Rozdział 26

3.6K 171 11
                                    

- Już jesteś gotowa?

- Jeszcze chwilkę. - rzuciłam. - Ellie nie wystroiłam się zbyt?

- Nie ciociu, wyglądasz świetnie. Na pewno nie chcesz jechać z nami?

- Tak, a poza tym umówiłam się ze znajomymi.

- No dobrze. I jak? - zapytałam Nicka, gdy wyszłam ze swojej sypialni.

- Cudownie. El nie chcesz jechać z nami?

- Nie, innym razem. - powiedziała.

- Okay.

Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy z podjazdu. Nie denerwowałam się, co było dziwne. Nie mówiliśmy nic. Cały czas patrzyłam za szybę samochodu. W radio leciała piosenka Like I did. 

Podjechaliśmy pod ogromny dom. Piękny dom. Powoli weszliśmy po schodach do drzwi. Zanim Nick zdążył wyciągnąć rękę, by zadzwonić do drzwi stał w nich jego brat. Poznałam go, bo wcześniej oglądałam zdjęcia, bez tego sugerowałabym, że Nick i mężczyzna na przeciw mnie nie mają ze sobą nic wspólnego. Weszliśmy do środka. Luke przywitał się z bratem, zerknął na mnie i powiedział:

- Amy. Nick dużo mi o tobie opowiadał. Fajnie cię wreszcie poznać. - Nick znikł. - Nick ciągle o tobie mówi. 

- Cześć, Amy. - podeszła do mnie blondynka o włosach do ramion. Uścisnęła mnie. - Jestem Erin, a to nasz synek David. 

- Hej. 

- Chodźcie. - powiedział Luke, przyjaciel podał mu wino. 

- Ja wracam do kuchni.

- Pomogę ci. - zaproponowałam.

- Okay. Kochanie, zmień pieluszkę Davidowi. Chyba, że wujek chce to zrobić. - zaśmiała się. - Powodzenia chłopaki. - weszłyśmy do kuchni i Erin przydzieliła mi zadanie. - Nick, często o tobie mówi, praktycznie zawsze. 

- Aż tak często?

- Tak, nawet o Jennifer nam tyle nie mówił. 

- Erin, chyba potrzebujemy pomocy! - krzyknął jej mąż. 

- Zaraz wracam.  

Gotową jagnięcinę zaniosłam na stół. Erin zabrała sałatkę i korkociąg. Mały spał na górze w swoim pokoju. 

- Amy, pracujesz jako... Wedding planner, tak?

- Tak.

- Na czym to polega. 

- Na organizacji, przygotowaniach ślubów i przyjęć weselnych.

- Właściwie tak.

- Nie nudzi cię to?

- Nie, wręcz przeciwnie. Intryguje. To wyzwanie. Każda para jest inna przez co mają wobec mnie inne oczekiwania i żądania.

- Masz własną firmę, tak?

- Yhym, od prawie pięciu lat.

- Jak to się stało, że ją założyłaś?

- Właściwie to ją wykupiłam, pod wpływem chwili. Poprzedni właściciel miał w niej kancelarię. Na początku to był mały budynek, ale i tak bardzo dużo mnie to wszystko kosztowało. Przez jakiś rok wszystko stało w miejscu. Miałam takie długi, że nie potrafiłam się pozbierać. Było naprawdę bardzo źle. No i wtedy pojawili się pierwsi klienci. W rok spłaciłam wszystko. Kiedy przybywało klientów musiałam powiększyć firmę.

Marry meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz