- Przepraszam za spóźnienie ale jest tak ślisko, że musiałam iść o wiele wolniej - powiedziałam siadając na przeciwko bruneta. Zdziwił mnie kolor jego oczu.
- Ja też dopiero co przyszedłem. Korki są straszne - oparł się o rękę i przewrócił oczami.
- Soczewki? - patrzyłam w jego oczy szukając jakiejkolwiek granicy między oczami a soczewką.
- Ta.. Lubię nowości i często coś zmieniam w swoim wyglądzie - wzruszył ramionami uśmiechając się.
- Włosy, oczy to teraz przyszła kolej na co? - położyłam brodę na dłoni opierając się o stolik.
- Może płeć? - jego wzrok powędrował za mnie.
- Dobry pomysł.
- Myślałem, że polubiłaś mnie i odwiedziesz od tego jakże paskudnego pomysłu.
- Masz rację, tylko byś się zmarnował- powiedziałam z przesadnym uniesieniem.
- Czyli jednak twierdzisz, że jestem niezły? - poruszył porozumiewawczo brwiami.
- Co? Nie! To znaczy tak! To znaczy, zależy pod jakim względem, rozumiesz. Bo przecież ja...
- Spokojnie, tylko zażartowałem - podniósł moją brodę do góry i się uśmiechał.
Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Przeszkadzał mi brak zielonego koloru. Wyglądał jak nie on, a przecież to tylko oczy. Napajałam się jego twarzą i chciałam, żeby został tak jak najdłużej. W końcu zrozumiałam, że zaczęłam się rumienić. Oprzytomniałam momentalnie.
- Więc, czym się zajmujesz? - zapytałam odsuwając się i opierając o fotel.
- Więc, jestem marnym chłoptasiem, który ma 23 lata, szuka dorywczej pracy i chodzi na kawę z nic nie podejrzewającą dziewczynką. Już wie, że zapanuje nad jej duszą i to będzie kolejna ofiara - patrzył na mnie udanym wzrokiem psychopaty. - A Ty?
- Więc, ja jestem grzeczną dziewczynką, która ma nadzieję, że uda jej się dostać na studnia medycyny i kiedyś rozkroi pewnego loczkowatego bruneta - teraz to ja górowałam nad sytuacją.
- Ciekawe jak zareaguje kiedy okaże się, że nic tam nie ma oprócz czarnej duszy - skrzyżował ręce na klatce i patrzył mi się w oczy.
- Jak mi wiadomo to duszy nie da się zauważyć. Mylę się? - podniosłam lekko swoją brew.
- Moja dusza jest inna, pokazuje się tylko tym, którzy są godni.
- Dzień dobry - przerwał nam głos wysokiego chłopaka - Życzą sobie coś Państwo?
- Ja poproszę Cafe Mocha, a Ty Julie? - Edward spojrzał na mnie.
- Caramel Macchiato poproszę - uśmiechnęłam się do kelnera, na co on puścił mi oczko.
- Widziałaś to?
- Co?
- Ten... Kelner... - uśmiech znikną z twarzy bruneta.
- Nic przecież nie zrobił - zdziwiłam się na jego słowa.
- Nie można podrywać dziewczyny kiedy jest na kawie z chłopakiem.
Z kim? Z kim? Z kim cholera?
- Słucham? Kiedy niby zaczął mnie rzekomo podrtwać?
- Nie widziałaś tego? - puścił mi oczko bardzo po woli i wyraźnie wskazując palcami.
Zaczęłam się śmiać. Ed nie potrzebował dużo czasu, żeby również zacząć się śmiać.
CZYTASZ
|| It's impossible || H. Styles
FanfictionSpotykasz Harrego Stylesa, który okazuje się nie być Harrym Stylesem. Czy brunet specjalnie okłamuje nowo poznaną Julię? Zaczyna się od kawy i zabrudzonych notatek do historii. - Włosy, oczy to teraz przyszła kolej na co? - położyłam brodę na dło...