Rozdział 1

12 2 1
                                    

19 sierpnia 2015

- Hej, Judy! Łap! - usłyszałam w oddali.
- Co tak daleko?! Nie umiem pływać!

Uśmiechnęłam się do siebie i podparłam się na łokciach. Kochałam widok szczęśliwych dziewczyn kąpiących się w morzu. Spokojnie, mówię o moich przyjaciółkach.

- Kochanie... Może przyjdziesz dzisiaj do mnie na noc? - zwrócił się do mnie Oliver opierając głowę na moim ramieniu.
- Zastanowię się - pocałowałam go w policzek i kontynuowałam opalanie się.

Oliver był moim chłopakiem od dwóch miesięcy. Każdy mówił, że jesteśmy świeżo upieczoną parą. W sumie to tak było.

Poznaliśmy się w szkole na kółku matematycznym. Od razu wiedziałam, że jest w nim to coś. W końcu nie umiał matematyki jak ja, czyli mieliśmy dużo wspólnego. Był naprawdę w porządku, ale na początku przeszkadzało mi w nim to, że wyśmiewał słabszych, gorszych. Powiedziałam mu to, a on chcąc mnie zdobyć zmienił to i już tego nie robi.

Gdy robiło się już chłodniej zaczęliśmy się zbierać.

- Lena, podaj mi ręcznik - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Łap! - miała zwyczaj rzucania przedmiotami. Złapałam ręcznik i kończyłam pakowanie gdy zadzwonił mi telefon. Poszłam na bok i odebrałam.

- Halo?
- Mia, za ile będziesz w domu? - usłyszałam głos mojej mamy.
- Nie wiem. Coś się stało? - spytałam zmartwiona. Nigdy do mnie nie dzwoniła i nie pytała o takie coś.
- Przyjedź proszę jak najszybciej, mamy gości i chcą Cię poznać.
- Yyy, dobrze mamo. Oliver mnie odwiezie.

Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Jakich gości? Dlaczego teraz? To musiało być ważne.

- Oliver musisz mnie zawieźć do domu. Mamy jakichś gości i mama powiedziała, że mam wrócić - powiedziałam smutno do chłopaka.
- Ejej, ale nie smuć się. Wszystko w porządku. Odwiozę Cię - poczułam dotyk jego ust na moim czole.

Wsiedliśmy wszyscy do samochodu i ruszyliśmy. Przez całą drogę dziewczyny śpiewały piosenki, które leciały w radiu, a ja z Oliverem ciągle na siebie spoglądaliśmy z wyrazem twarzy typu: "Boże, dlaczego my?".
Zaśmiałam się do siebie i zauważyłam przez szybę samochodu, że jesteśmy pod domem Judy.

- Dzięki za podwiezienie! - powiedziała radośnie dziewczyna.
- Ja też już pójdę. Muszę iść do Judy, bo chciałam pożyczyć sukienkę. Trzymajcie się - wyszły obie z samochodu i pomachały nam na pożegnanie. Odwzajemniłam gest i odetchnęłam z ulgą.
- Aż tak źle? - spytał Oliver.
- Moje uszy właśnie umarły - powiedziałam bez sił, a chłopak się zaśmiał.
- Masz rację, moje też - zaczęliśmy się śmiać, ale przypomniało mi się, że muszę być już w domu.
- Musimy jechać - posłałam blondynowi błagalne spojrzenie jednocześnie połączone ze smutkiem.
Nie chciałam do domu. Chciałam jak najdłużej przebywać w obecności Olivera.

10 minut później

- Będę pisać - pocałowałam chłopaka w policzek i wyszłam z samochodu.
- Będę czekać - usłyszałam jeszcze za sobą i uśmiechnęłam się do siebie.

Weszłam do domu i od razu ujrzałam moją mamę, która szła radośnie w moją stronę.

- No chodź Mia, mamy gości - chwyciła mnie za ramię i poprowadziła do salonu.

Na kanapie siedział jakiś mężczyzna z kobietą, a na fotelu obok mój brat Mike. Uśmiechnęłam się do niego lekko i usiadłam na przeciwko niego.

- Dzień dobry, jestem David Brooks, a to moja żona Elizabeth - powiedział mężczyzna.
- Yyy, a ja Mia. Mia Collins. O co chodzi? - spytałam nieco zmieszana sytuacją. Kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.
- Państwo Brooks to nasi nowi sąsiedzi kochanie - zwróciła się do mnie mama.
- Więc tylko po to tutaj miałam przyjechać? - wstałam z fotela lekko zdenerwowana.
- Mia spokojnie. Mamy dla Ciebie ogromną prośbę - powiedziała kobieta.
- Jaką? - usiadłam z powrotem. Nie chciałam być niemiła.
- Mamy syna... Będzie chodził z Tobą do klasy. Chcemy żebyś mu pomogła, to bardzo ważne.
- Dlaczego miałabym mu pomóc?
- Jest zamknięty w sobie. Twoja mama mówiła, że jesteś bardzo pomocna. Poza tym... Masz wielu znajomych prawda?
- No tak... - nie wiedziałam do czego Pan Brooks zmierza.
- Więc może mogłabyś go z kimś zapoznać?
- Mogłabym spróbować...
- Coś nie tak? - spytała mama.
- Po prostu... Co z nim jest nie tak, że nie ma znajomych i jest zamknięty w sobie?
- Oh, dowiesz się w pierwszy dzień szkoły Mia - zwróciła się do mnie Pani Brooks.
- Um, dobrze.

Nie miałam zielonego pojęcia co jest nie tak z tym chłopakiem. Może po prostu jest nieśmiały? Nie wiem, ale czekam z niecierpliwością na pierwszy dzień szkoły.

To nie takOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz