1

2.6K 99 19
                                    

(Perspektywa Chrisa); środa, 10:35

Budzę się sam, wokół mnie nie ma żadnego śladu po wczorajszej obecności mojej narzeczonej. Pościel jak na złość pachnie Evą i to mnie bardzo dobija. Bo myśl, że muszę ją wkrótce zostawić na cholernie długi okres czasu, nie daje mi normalnie żyć i funkcjonować jak człowiek.

Wzdycham, jednocześnie wstając z łóżka. Idąc w kierunku drzwi, potykam się o własne kapcie. Przeklinam w duchu, no bo kto je tu położył?

Wychodzę ze swojej sypialni i cały zaspany udaję się do kuchni.

– Cześć, synu – wita mnie słaby głos mojego ojca. Podchodzę bliżej i siadam na krześle obok niego.

– Jak się czujesz? – pytam. Szczerze mówiąc, to każdego dnia coraz bardziej martwię się o mojego tatę. Jego choroba totalnie go niszczy, to widać. Gdy mówi, że czuje się dobrze, to wiem, że kłamie. Mnie się nie da oszukać, zresztą, on sam siebie też nie może ciągle oszukiwać.

– A co chciałbyś usłyszeć? – jego usta rozszerzają się w lekkim i krótkim uśmiechu. – Jeśli powiem, że czuję się dobrze, to znowu na mnie nakrzyczysz, bo skłamię – wzdycha. – A jeśli powiem, że źle, to zawieziesz mnie do szpitala, a tego nie chcę.

Patrzę zmartwiony na ojca. W sumie, to wygląda dziś o wiele lepiej niż wczoraj. I przedwczoraj. I tydzień temu. No i miesiąc temu też.

– Chcę usłyszeć prawdę, tato – mówię, łapiąc jego zimną dłoń. Mężczyzna unosi głowę i patrzy na mnie błagalnym wzrokiem.

– Bardzo słabo – szepcze tak, że ledwo go słyszę.

– Może potrzebujesz czegoś? – pytam, ściskając coraz mocniej jego rękę.

– Mógłbyś przyprowadzić tu Evę? – patrzy na mnie pytająco. – Proszę.

Wstaję z krzesła i wyciągam z kieszeni spodni telefon.

Ja
Hej, masz wolną chwilę?

Eva
Coś się stało z Twoim tatą?

Dziewczyna od razu orientuje się, że chodzi właśnie o niego. Piszę do Evy niemal codziennie z prośbą o przyjazd, bo mój ojciec traktuje ją jak własną córkę i to przy niej, nie przy mnie, czuje się najlepiej. Żadna pielęgniarka czy syn nie są mu do niczego potrzebni. Eva wspaniale się nim opiekuje i szczerze mówiąc, to nie wiem, jak się jej odwdzięczę.

Ja
Po prostu za Tobą tęskni. Mówi, że słabo się czuje, ale nie chce jechać do szpitala. Jeśli nie masz nic w planach, to proszę, odwiedź nas. Ja też za Tobą tęsknię i mam Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia.

Eva
Nie ma sprawy, już jadę.

– Przyjedzie do mnie? – pyta tata, sięgając do szafki po szklankę.

– Tak, przyjedzie do ciebie – odpowiadam, patrząc na trzęsące się dłonie ojca. Podchodzę do okna i siadam na parapecie. Chwilę później słyszę dźwięk tłuczonego szkła. Odwracam głowę i widzę klęczącego nad rozbitą szklanką tatę. – Zostaw, ja pozbieram – podbiegam do niego i wyrywam mu z ręki resztki szkła.

– To już czwarta w tym tygodniu, ja przepraszam – mówi cicho, wstając i opierając się o blat.

* * *

Ten sam dzień, 11:10

– Kiedy będzie? – pyta tata, stając przy oknie w salonie.

Tak naprawdę, to nie znoszę go niańczyć. Nienawidzę patrzeć na czyjeś cierpienie, dlatego nie mogę się nim opiekować, bo mnie to po prostu boli. A zresztą, nawet on sam twierdzi, że robię to źle i kompletnie się do tego nie nadaję.

– Nie wiem – kręcę głową, siadając na kanapie.

– Dlaczego nie jesteś taki jak Eva? – wzdycha, odwracając głowę w moją stronę. Parskam pod nosem i wstaję z kanapy. Zdenerwowany opuszczam dom. W końcu. Wiem, że nie powinienem go zostawiać, bo nie wiadomo, co może się stać, ale w tej chwili ewidentnie potrzebuję spokoju i własnej przestrzeni. Wyciągam z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę.

– Miałeś nie palić – słyszę kobiecy głos. Unoszę głowę do góry i widzę te piękne rudawe loki. Wstaję i przytulam się do mojej narzeczonej.

– Miałem, ale muszę odreagować – szepczę jej do ucha, po czym całuję w policzek. – Chodź do środka – proponuję, rzucając na ziemię niezapalonego papierosa. Wchodzimy do domu i oczywiście mój ojciec wita Evę promiennym uśmiechem. Szczerze? Czuję się trochę jak śmieć; do mnie rzadko się uśmiecha. Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale chyba jestem po prostu zazdrosny.

– Dzień dobry, panie Schistad – mówi rudowłosa, witając się ze starcem. Wzdycham lekko, po czym proponuję, abyśmy razem udali się do kuchni i usiedli przy stole.

– Chciałem wam obojgu coś przekazać – jąkam się. – Tylko problem w tym, że nie wiem, jak mam zacząć – drapię się po karku. – To bardzo ważne...

Dwie pary oczu wpatrują się we mnie ze strachem i niepokojem, a ja przez chwilę się waham.

– Coś się stało, Chris? – pyta moja narzeczona, marszcząc czoło.

No dalej, idioto. Zrób to. Po prostu im to powiedz. Dasz radę.

– Idę na służbę do wojska – wzdycham, ukradkiem spoglądając na twarz Evy, która gwałtownie spoważniała. Widzę, jak w jej oczach zbierają się łzy. Kieruję wzrok na mojego ojca, który jest wręcz zachwycony.

– To wspaniale, synu – mówi starzec zachrypniętym głosem. – Jestem z ciebie dumny.

– A ty, Eva? – łapię dłoń rudowłosej. – Co o tym myślisz?

Kobieta gwałtownie wyrywa się z mojego uścisku i biegiem udaje się do wyjścia. Wstaję od stołu i ruszam za nią.

– Skarbie, zaczekaj! – krzyczę, biegnąc ile sił w nogach. W końcu, kiedy ją doganiam, łapię za jej nadgarstek i przyciągam do siebie. Eva wtula się we mnie i zaczyna płakać. – Nic mi się nie stanie, słyszysz? Wrócę i będziemy we dwójkę szczęśliwi, okej? – szepczę, całując moją narzeczoną w czoło.

– Raczej we trójkę, Chris – śmieje się cicho. Odpycham ją lekko od siebie i patrzę na nią pytająco.

– Nie wliczaj mojego ojca, błagam – parskam.

– Nie chodzi mi o twojego tatę – kiwa przecząco głową. – Chodzi mi o nasze dziecko.

– Co? Nasze dziecko? – pytam zdziwiony, rozszerzając oczy.

– Tak, Chris. Jestem w ciąży – pociąga nosem, po czym ponownie się we mnie wtula.

Nie mogę to uwierzyć. Mam nadzieję, że to jakiś pieprzony żart.

COME BACKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz