«Rozdział 7»

9 2 0
                                    

SOPHIE POV:
       Muszę obmyslec dokładny plan działania na następne spotkanie. Rozmyslalam do 1:00 aż w końcu zasnelem.
        Mój ukochany budzik zaczął dzwonić. Patrzę na zegarek, ach tak siódma. Piątek. Wypada iść choć jeden dzień do szkoły. Podchodzę do biorka i spoglądam na plan lekci.
Francuski
Matematyka
Informatyka
Plastyka
Muzyka
        Lekcje nawet spoko. Gdyby nie ta matma. Baba od tego przedmiotu mnie nie lubi, zresztą z wzajemnością. Spakowalam książki... A raczej zeszyty do torby. Wzięłam ubrania z szafki. Dziś ubiore się w krutkie spodenki i czarna luźna bluzke na ramiączkach... To jest kolejny problem w szkole. Nie chodzę ubrana tak jak trzeba, uwielbiam wyzywajace ubrania. Zrbilam codzienny makijaż i zeszlam na dół. W kuchni zauważyłam matkę, więc ominelam kuchnie szerokim łukiem. Zostało mi jeszcze trochę kasy od dnia w którym wyladawalam na izbie... Więc kupię sobie jedzenie w sklepie.
       
     Nareszcie mój koszmar się skończył. Niestety zostało mi jeszcze ponad rok nauki. Powolnym krokiem wracam do domu bo wiem, że jak wrócę to zacznie się "co Ty sobie wyobrażasz?" "Dlaczego nie możesz być jak inne nastolatki" "nic nie osiagniesz" i jeszcze kilka innych tekstów... Aż odechciewa mi się iść do domu. Chyba odwiedzę tate. Z rozmyslen wyrwał mnie klakson pojazdu. Odwrocilam się i zobaczyłam brata. Czyli nici z odwiedzin.
-Soff, wsiadaj!- krzyknął radośnie brat. Posłusznie wsiadlam do samochodu i zapielam pasy. Jechaliśmy w ciszy. ja wróciłam do rozmyslen... Jutro policja sprawdza park o 12:00 czyli muszę iść o tej godzinie.

JACOB POV:
       Szkoda mi tej dziewczyny. Jest taka młoda i popada w klopoty, to się może źle dla niej skończyć.. Dave mówił, że jeszcze z pięć razy wyląduje na komisariacie to może nawet iść na kilka miesięcy za kratki. Nie chciałbym tego dla niej, cóż taka ładna dziewczyna nie powinna siedzieć. A jeśli już to obok mnie w Hiszpanii... Jacob!!! Nie myśl tak!! Ona nie jest dobra dziewczyna!! Spokojnie, nie zakochałem się w niej... Prawda?
       Nareszcie, koniec pracy. Moja popołudniowa rutyna się zaczyna. Ale w brew pozora lubię swoje życie... Chodź wielu moich kolegów mówi, że nie znajdę sobie nigdy żony. Może w końcu ja znajde.

SOPHIE POV:
      Weszłam do domu z bratem. U matki jest kolezanka, czyli mam spokój. Usmiechnelam się pod nosem i poszłam na gore. Dziś już nic ciekawego nie powinno się stać... Matka chyba dała sobie spokój z rozmowa o moim zachowaniu. Ona wie, ze nic mnie nie zmieni.
Szybko pobieglam na górę. Zamknęłam się w pokoju i zaczęłam dopracowywac plan działania na jutro. Chyba pójdę pobiegać, muszę kupić alkohol na jutro... Myślałam o czymś lepszym ale zniesie chce iść siedzieć tylko zobaczyć policjantam... On jest taki cudowny. Uhg...  Nie powinnam tak myśleć ale on nie zamierza wyjść z Moon myśli!!! Kurwa!!! On jest sztywny. Jest piepszonym gliniarzem!!! Ale i tak chce go zobaczyć.
         Ubralam się w to:
  

Obawiam się, że nie sprzedadzą mi alkocholu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Obawiam się, że nie sprzedadzą mi alkocholu... Ale raz się żyje. Wzięłam słuchawki, włączyłam muzykę i zaczęłam biec do najbliższego sklepu. Podczas biegu słuchałam mojej ulubionej piosenki. (W mediach) szybko dobieglam do sklepu. Staje przy ladzie i mówię:
-Jedna butelkę wódki.
-Dowód osobisty proszę.-powiedziała podejrzliwie kasjerka.
-Mement.- powiedziałam z uśmiechem i zaczęłam szukać po kieszeniach portwela- zostawiłam w domu.
-przykro mi ale nie mogę pani sprzedać alkocholu.
-Kurwa- szepnelam wkurzona. Baba popatrzyła się na mnie krzywo a ja wyszłam naburmuszona.
Co ja teraz zrobię? Wiem!! Zadzwonie do Leo... On mnie nie zostawi. Wzięłam telefon i wybrałam numer do przyjaciela. Odebrał po dwóch sygnalach... Szybko jak na niego.
-No hejo Soff- powiedzial uradowany.
-Siema. Mam sprawę.
-Dawaj
-Przyjdziesz pod sklep obok twojego mieszkania?
-Pewa a po co? Czyżby alko ci nie sprzedali?- zasmial się.
-Masz mnie- równie się zasmialam
-Będę za pięć minut.- rozlaczylam się i postanowiłam nie marnować czasu. Zaczęłam się rozciągać bo nie wiedziałam co mam innego robić... Robię sklopny i nagle czuje czyjas rękę na moim pośladku. Odwracam się z zamiarem uderzenia osoby która postanowiła mnie dotknąć. Ale kiedy zauważam Leo to zmieniam zdanie i witam się z chłopakiem... Wiem że już od dłuższego czasu próbuje mnie poderwać, ale moje serce jest dla policjanta. Zaraz?! Czy ja serio tak pomyślałam?! No nie... Dałam chłopakowi pieniądze i powiedziałam co ma kupić. On posłusznie wykonał polecenie i przyniósł mi to po co tu przyszłam... A task przybieglam. Podziekowalam mu I pobieglam w strone domu. Kiedy już otworzyłam drzwi od razu skierowalam się do pokoju. Odłożyłam zakup i telefon a następnie postanowiłam wziąść prysznic. To był genialny pomysł. Uwielbiam wodę a w szczególności ciepła. Kiedyś chciałabym zamieszkać nad morzem. Ubralam na siebie piżama i okrylam się idealnie kołdrą. Rozmyslalam dużo na temat tego jak jutro się zachowam... Pomimo posiadania planu wręcz idealnego momentami boję się ze nie wypali i wszystko trafi szlak. No ale cóż najwyżej... Jakoś będzie. Tak rozmyslalam jeszcze jakiś czas, aż w końcu odplynelam w objęcia morfeusza...

specjalne KłopotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz