Jedna nieodczytana wiadomość.
Loki: na którą masz do pracy?
Ja: 13, a co?
Loki: no tak
Loki: chciałem wiedzieć kiedy mogę do ciebie pisać
Ja: okay
Ja: co u ciebie, oprócz twojego brata, który składa ci wizyty o 3 nad ranem?
Ja: jak on miał?
Loki: Thor.
Ja: tak, Thor
Ja: nie wiem czyje imię jest dziwniejsze, twoje czy jego
Loki: Koli
Ja: ?
Loki: on ma dziwniejsze imię
Ja: rzeczywiście
Ja: a wiesz, że one są podobne?
Niewysłano.
- Ej co jest? - Spytałam samą siebie na głos.
- Słucham? - Gwałtownie schowałam telefon do kieszeni.
- Pan Koli Tejsem. - Powiedziałam szybko i chrząknęłam. - Ja tylko...
Zielone oczy mężczyzny skanowały mnie uważnie.
Aż się wzdrygnęłam.- Nie musisz się tłumaczyć. - Powiedział z lekkim uśmiechem, następnie podszedł bliżej drzwi i otworzył kluczem. - Panie przodem.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i weszłam do środka.
Pomieszczenie było średniej wielkości. Stał tam rząd metalowych szafek, a na ścianach pozawieszano szafki.
W kącie stały mopy i szcotki.
Była też drewniana ława i parawan.- Tutaj jest twój klucz do szafki oraz pozostałe klucze do reszty pomieszczeń. - Wręczył mi pęk przedmiotów, po czym zapytał. - Ciężka noc?
Uśmiechnęłam się lekko na wspomnienie o Lokim.
- Można tak powiedzieć.
- Widzę zmęczenie w twoich oczach, także myślę, że grafik masz idealny. Niezbyt wymagający. - Podał mi kartkę. - Przejrzyj go sobie. Twoja szafka ma numer 39, przebierz się, a ja przyjdę za pół godziny i zaprowadzę cię na pierwszy obiekt.
- Dobrze proszę pana.
- Oh, mów mi Koli. - Uśmiechnął się. - Pracownicy są dla mnie jak rodzina.
- Oczywiście panie... Ehem. - Odchrząknęłam. - Oczywiście, Koli.
- W takim razie do zobaczenia za trzydzieści minut, Sam.
Od razu po tym odszedł, zamykając drzwi od szatni.
No to do roboty.
CZYTASZ
Can u move? - SMS with Loki Laufeyson
FanfictionNieznany: możesz się przesunąć? Ja: co Nieznany: zasłaniasz mi widok Ja: aha