day 1

1.4K 156 76
                                    

nie bierzcie tego ff na poważnie

-

michael spędzał to ciepłe, letnie popołudnie, leniwie siedząc na parkowej ławce. ramiona rozłożył szeroko po obu stronach ciała, chcąc sprawiać wrażenie silnego samca alfa, którym w końcu był. zza przyciemnionych szkieł swoich okularów przeciwsłonecznych przyglądał się otoczeniu, poszukując wzrokiem przystojnych mężczyzn. było to jedno z jego ulubionych zajęć, lepsze było tylko zabieranie ich na randki i cóż, noce po tych randkach. mike po prostu nie mógł pozostać obojętny na piękno chłopców, którzy tak licznie go otaczali, dlatego nie pozostawał w żadnym poważnym związku. jego intencją nie było złamanie niczyjego serca, nie był takim dupkiem.

nagle jego serce zabiło szybciej. nerwowo zwilżył językiem suche wargi i obniżył lekko okulary, obserwując dzieło sztuki, spacerujące dumnie główną alejką parku. jego obiekt westchnień mógł być w jego wieku, może delikatnie młodszy. złote włosy uroczo kręciły się, opadając na czoło, przez co chłopak ciągle je poprawiał. błękitne oczy zdawały się nie mieć dna, uroczy nosek lekko zadzierał się ku górze, a malinowe wargi rozciągnięte były w uśmiechu. jego szczękę pokrywał krótki zarost, przez co mężczyzna wyglądał niesamowicie seksownie i michaelowi zrobiło się gorąco od samego patrzenia na niego.

chłopak był długi jak bagietka ale dobrze zbudowany. mike wyobrażał sobie, jak leży w tych szerokich ramionach, duże dłonie przytrzymują go blisko siebie i spodobała mu się ta wizja. następnie przeciągnął wzrokiem po niesamowitych nogach, dłużej zatrzymując się na całkiem przyzwoitym tyłku. clifford oczami wyobraźni widział siebie i chłopaka na tylnym siedzeniu swojego samochodu, robiąc rzeczy, z których jego mama na pewno nie byłaby dumna.

jego przemyślenia przerwał nagły dotyk w okolicach stopy. niechętnie oderwał wzrok od blondwłosego cudu i spojrzał w dół, zauważając sporej wielkości psa. pies był biało-biszkoptowy, przypominał buldoga, a jego pyszczek zdobiły czarne łatki i mike stwierdziłby, że jest to najbardziej urocza rzecz dzisiaj, gdyby wcześniej nie widział wysokiego blondyna. pies ciagle łasił się do jego nogi, mike pochylił się więc i delikatnie go pogłaskał.

-petunia!- do jego uszu dobiegł głos, który spokojnie mógłby konkurować z anielskim śpiewem o miano najpiękniejszego istniejącego dźwięku. clifford spojrzał w górę i zachłysnął się powietrzem, widząc obiekt swojej wcześniejszej obserwacji. najwidoczniej był on właścicielem zwierzęcia, które teraz radośnie merdało ogonkiem, patrząc to na michaela, to na swojego pana. -nie wolno zaczepiać obcych!

-nie jestem obcy, jestem mike.- mrugnął do niego michael, wkładając w to cały swój urok osobisty. chłopak jednak zignorował to, kucając przy piesku.

-och, witaj.- chłopak wydawał się niezainteresowany, swoją uwagę nadal poświęcając psu. -jestem luke, a to słodkie stworzenie to petunia.- oznajmił dumnie.

-my już się znamy, prawda maleńka?- mike podrapał psa za uszami, nadal nie odrywając spojrzenia od blondyna. co on by z nim zrobił...

-jasne. petunia, przywitaj się!- pouczył psa luke. z szerokim uśmiechem obserwował, jak jego kochanie podaje łapę nowemu towarzyszowi, kompletnie rozczulony jej zachowaniem . -grzeczna dziewczynka! -pochwalił ją po powitaniu, całując jej mordkę.

-ty ją tego nauczyłeś?- zapytał mike, aby podtrzymać rozmowę.

-oczywiście!- ożywił się chłopak. -czyż nie jest urocza? przysięgam, to najsłodsze stworzenie na całym świecie.

-masz racje.- przytaknął zauroczony clifford, nie mając jednak na myśli psa, a luka.

kiedy już miał zbierać się do zaproszenia chłopaka na jakieś wspólne wyjście, ten niespodziewanie wstał i zapiął psu różową smycz.

-muszę już iść.- jego mama, liz zawsze uczyła go kultury, dlatego luke grzecznie pożegnał się ze swoim nowym kolegą. cieszył się, że spotkał kogoś, kto również jest zachwycony jego największym skarbem. -miło było mi cię poznać, mike, ale tunia jest głodna.

-och, jasne.- mruknął zrezygnowany michael. - spotkamy się jeszcze?

-codziennie przychodzimy tu na spacery, więc pewnie tak.- oznajmił wesoło luke, machając na pożegnanie.

mike z zagryzioną wargą obserwował, jak chłopak oddala się ze swoim psem i już wiedział, jak spędzi jutrzejszy dzień.

*

niech ktoś mnie powstrzyma

okej więc wpadłam na ten totalnie głupi pomysł i jestem 

jedynie pociesznie że to raczej nie będzie za długie
w końcu ile można opierać się cliffocondzie 😏

petunia 🌸 mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz