Na dzień przed zawodami, uczniowie ponownie wznieśli szum. Grupy z Durmstrangu szykowały bębny, transparenty jak i trąbki i flary, by jak najlepiej kibicować swojemu przedstawicielowi. Beauxbatons w bardziej subtelny sposób tworzyło z zaklęć sztuczne kwiaty i ptaki, które otoczone były lekką poświatą w kolorze niebieskim. Chociaż, były też uczennice - dwie, może trzy - które z zaciętością omawiały wykorzystanie sztucznych ogni, by oddać charakter ich reprezentantki. Tylko Hogwart był spokojniejszy. Sytuacja między uczniami a Yuurim zmieniła się, jednak nie do końca wszystko wróciło do normy. Ślizgoni, za cel główny obrali sobie kontynuowanie dobrej passy, w dogadywaniu i zaczepianiu chłopaka.
Jutro wszystko się zacznie, - pomyślał, - Pierwsze zadanie jest bardzo stresujące.
Nic z tego nie powiedział jednak na głos.
- Dziwnie ci w długich włosach - stwierdził w zamian, patrząc na półleżącego pod ścianą Victora, który praktycznie usypiał. Mila siedziała przed nimi, podpierając głowę na rękach. Jej oczy zabłyszczały figlarnie, a uśmiech zmienił się w iście Ślizgoński. Tylko, że ona nie była z Domu Węża.
- Oh, tak. Długie włosy Nikiforova - zaintonowała śpiewnie, kiwając się na boki. - Dla dziewczyn przekleństwo, dla niego szansa na wyrwanie jakiegoś ciasteczka!
Rosjanin spłonął soczystą czerwienią do tego stopnia, że ta ogarnęła również jego szyję. Z przerażeniem w oczach odwrócił się do Katsukiego, otwierając i zamykając buzię, która po kilku próbach zatrzymała się na kształcie podkówki.
- N-nie słuchaj jej! Plecie głupoty, ha, prze-przecież to nie prawda! - ze zdenerwowaniem wyprostował się, biorąc głęboki oddech. - Ona się nie...
- Ja się znam - przerwała. - Każda kobieta się zna. To się czuje.
Japończyk uśmiechnął się szeroko, a w policzkach pokazały się dołki. Dzisiaj był ewidentnie dzień Mili. Od ogłoszenia uczestników, całą trójką trzymali się razem, kiedy tylko mieli taką możliwość. Na posiłkach siadali razem, co nie przyciągało zbyt pozytywnych spojrzeń. Krążyły też z tego powodu plotki gdzie rzekomo każda ze stron próbowała znaleźć słabą stronę do pokonania przeciwnika. Wszystko to jednak było nieprawdą. Babicheva i Nikiforov znali się z już za dziecka, kiedy to za sprawą korepetytora z transmutacji - którym był stary Yakov - wylądowali w parze do nauki. Ot cała historia. W późniejszych latach utrzymywali kontakt, a mogąc ze sobą spędzić trochę czasu, po prostu to wykorzystywali. Do swoich małych zebrań wkręcili też Yuuriego, co nie wyszło mu na nic złego. Mieli wspólnie tematy, nie tylko takie z lekcji.
Byli taką trzyosobową armią wszystkiego.
- Nie znasz się - odburknął Victor, zaciągając na oczy kawałek swojego płaszcza, którego używał jak jaskini. Wywołało to kolejne śmiechy ze strony jego towarzyszy. Wychylił się lekko zza swojego "parawanu", a w oczach mignęła mu konsternacja. - Wiecie o co chodzi z tym całym sprawdzaniem różdżek? Dyrektor mówił, że dzisiaj to będzie.
Brunet zamyślił się, przymykając w skupieniu oczy.
- Chcą sprawdzić, czy nie są w jakiś sposób uszkodzone. No wiesz - zrobił dziwny ruch ręką, który miał coś obrazować. - Czy nie zepsują się podczas Turnieju. Jeśli mamy niesprawną różdżkę, to będzie nam zdecydowanie ciężej. Nawet chyba, wygranie wówczas byłoby niemożliwe.
- Dobrze prawi - przytaknęła rudowłosa, wstając z ziemi. Wyczarowała szybko Tempus, sprawdzając godzinę. - Ja muszę się zbierać. Obiecałam pani Lilii, że przyjdę porozmawiać na temat jutra. Trzymajcie się, i bez dziwnych wybryków, proszę!
CZYTASZ
Trochę magii*Victuuri*🔜
FanfictionYuuri Katsuki jako uczeń Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwartu. No cóż, główny motyw, to Turniej Trójmagiczny. IDK WHT I WRT THR