Niezapominajki

2.4K 227 62
                                    

Will nie pamiętał później co działo się na pogrzebie. Nie pamiętał jak tam dojechał, jak pocieszali go znajomi. Pamiętał tylko grób Kayli i dłoń Nica, która ani na chwilę go nie puściła. 

Ludzie kładli na kamienną płytę róże albo tulipany. Willa strasznie to irytowało. Dziewczyna nie lubiła tych kwiatów. Najbardziej przepadała za niezapominajkami. Blondyn nie wiedział dlaczego. Przez cały cały czas trzymał w rękach niezapominajki. Nie położył kwiatów na grobie do czasu aż wszyscy udali się już do domów. Został tylko on z Nikiem di Angelo. Naomi powiedziała, że zaczeka w samochodzie. 

Will ostrożnie postawił bukiecik na kamieniu. Zapatrzył się w czysty i lekki kolor kwiatów. Błękit w istocie był piękną barwą. Dodaje on niezapominajkom tej delikatności i słodkości. 

Chłopak uśmiechnął się lekko. 

Wtem z zamyślenia obudził go dobrze znany głos. Blondyn odwrócił się gwałtownie.  

- Jak śmiesz się tu pokazywać! To ty to zrobiłeś! Ty... - Will wybuchnął gniewem. Nico zaskoczony przytrzymał przyjaciela za ramię. Blondyn ewidentnie miał zamiar podejść do swojego ojca i w jego furii mogło się to źle skończyć. Will szarpnął barkiem, strącając rękę Nica. Di Angelo uparcie chwycił go znowu, wbijając palce w jego ciało. Solace morderczym wzrokiem spojrzał z góry na bruneta. Nico odwzajemnił spojrzenie, zaciskając usta. 

- Nico to on ją zabił, nie rozumiesz? - warknął Will. 

- Nie możesz go oskarżać o morderstwo. To policja się tym zajmuje. On było już przesłuchiwany. Will... naprawdę o tym trzeba porozmawiać na spokojnie... - powoli odrzekł brunet.

- Synu... - dotychczas milczący mężczyzna odezwał się. Will przeniósł wzrok z Nica na niego. Wyraz tworzy blondyna złagodniał. Ujrzał w oczach mężczyzny prawdziwy ból straty. Jednak po chwili wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Zawsze był dobrym aktorem, nie mogę dać się zmanipulować, pomyślał Will. 

- Nie obchodzi mnie to czy sąd uzna cię za winnego czy nie. To  t w o j a  wina.

Mężczyzna pokręcił smętnie głową. 

- Nadal nie rozumiesz? To nie ja. Ostrzegałem cię. - wyjął z teczki zielony znicz i postawił na grobie. Z westchnięciem zapalił go i odszedł wolnym krokiem.  

Gniew Willa zastąpił się zrezygnowaniem i smutkiem. Zapatrzył się w znicz i wesoło tańczący płomień w środku. 

- Chcesz wrócić do samochodu? - zapytał zmartwiony Nico. 

Will odwrócił się w jego stronę. 

- Nico.. ja już... - bezsilnie opuścił ramiona. Zacisnął mocno powieki. 

Di Angelo stanął na palcach i chwycił w dłonie twarz blondyna. Od policzków Willa poprzez całe ciało rozniósł się przyjemny chłód, powodujący dreszcz. Brunet spojrzał w oczy przyjaciela z determinacją. 

- Jeśli myślisz, że pozwolę ci się załamać to... - przerwał na moment szukając odpowiedniego dokończenia. - To tak nie myśl. 

Will nie mógł się nie uśmiechnąć. 

- Chodźmy więc. 

Nico skinął głową. Solace zaczął już kierować się w kierunku auta kiedy Nico odezwał się:

-Zaraz do ciebie dołączę. 

Will niepewnie pokiwał głową na znak zgody i zniknął za rogiem. Nico odczekał chwilę po czym podejrzliwie spojrzał w stronę znicza. Zdjął go z grobu i przyjrzał się uważnie. Biorąc pod uwagę świeczkę znajdującą się wewnątrz, z uwagą uniósł ją nad sobą aby zobaczyć spód. Uśmiechnął się lekko z satysfakcją. Delikatnie oderwał stamtąd małą karteczkę. Odłożył znicz na miejsce i przeczytał zawartość znaleziska. 

"Dann Markes ----> policja nie uwierzy mi jak powiem, że to jego sprawka. Jestem podejrzanym więc ty masz większe szanse. Chcesz wymierzyć sprawiedliwość? Daj im to nazwisko. Niech przeszukają jego dom, pobiorą odciski palców, cokolwiek."  

                                                                                             --------

Nico przeklął upuszczając plastikowe miseczki z dinozaurami. Był roztargniony wiadomością sprzed kilku dni. Nie wspomniał o niej Willowi. Wciąż zastanawiał się powinien uczynić. Być szczerym z blondynem czy po prostu wyjawić wszystko policji?     

Jednak w tej chwili jego priorytetem była opieka nad Solace'em. 

Dlatego był u niego od rana do wieczora i robił mu różnorakie desery, koktajle. Rozmawiał z nim i wspierał jak potrafił najlepiej. Odpuścił sobie dawania mu życiowych porad i męczenie go psychologicznymi gadkami. Nigdy nie był w tym dobry i jedyne co mógł zrobić to po prostu przy nim być. 

Nico podniósł kolorowe miseczki i położył na blacie. Wyjął lody czekoladowe z lodówki i z trudem włożył trochę do naczynia. Starannie umył maliny i borówki po czym z równą dokładnością ułożył je na lodach. Zadowolony ze swojego dzieła dumnie pokiwał głową. Chwycił oba desery w dłonie i wyszedł z kuchni. Od razu skierował się w stronę strychu. O mało co nie przewrócił się wchodząc po drabinie. Nico utrzymał równowagę i wdrapał się do pomieszczenia. 

Will siedział po turecku na podłodze i całą swoją uwagę poświęcał rozrzuconym puzzlom. Ta układanka była pomysłem di Angelo. Uznał on, że blondyn musi się czymś zająć. Puzzle składające się z dwóch tysięcy elementów były dobrym pomysłem. Nico specjalnie wybrał takie, na jakich nie było obrazka. Nie chciał psuć zabawy Willowi. Blondyn bezustannie próbował się domyśleć co takiego wyjdzie z układanki. 

Solace kątem oka zobaczył Nica i jego wzrok padł na dwie miseczki. Uśmiechnął się lekko. 

- Jaki smak? - zapytał. 

Nico jakby nie usłyszał pytania i dalej zapatrzony był w twarz Willa. Na jego twarzy błąkał się uśmiech. Takie sytuacje zdarzały się coraz częściej ku wielkiej irytacji di Angelo. Zaczął przestać panować nad emocjami. 

- Haloo? - Will uniósł brwi. 

Nico nagle potrząsnął głową, wybudzony z transu. Zakłopotany spojrzał na lody. 

- Ekhm... czekolada... znaczy się czekoladowe! - wykrztusił szybko i odwrócił głowę, czując pieczenie policzków. 

Will zaśmiał się krótko, rozczulony. 

- Jesteś uroczy. 

Nico pewny, że zaraz zemdleje zacisnął wargi. Solace widząc poddenerwowanie przyjaciela podniósł się z paneli i podszedł do niego. Położył dłoń na naczyniu przy okazji delikatnie muskając palce di Angelo. Młodszy chłopak błyskawicznie zabrał rękę jeszcze bardziej zawstydzony. Will popatrzył niego z góry. 

- To pomożesz mi przy puzzlach? - zapytał z błagalną miną. 

Nico jakby nawet chciał, nie mógł się oprzeć. Usiadł na ziemi i odetchnął głęboko, próbując opanować bicie serca. 




-------------------------------.

długo mnie nie było, przepraszam, ale brak weny, nauka (w końcu zaraz koniec roku, trzeba poprawić trochę ocen XDD) i te sprawy. 

 no 


Zawsze tu będę | SolangeloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz