5

297 46 36
                                    


5.

Mam wielkie oczy,
Nie mogę już uciekać,
Sięgam po twą dłoń.

— Wyżej noga — usłyszał rozkaz Victora. — Skup się.

Niestety łatwiej było to powiedzieć niż zrobić. Yuuri miał napięte mięśnie, a pot spływał mu na czoło. Mimo to kontynuował ćwiczenia.

Trenowali już od kilku miesięcy. Kiedy Victor powiedział mu, co dla niego zaplanował, nie marnowali czasu i już od następnego dnia zaczęli pracę nad układem. A właściwie nad dietą, a dopiero później nad układem. Victor nie wpuścił Yuuriego na lód, dopóki ten nie spełnił jego wymagań dotyczących wagi. W związku z tym nieprędko zajął się praktyką. Szlifował natomiast teorię.

Nie miało to być nic specjalnego — to usłyszał od Rosjanina, kiedy pochylał się nad kartką papieru. Miał zapisywać wszystko, co jego trener mówił.

Jego układem miała być jego walka. Ze sobą, ze słabościami. Kwintesencja całej jego osobowości. Właśnie w to wierzył Nikiforov. To uczucia torowały drogę ku złotemu medalowi. Im bardziej występ poruszał emocje jury, tym bardziej istniała szansa na spełnienie swego marzenia, jakim było zajęcie miejsca na podium.

— Daj mi chwilę — wymamrotał Yuuri. Podjechał do barierki i zszedł z lodu, aby dostać się do torby, w której leżała butelka wody. — Muszę chwilę odpocząć.

— Okej, masz pięć minut.

Victor był niezwykle surowym trenerem. Pilnował, aby każda minuta dnia była odpowiednio wykorzystana. Yuuri się do tego dość szybko przyzwyczaił. Po paru dniach, kiedy obydwoje oswajali się ze swoimi rolami nauczyciela i ucznia, Katsuki wiedział, że na dobre pożegnał się ze słodkim lenistwem i katsudonem. Miał schudnąć, miał ćwiczyć, miał cierpieć, ale przede wszystkim miał wygrać.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.

— Lepiej ci idzie — pochwalił go Rosjanin. Unosił się parę centymetrów nad podłogą, tuż obok czarnowłosego. Yuuri zauważył, że Victor robił to coraz częściej. Jeszcze na początku ich znajomości, blondyn starał zachowywać się jak człowiek. Z biegiem czasu jednak te drobne przyzwyczajenia z czasów, kiedy żył, zanikały. Może Victor przyzwyczaił się do tego, że jest martwy? — zastanawiał się Yuuri. — To nic dziwnego.

— Dzięki — odpowiedział. Wziął duży łyk wody. Była lodowata, więc aż go zmroziło od wewnątrz. — Lutz wychodzi mi okropnie. Nie potrafię dobrze wyważyć skoku. Rotacja jest zbyt mała.

— Powinieneś się jeszcze trochę porozciągać i szybciej zacząć skok. Im bardziej przeciągasz, tym gorzej ci wychodzi.

Hmm. Okej. — Yuuri zapamiętał sobie te słowa. Może coś w tym było, że nie wykorzystywał w całości swoich zdolności. W końcu ktoś taki jak Nikforov nie mógł się w tej kwestii mylić.

— Wracaj do treningu — rozkazał mu Victor. — Mamy mało czasu.

— Czy ktoś mówił ci już, że jesteś okropny? — spytał go Yuuri, który wstał i na lekko drżących nogach wjechał na lód.

— O dziwo nie. Słyszałem natomiast, że jestem przystojny, inteligentny i dobry w... — wymieniał Victor z uśmiechem na ustach. Wyglądał, jakby czerpał z tego olbrzymią satysfakcję.

— Przestań, przestań — zaperzył się czarnowłosy. Rumieniec oblał mu całą twarz. — Dodaj do tego okropny i zboczony.

— To cały ja. — Victor zamigotał lekko w wyrazie ekscytacji. — I dlatego wszyscy mnie kochali.

Na dnie naszych dusz/ Yuri!!! on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz