Rozdział II - Zaskakujący dzień

105 3 0
                                    


Polska, Głogów
14 Marca 2027

Przez sześć miesięcy ukrywałem się pod opieką Pani Klaudii. Nie mogłem utrzymywać dawnych znajomości.
Jeżeli chodzi o edukację, to jeszcze coś tam poczytałem w internecie, jednakże gorzej było już z hobby, z winy na monitoring  policji w internecie.

Dni szybko mijały mimo dominującej nudy. W telewizji coraz mniej mówiono o morderstwie, ale za to coraz więcej o sytuacji rosyjsko-ukraińskiej oraz niemieckiej.
Rosja pod władaniem Władimira Putina podbiła już prawie całą Ukrainę, natomiast Niemcy wycofują się ze wszelkich umów z Polską.
Zwracało mi się, gdy widziałem Putina i jego szczery uśmiech, gdy spoglądał na ciała zabitych, bezbronnych ludzi. Za to Niemców było mi żal, ale i w tym samym momencie zaczynali mnie napełniać obawami.

W nocy koło godziny 3:00, obudziły mnie dziwne dźwięki. Wstałem z łóżka i spojrzałem przez okno. Chwilę obserwowałem ulicę przed oknem, jednak niczego nie ujrzałem.
Nim poszedłem do łóżka, kontynuując drzemkę, popatrzyłem się na księżyc będący w pełni. Nagle na tle blasku planety zauważyłem przelatującą sylwetkę samolotu. Po chwili zauważyłem, jak coś z ogromną prędkością zmierza w jego stronę. Gdy już „to coś" doleciało, zrozumiałem, co to było.
To była rakieta, która uderzyła w samolot. Wybuch rozjaśnił całe niebo. Z przerażeniem na twarzy, upadłem na podłogę i powiedziałem sobie szeptem: „Boże... Co to ma być?". Chciałem na cały głos krzyknąć z paniki, ale za ramię złapała mnie Klaudia i jeszcze bardziej mnie zaniepokoiła swoimi słowami - Spokojnie Evi to jest ten szatański dzień, który miał nadejść. - Popatrzyłem się na jej twarz z zaskoczeniem.

- O co Pani chodzi?

- Dowiesz się z czasem, natomiast teraz musisz iść ze mną.

Wstałem z ziemi i od razu podszedłem obudzić Roberta oraz Magdę. Natomiast ich w łóżku już nie było. Sąsiadka pośpieszała mnie, abym szybciej się ruszał. Złapałem, więc za plecak i pobiegłem za nią do piwnicy. Głodny ciekawości spytałem jej - Po co się znaleźliśmy w piwnicy?

- Bo w końcu musimy się uchronić przed tą wojną.

- O jakiej Pani mówi wojnie?!

Sąsiadka otworzyła swoją pustą piwnicę i weszliśmy do niej. Piwnica była ciasna, zbudowana z kamiennych, białych cegłówek. Nagle z lewej ściany pomieszczenia, rozsunęły się cegłówki, ukazując jakieś przejście. Cofnąłem się o krok, gdy ona pośpiesznie powiedziała - Chodź, nie mamy czasu.

Pobiegłem, więc. Korytarz mierzył z jakieś pięćset metrów w dół schodami, a my biegliśmy wzdłuż nich. W tym momencie ucieszyłem się, że uprawiam sport, gdyż taki dystans to była dla mnie pestka, natomiast sąsiadka nawet nie dyszała ze zmęczenia, chociaż zawsze unikała lekkoatletyki.

Po chwili ciągłego zbiegania po schodach, dobiegliśmy do jakiegoś dziwnego pomieszczenia przypominającego jakieś laboratorium, gdzie stali uzbrojeni Polscy żołnierze. Tuż obok nas przybiegł Robert z Magdą.

Naukowcy w białych fartuchach, żołnierze z bronią palną i te wszystkie maszyny, oraz serwery? Takich technologii w życiu nie widziałem a z mocnym przymusem śledziłem poczynania światowej informatyki! Jeden z żołnierzy podszedł do nas i powiedział do Klaudii – Pułkowniku wojska wroga pomału przebijają się na osiedle kopernika, oraz trzeciego piastowa. Czekamy na polecenia! - Złapałem się za głowę, gdy to usłyszałem. – Co? Pani jest pułkownikiem, ale jak?

- Później ci wszystko wyjaśnię. - Następnie zwróciła się do stojącego obok nas żołnierza. – Każ jednostce „Britney" przenieść się na kopernik i dołączyć do bitwy.

Czarna DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz