1 września 2015
- Mia! Mia idiotko! Wstawaj kurwa! - usłyszałam.
- Jeszcze pięć minut - schowałam głowę pod kołdrę.
- Za pięć minut masz być na dole. Zaspałaś - powiedział Mike.
- Co? Jak to zaspa... - otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek.Wstałam szybko z łóżka, rzuciłam jeszcze poduszką w mojego brata by dał mi w spokoju się ubrać i zaczęłam się szykować.
Nie ma to jak spóźnić się w pierwszy dzień szkoły.
Mike miał rację.
Idiotka.
Ubrałam luźną, białą koszulę, którą włożyłam z przodu do obcisłych, czarnych rurek. Uczesałam szybko włosy i stwierdziłam, że nie ma czasu na nakładanie tapety. Poszłam do łazienki, ochlapałam twarz zimną wodą i umyłam zęby.
- Mia pośpiesz się! - zawołał Mike.
- Już idę!Założyłam szybko na nogi moje czarne vansy i zeszłam na dół.
- Znowu chodzisz w butach... - pokręcił głową.
- Cicho, mamy nie ma więc nie zobaczy - szturchnęłam go w ramię i wyszłam z domu.
- Zawsze mogę jej powiedzieć.
- A ja mogę powiedzieć, że palisz i wtedy nie będzie wesoło - spojrzałam na niego zwycięsko.
- Dobra wygrałaś - zaśmiał się i wsiedliśmy do samochodu.Mimo, że Mike miał prawie 20 lat, mama i tak by go zabiła gdyby go zobaczyła z papierosem w ręku. Nienawidziła ich więc miałam dobry sposób na szantaż.
- Stresujesz się? - usłyszałam.
- Nie. Jestem ciekawa tego chłopaka... No wiesz, tego syna sąsiadów.
- A no wiem. Słyszałem, że jest dziwny, ale nigdy go nie widziałem.
- Może dlatego, że dopiero się tutaj przeprowadził? - zaśmiałam się.
- Zapomniałem - zaczęliśmy się oboje śmiać z jego głupoty.
- Wysadź mnie przy boisku.
- Wiem, właśnie tam chciałem. Muszę coś załatwić.Stanęliśmy przy boisku szkolnym, odpięłam pasy i poszłam szybko w stronę mojego chłopaka.
- Cześć myszko - pocałował mnie.
- Hej. Wyspany?
- Niezbyt, a ty?
- Zaspałam, ale nawet się wyspałam.
- To dobrze śpiochu - przytulił mnie do siebie.Po 10 minutach poszliśmy do środka szkoły. Mieliśmy się spotkać klasą w sali numer 14. Pożegnałam się z chłopakiem i ruszyłam w stronę korytarza szukając po drodze moich przyjaciółek. Odetchnęłam z ulgą gdy zauważyłam Judy.
- Hej - przytuliła mnie.
- Do której klasy Cię przypisali? - spytałam z nadzieją, że do 1b.
- Umm... 1a.
- Kurwa. No trudno - powiedziałam smutno.
- Będziemy widywać się na przerwach - pocieszyła mnie.
- Tak, a Lena?
- Lena do 1c.
- Czyli wszystkie jesteśmy skazane na samotność.
- Dokładnie - zaśmiała się.Pożegnałam się z Judy i poszłam szukać sali numer 14.
7...
8...
9...Koniec korytarza.
Gdzie ta sala numer 14?
Odwróciłam się szybko i wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Przepraszam, nie chciałam - spojrzałam na niego.
- Nie szkodzi, która klasa? - spytał od razu.
- 1b.
- Więc chodź. Ja też 1b.
- Jak masz na imię? - spytałam.
- Ah przepraszam. Jestem zestresowany i zapomniałem się przedstawić. Jestem Max - podał mi rękę i uśmiechnął się.
- Mia - uścisnęłam jego rękę i zauważyłam salę numer 14.
- To tutaj - otworzył drzwi i mnie przepuścił żebym poszła pierwsza. Dżentelmen.
- Dziękuję - weszłam do środka i poczułam na sobie spojrzenia wielu osób siedzących w ławkach oraz nauczycielki.
- Zapraszam spóźnialscy - pokazała ręką na ławkę w drugim rzędzie.Usiadłam razem z Maxem i słuchaliśmy Pani.
- A więc... Na czym stanęliśmy? - spytała nauczycielka.
- Przedstawialiśmy się proszę Pani - powiedział jakiś chłopak z pierwszej ławki.
- Ah tak. To może... Teraz wasza kolej? - wskazała na nas. Wiedziałam.Max czuł, że się stresuje bardziej od niego więc wstał i zaczął pierwszy.
- Jestem Max Coleman.
- Dobrze. Czym się interesujesz? - spytała.
- Gram na gitarze. Nic więcej. Czasami coś narysuje, ale to z nudów - uśmiechnął się lekko.
- Ciekawie ciekawie... Chyba wiem kogo wykorzystam do konkursów plastycznych - uśmiechnęła się radośnie na co Max wywrócił oczami i usiadł.
- Nie ma za co - szepnął do mnie chłopak. Wstałam i spojrzałam na nauczycielkę.
- Yyy, jestem Mia. Mia Collins. Ja... Niczym specjalnym się nie interesuje. Kiedyś jeździłam konno, ale po złamaniu nogi zrezygnowałam.
- Dobrze panno Collins. Możesz usiąść. Kto następny?
- Ja mogę - powiedział jakiś chłopak.
- Więc proszę - uśmiechnęła się kobieta.
- Jestem Larry Morris. Kocham grać w piłkę nożną, szczególnie jeśli patrzą na mnie takie ładne panienki - spojrzał na mnie, a ja spuściłam wzrok. Mhm, mamy zbyt pewnego siebie kolesia w klasie. Już go nie lubiłam.
- Idiota - szepnęłam do Maxa, a on przytaknął.Resztę lekcji każdy się przedstawiał i była sprawdzana lista obecności. Nie było dwóch osób. Pani podała nam plan lekcji na najbliższe kilka dni tłumacząc, że może się on jeszcze zmienić. U was też tak jest? Pewnie tak.
Słysząc dzwonek wstałam od razu z ławki i wyszłam jako pierwsza, a Max mnie dogonił.
- Gdzie ci się tak śpieszy? - spytał.
- Chcę do domu. Spać.
- Zaspałaś i chce ci się spać? - zaśmiał się.
- Nie no żartuję. Chcę po prostu już do domu.Pożegnałam się z Maxem i nasze drogi się rozeszły. Był naprawdę w porządku, nic do niego nie miałam.
- Mia! - usłyszałam Olivera.
- No jak tam?
- Nawet nie pytaj. Mam samych idiotów w klasie.
- Ta, ja też. To znaczy jeden jest w porządku. Już się poznaliśmy i siedzimy razem w ławce - wiedziałam, że będzie zazdrosny.
- Jestem zazdrosny - bingo.
- Nie masz o co spokojnie. Kocham Cię i to się nie zmieni, jasne? - zbliżyłam się do niego i go pocałowałam.Pojechaliśmy razem do domu Olivera, a po drodze przypomniało mi się o chłopaku, którego miałam dzisiaj poznać. Max to na pewno nie był. Syn państwa Brooks jest nieśmiały i zamknięty w sobie. Dlaczego go dzisiaj nie było? Widocznie przypisali go do innej klasy. No cóż... Może i dobrze, ale i tak nadal mnie ciekawiło co z nim jest nie tak.
Chciałam się jak najszybciej tego dowiedzieć.
CZYTASZ
To nie tak
RomanceHistoria pewnej dziewczyny o imieniu Mia. W życiu ma idealnie, niczego jej nie brakuje. Ma kochającą rodzinę, przyjaciół, chłopaka. Nigdy nie brakuje jej pieniędzy i znajomych. Mimo to, jest bardzo sympatyczna i pomocna. Nie jest samolubną i wredną...