3

50 7 4
                                    

Dotarliśmy bezpiecznie na ziemię i po chwili mogłem odpiąć sprzęt. Liny mozolnie powrócił na swoje miejsce czemu towarzyszył donośny metaliczny pogłos.

Zacząłem gwizdać błagając w myślach by koń jednak postanowił wrócić.

- Ta maszyna raczej długo nie pociągnie.

- Ta. - Odpowiedziałem w przerwie na gwizdanie. - Musiał już wcześniej być uszkodzony. To aż takie delikatne nie jest.

- Wy tego nie sprawdzacie wo gule? Sprawność tego czegoś jest chyba najważniejszą kwestią podczas takich wypraw! Nie macie ludzi do czegoś takiego?

- Co?- Spojrzałem na nią zdziwiony. - Każdy musi przed wyruszeniem skontrolować swój sprzęt, zresztą ty również w tym uczestniczyłaś więc raczej powinnaś o tym wiedzieć.

Dziewczyna nie odpowiedziała i obserwowała mnie zupełnie jakbym był drapieżnikiem czyhającym by tylko ją chapsnąć.

-  Dobra nieważne. Lepiej pokaż mi tą ranę.

O dziwo ten agresor posłusznie wykonał polecenie.

Nie wyglądało to dobrze. Opuchlizna się zwiększyła i zrobiła się sina. Dopiero teraz zauważyłem dosyć płytkie ale sporych rozmiarów zadrapanie.

- Przydało by się coś z tym zrobić. Na koniu mam założoną apteczkę wraz z podstawowym wyżywieniem. Musimy go koniecznie znaleźć.

- Niedaleko jest jezioro. - Kiedy ja panikowałem ona oznajmiła jak zwykle spokojnym tonem. - Woda wystarczy?

- Na początek tak, potem się zobaczy.

Lea ruszyła bez słowa do przodu zapewne prowadząc mnie do zbiornika

- Dajesz radę? - Zapytałem

- Naprawdę nie potrafisz się zamknąć na kilka minut? - szła przede mną nie racząc mnie nawet spojrzeniem

- Martwię się. Ty byś się nie przejmowała gdybym przykładowo ja szedł obok ciebie obolały?

- Nawet ciebie nie znam. - Odpowiedziała spoglądając na mnie kontem oka.

Drzewa. Z każdej strony drzewa. Wszystko tutaj wygląda tak samo i nie mogę uciec wrażeniu ze chodzimy w kółko bez jakiejśkolwiek perspektywy na wydostanie się, czy chociażby dotarcie do tego jeziora. Ona na pewno wie gdzie idziemy? Może udaje ze orientuję się w terenie a tak naprawdę czeka na okazję by zwiać ? To bez sensu, musiała by mnie zakneblować by uciec. Jest ranna a jakby tego było mało jest słabo zbudowana. Ma drobne wątłe nóżki, słabe nie wyćwiczone ramiona. Nie dała by rady zostawić mnie w tyle. Jak na nią patrze to widzę kruchą istotę która może zdmuchnąć jeden większy podmuch wiatru. Ta wizja zupełnie odbiega od jej pyskatego charakteru.

- Ale, - Kontynuowała nadal bacznie mnie obserwując. - Mimo ze cię nie znam trochę bym się przejęła. Tylko trochę jasne?

Na moje usta wkradł się drobny uśmieszek. Zakłopotana dziewczyna skierowała spojrzenie do przodu posyłając mi jeszcze raz na jakiś czas ukradkowe zerknięcia.

Przez chwile nawet mogłem pomyśleć że jest całkiem urocza.

~***~

Las powoli zaczął się rozszerzać. Nie tylko z przyczyn naturalnych, ale również z powodu ingerencji ludzkiej. Równo ścięte drzewa pozostawiły po sobie mnóstwo konarów. To nie jest jedyny dowód obecności człowieka. Gdzieniegdzie widać pozostałości po ogniskach a czasem można nawet dojrzeć naczynia, garnki i sztućce. Pozostaje pytanie jak i kiedy?

Przed nami roztaczał się średnich rozmiarów zbiornik wodny. Woda nie była krystalicznie czysta, w końcu czego można się spodziewać po jeziorze. Na szczęście bagno to nie było i po przegotowaniu powinno dać się nawet napić.

- Powiedz mi, - Zaczepiłem dziewczynę i wziąłem leżący na brzegu garnel by po chwili zacząć go myć - Skąd wiedziałaś ze jest tu takie miejsce?

Lea spojrzała na mnie lekko zdezorientowana. Rozejrzała się po bokach, zupełnie jakby kogoś szukała, albo unikała odpowiedzi, po chwili przeniosła uwagę na mnie.

- Naprawdę? - zaczęła powoli i ostrożnie dobierać słowa. - Jeszcze się nie zorientowałeś? Mieszkam tu. - rozmaszyście wykazała ręka. - Tutaj w tym lesie.

- To znaczy? - dopytywałem się niepewny tego co właśnie usłyszałem. Rozumiem słowo "mieszkać" bez problemu.  Jedak niby w jaki sposób?

Tytani. Te obrzydliwe karykaturalne stwory które zmusiły nas do życia w uwięzi nie pozwalały nam wydostać się za granic murów. Życie wśród tych wstrętnych, koszmarnych potworów wydaje się niemożliwe. Chyba ze jest się jednym z nich. Jeżeli to prawda, to po czyjej jest stronie?

- Przecież to nieprawdopodobne. - Myślałem na głos. - Jakim cudem? Do kurwy, jak?

Żyjąc tutaj w siedlisku potworów może posiadać niezwykłą wiedzę o tych plugawych istotach, o jakiej nawet się nam nie śniło. To mogło by przyczynić się do odbicia dużej części terenów, a nawet, tak tylko przypuszczalnie do odzyskania wolności. 100 lat życia w cieniu gigantów wreszcie by się zakończyło! Nikt by już więcej nie ginął. Nie było by więcej przelanych łez za poległymi. Bezkresne horyzonty tylko by czekały na odkrycie i zasiedlenie. Kolosalne oceany gdzie starczyło by wody dla wszystkich, niezmierna ziemia która mogliśmy by zapełnić polami i dać kres głodu panującym w naszej uwięzi. A co najważniejsze, pomściliśmy by naszych przyjaciół udowadniając ze ich śmierć nie poszła na marne.

Jakim trzeba być człowiekiem by mieć taką widzę i siedzieć cicho. Móc ocalić ludzkość, setki, nie Tysiące istnień i tego nie robić!

Ta jej wiecznie obojętna postawa, agresywny stosunek. Denerwuje mnie to. Denerwuje mnie ona!

- Słuchaj. - Syknąłem łapiąc ją za kołnierz od koszulki i mocnym a zarazem gwałtownym ruchem przyciągnąłem ją do siebie. - Nie obchodzi mnie z jakiego powodu milczysz. Dla własnego dobra, lepiej zacznij międlić językiem tak jak robiłaś to wcześniej!

Wściekłość, szał, furia. Te uczucia otaczały mnie z każdej strony odrywając od rzeczywistości. Widziałem jedynie ją, a konkretnie jej przerażoną twarz.

Lekko drżąca warga którą uparcie chciała zacisnąć. Zlęknione złote oczy w których za wszelką cenę chciała zachować swoją odwagę.

- Odpowiadaj! - Wydarłem się ponownie ignorując wyrzuty sumienia spowodowane pastwieniem się nad tą " bezbronna" dziewczyną.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dziewczyna Za Murem. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz