakatów. Wyciągnęłem plakat z drużyną Harpii z Hollyhead, moim zdaniem najlepsza drużyna. Do pokoju wszedł Syriusz i zapytał:
-Kibicujesz Harpią?
Pokiwałem głową, a on się uśmiechnął.
-Ja też.
Przypięłem pare plakatów i położyłem się na łóżku. "Jeszcze 7 lat w tej szkole"
-A twoja mama jest twarzą tej gazety Czarownica?-spytał Peter, który pojawił się znikąd.
Westchnęłem.
-Tak, a co?
-Bo jest podobna do Ciebie.
-A wy leżycie?-spytał Remus, wchodząc do pokoju-Mamy mase zadań! Transmutacja, zaklęcia, eliksiry.
Rzuciłem w Lupina poduszką, a ten przewrócił się na plecy. Kiedy wstał spojrzał na mnie złowrogo i oddał mi poduszką. Po chwili wszyscy rzucaliśmy w siebie poduszkami,a w dormitorium było pełno piór. Rzuciłem poduszką w stronę drzwi, Syriusz się uchylił, a drzwi się otworzyły i dostała czarnowłosa dziewczynka.
-Ej!-wypluła pióro-Zwariowaliście?!-Weszła do środka-Hej! Jestem Dorcas Meadows, mieszkam w dormitorium obok i siedzę za tobą na transmutacji-Wskazała na Remusa-A ty jesteś Syriusz Black, cała twoja rodzina jest w Slytherinie, ty James Potter, twój tata jest sławny, tak jak twoja mama. A was nie znam...-Speszyła się i usiadła na moim łóżku.
-To jest Remus Lupin, a to Peter Pettigrew.
Chłopcy pomachali do Dorcas.
-Co robisz w naszym dormitorium?-Spytał Black.
-Przyszłam was odwiedzić!-Powiedziała jakby to była najoczywistrza rzecz pod słońcem.
-Aha.
Usiadłem obok Dor i wzięłem z szafki książkę "Dzieje Quidditcha", dzisiaj rano Remus znalazł mi ją w bibliotece. Odłożyłem okulary i zacząłem czytać.
Kiedy skończyłem rozdział i rozejrzałem się wokoło, aż się zdziwiłem. Na łóżku Syriusza siedziała Evans i grała z nim w szachy, obok siedziała Dorcas i wpatrywała się w Blacka jak w obrazek. Remus spał, a Peter jadł ciasteczka.
-I co jednak wybrałaś Gryffindor? Myślisz, że by Cię przyjeli do Slytherinu, jak jesteś z mugolskiej rodziny?-zapytałem.
Ruda spłonęła rumieńcem i machnęła różdzką w moją strone, mówiąc:
-Silencio-Z moich ust nie wydobył się żaden dzwięk, spojrzałem na Lily.
-Evans, niezłe to było!-Black przybił piątke Lily.
-Dzięki-Mruknęła i się delikatnie uśmiechnęła.
Podobał mi się ten uśmiech, ale odwdzięcze się jej.
Kiedy zrobiło się już ciemni dziewczyny poszły do siebie. Siedziałem na łóżku i odrabiałem prace domową z zaklęć.
-Pomóc Ci?-spytał Remus.
-Jeśli możesz...-powiedziałem nie odrywając wzroku od pergaminu.
-Chcesz kawałek czekolady?-spytał.
Pokiwałem głową i odłamałem sobie kawałek. Remus podał mi swój pergamin.
-Masz spisz, tylko zmień trochę.
-Dzięki!-krzyknąłem z ustami pełnymi czekolady i przy okazji naplułem na Syriusza, który siedział na moim kufrze. Zaczęłem przepisywać prace.
-Skąd to masz?-spytał Black, a w ręce połyskiwała srebrzysta peleryna.
Miałem na niego nakrzyczeć za grzebanie w moim kufrze, ale zdziwiłem się, bo tata nie chciał dać mi tej peleryny.
-To peleryna niewidka, mojego taty.
-Taka jak z tej baśni o trzech braciach?-spytał Peter, a oczy mu błyszczały.
-Tak, chyba tak.
-Mama mi je czytała na dobranoc, jak miałem cztery lata. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że się zbuntuje.-powiedział Syriusz i wzruszył ramionami.
-Też czytałem o tej pelerynie, tylko, że w książce naukowej. Peleryna jest jedną z insygnii śmierci.
Spojrzałem na niego zdziwiony.
-No, a są trzy insygnie. Peleryna, czarna różdzka i kamień wskrzeszenia.
-Tak było w tej baśni!-krzyknął Black-Czyli skoro peleryna istnieje to reszta też!
-Możliwe.
-James co ty na to, idziemy pozwiedzać zamek?-machnął peleryną.
-Jest po dziewiątej!-krzyknął Remus.
Wstałem z łóżka.
-Nik nas nie zobaczy. Idziecie?-spytałem.
-Ja nie. Nie mam ochoty na szlaban-powiedział Lupin i włożył kawałek czekolady do ust.
Wzruszyłem ramionami i spojrzałem na Peter'a.
-Nie ja zostaje.
-No to idziemy we dwójke!
Wyszliśmy z dormitorium. W PW* siedzieli jeszcze starszaki.
-Gdzie się wybierasz Potter?-krzyknął Matt Colins. Prefekt Gryffindoru.
-My idziemy usiąść, tam!-wskazałem na fotele przy wyjściu.
Matt pokiwał głową i się odwrócił. Wyszliśmy szybko z Blackiem na korytarz i narzuciliśmy pelerynke. Zapowiadało się ciekawie....

I jak rozdział?
Następny za 3 gwiazdki.
Dozoba!

Jily czyli jak kochać prawdziwie~od nowa!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz