Zdecydowanie pokochał Hogwart. Każdy kamień miał swoje znaczenie, każdy portret ciekawą historię, choć nie wszystkie były skore do opowiedzenia jakże pasjonujących przygód. Uwielbiał te ciepłe bułeczki z konfiturami, jakie pojawiały się zawsze rano tuż przed jego nosem w Wielkiej Sali. Jednak jeden element w tym wszystkim sprawił, że ani trochę nie tęsknił za powrotem do mugolskiego świata - magia. Te uczucie, kiedy jednym gestem mógł zmienić kształt przedmiotu, te zwierzęta i istoty! To było po prostu coś przecudownego.
W szkole wielbił przedmioty związane z magizoologią. Yuuri kochał zwierzęta już jako dzieciak. Ot zwykłe koty, psy i rybki. Teraz jednak głowę zaprzątały mu inne istoty. Jego znajomy Phichit śmiał się z niego na każdej lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. Kiedy to Japończyk dowiedział się, jakie zwierzęta magiczne istnieją w wodach okalających Japonię, nie mógł opanować ekscytacji. Druzgotki w jeziorach? Kappa zjadająca dzieci? Kelpie? Jakby mógł, to biegłby je zbadać i zobaczyć na żywo.
W połowie pierwszego roku, kiedy pogoda na dworze sprzyjała bardziej niż na początku semestru, zaczęły się zajęcia z quidditcha i latania na miotle. Brunet nie za bardzo był zainteresowany wzleceniem w powietrze. Chociaż to była zdecydowanie ciekawa historia. W końcu został przyjęty do drużyny na drugim roku, czego skrycie nie planował. To wszystko wina Phichita, mówił, Boston też się w to wkręcił.
Latanie okazało się nie być takim złym pomysłem, jakim wydawało się na początku. Fakt, pęd powietrza nie raz zrzucił mu okulary, przez co irytował się jeszcze bardziej niż zwykle. Chłopaki z jego rocznika dokuczali mu, nie dając spokoju odnośnie tematu jego słabego wzroku. Ci, co znali świat mugoli, mówili o nim kret, zaś urodzeni w świecie magii pieszczotliwie nazywali go puffkiem bez oczu.
Tak więc Yuuri Katsuki zwany Kretem, na drugim roku został obrońcą drużyny Gryffonów, który był - swoim zdaniem - tak tam pasujący, jak różowy serdak do zielonych włosów. Słyszał wielokrotnie, że jest zbyt niepewny swego, a ta pozycja wymaga solidnego charakteru. Na to wszystko tylko potakiwał.
I każdy w szkole wiedział kto jest nowym obrońcą domu lwa. Ślizgoni pewni swego, czyli jak zwykle, nie martwili się niczym. Słaby psychicznie obrońca nie zagrażał im ani trochę.
No cóż, przeliczyli się trochę.
- Proszę państwa! Kolejny punkt dla Gryffindoru! Świetna obrona ze strony drugoroczniaka!
Ślizgoni przegrywali całymi sześćdziesięcioma punktami, mając na swoim koncie tylko trzy kosze, a przewaga rosła. Złoty znicz już dwukrotnie był w zasięgu szukającego Slytherinu, jednak ten za każdym razem mu uciekał. Tą samą pozycję w drużynie czerwonych zajmował uczeń szóstego roku - oraz kapitan drużyny - Sean Snigllor. Był niski, szybki i cholernie cwany. No i w sumie, to przez niego Yuuri wylądował w drużynie. Teraz, zmęczony ciągłą obroną trzech koszy i przeszczęśliwy zdobytymi przez siebie punktami, czuł, że to była jednak dobra decyzja.
Wiwat ze strony loży Gryffindoru był naprawdę uderzający. Yuuri położył się na miotle, oddychając głęboko. Wygrali. Snigroll z dumnie uniesioną głową i wyciągniętą do góry ręką ukazał trzymany złoty znicz, wrzeszcząc w niebogłosy. Wszystkie domy, z wyjątkiem domu Węża, podniosły głośny wiwat, wykrzykując naprzemian niezrozumiałe słowa. W niebo poszybowały kolorowe sztuczne ognie, wysłane z loży Huffelpuffu.
Głowa chuczała niemiłosiernie od wszechobencego rumoru. W końcu Gryffindor wygrał ze swoim odwiecznym wrogiem, a ostatnio nie mieli wygranych meczy w sezonie.
Cóż, było warto. Latanie na miotle zaliczyło się do pierwszej piątki, w której były ulubione cosie Yuuriego.
Po meczach zawsze szli do pokoju wspólnego, gdzie z uśmiechami zjadali przemycone z kuchni słodkości. Mimo swojej nieśmiałej natury, nie było osoby, która by w Gryffindorze nie lubiła Katsukiego. Czasami zazdrościli mu wyników na opiece nad zwierzętami, gdzie nauczycielką była przemiła panna Ton, która pochodząc z Azji, wręcz kipiała szczęściem widząc Phichita i Yuuriego. Wtedy tylko pomrukiwali pod nosami, że świat jest dziwnie niesprawiedliwy.
CZYTASZ
Trochę magii*Victuuri*🔜
FanfictionYuuri Katsuki jako uczeń Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwartu. No cóż, główny motyw, to Turniej Trójmagiczny. IDK WHT I WRT THR