day 2

966 132 162
                                    

tego dnia michael nastawił budzik na 8 rano, aby jak najlepiej przygotować się do kolejnego spotkania z lukiem. zaczął od długiego prysznica, podczas którego używał kosmetyków taty, ponieważ chciał pachnieć jak prawdziwy mężczyzna. przez kolejną godzinę układał swoje świeżo pofarbowane czerwone włosy, tak, aby wyglądały, jakby dopiero co wstał z łóżka. z dna szafy wygrzebał swoje czarne rurki sprzed kilku kilogramów, chcąc, aby były jak najciaśniejsze. mike dobrze wiedział, że ma niezły tyłek, kiedyś podsłuchał dziewczyny plotkujące o nim w szkolnej toalecie (jest gorący!) i całkowicie się z nimi zgadzał. jeśli blondyn z parku nie poleci na jego kształty, to clifford już sam nie wie, co mógłby zrobić, aby go oczarować.

jadł właśnie pożywne śniadanie, wesoło nucąc 'sexyback', kiedy do kuchni weszła jego mama. widząc swojego synka tak wcześnie na nogach, w samym środku wakacji, zatrzymała się przerażona. to było do niego niepodobne! po chwili jednak otrząsnęła się, podbiegła do niego i przyłożyła dłoń do jego czoła, aby sprawdzić, czy nie jest rozpalony. ten natychmiast strącił jej dłoń, nie chciał, aby niszczyła jego misterną fryzurę, która miała mu ułatwić uwiedzenie blondyna.

-czy jest coś, o czym mi nie mówisz?- zaczęła drżącym głosem. nigdy nie bała się tak o swoje jedyne dzieciątko. – bierzesz narkotyki? jesteś w ciąży? wiem! wyprowadzasz się, tak? zostawiasz swoich biednych, starych rodziców na pastwę losu, żeby umarli w samotności.- westchnęła dramatycznie karen.

-mamo, daj spokój. idę do parku.- mruknął oburzony. nie miał zamiaru wyprowadzać się z rodzinnego domu przynajmniej do 67 roku życia. przecież nawet nie umiał obsługiwać pralki, umarłby po tygodniu.

-do parku? idziesz? wiesz, że chodzenie to aktywność fizyczna, prawda? –kobieta była zaskoczona, po co załatwiała synowi całoroczne zwolnienie z zajęć sportowych, skoro teraz dobrowolnie wykazywał zainteresowanie sportem? coś złego działo się z jej dzieckiem. chyba że...

-masz tam jakiegoś kawalera, prawda?- instynkt matki podpowiadał jej, że chodziło właśnie o to. widząc rumieńce na twarzy michaela, tylko otrzymała potwierdzenie. – mój mały mężczyzna dorasta! – zapiszczała, chwytając go za policzek.

-mamo, mam 19 lat, nie jestem dzieckiem. – mruknął zażenowany. czy on na pewno był spokrewniony z tą kobietą?- muszę już iść, wrócę późno.- dodał, pospiesznie wychodząc z pomieszczenia. w końcu nie chciał przegapić spotkania z lukiem.

tym razem wybrał ławkę oddaloną nieco od ścieżki i schowaną za drzewami. nie chciał wyjść na zdesperowanego, po prostu bardzo chciał spotkać się z blondynem sam na sam. dawno nikt mu się tak nie spodobał i michael wręcz musiał wyjść z nim na randkę. pewnie przyjął pozycję do obserwacji i zaczął wypatrywać swojego nowego crusha. na szczęście nie musiał czekać długo, co bardzo uradowało michaela, był bowiem pewien, że spodnie powoli zaczynają odcinać mu dopływ krwi tam, gdzie zdecydowanie jej potrzebował.

luke pojawił się na tej samej ścieżce co poprzedniego dnia i mike zauważył, że nagle słońce zaczęło świecić bardziej, ptaki śpiewać głośniej, a kwiaty stały się bardziej kolorowe. tego dnia luke miał na sobie czarne rurki, dopasowaną koszulkę w tym samym kolorze i cudowną różową, koronkową koszulę. wszystko to wyglądało tak dobrze, komponując się z osobą blondyna, że mike stwierdził, że mógłby oglądać go częściej niż 'z kamerą u kardashianów'. dlatego szybko wyciągnął telefon i niczym profesjonalny stalker zrobił zdjęcie, tak, aby móc do niego wracać każdego dnia. zaraz jednak wstał i ruszył w kierunku chłopaka, parząc w inną stronę. kiedy już zbliżył się do blondyna, przybrał zaskoczony wyraz twarzy.

-o cześć, liam, tak?- uśmiechnął się czarująco do wyższego chłopaka.- co za spotkanie, co za niespodzianka!

-luke.- mruknął blondyn.

-och jasne, luke.- kolejny uśmiech i mike zastanawiał się, dlaczego jego rozmówca jeszcze nie mdleje na ten widok, zawsze działało.- mogę się przyłączyć?

-nie zapomniałeś o czymś?- zapytał luke. widząc niezrozumiałe spojrzenie michaela, pokazał znacząco na swój skarb, dumnie stojący po jego lewej stronie.

-um ta. cześć petunia.- rzucił szybko, całą uwagę ponownie skupiając na blondynie. – co słychać?

-petunia była dzisiaj rano taka przytulaśna!- ożywił się luke. wyjął z kieszeni telefon, po czym zaczął pokazywać towarzyszowi zdjęcia, które zrobił kilka godzin temu.- spójrz jaka urocza!

mike spojrzał w niewielki ekran i zamarł, widząc luka bez koszulki. zachwycony przyglądał się kolejnym ujęciom, na których mógł podziwiać delikatną skórę crusha. jego głowę zaczęły zaprzątać niegrzeczne myśli, dlatego, aby nie skompromitować się przed lukiem, szybko zaczął przypominać sobie obrzydliwe rzeczy.

emerytki

nagi calum

biust

kiedy mógł już spokojnie kontynuować spacer, luke podobnie jak wczoraj szybko pożegnał się, tłumacząc się zmęczeniem swojego dziecka. wziął petunie na ręce i odszedł, zostawiając michaela z uczuciem porażki.

potrzebował lepszego planu.

*

idk

ashton śpiewający wicked game to życie

petunia 🌸 mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz