Przeniesienie

817 33 12
                                    

Po całej wyspie rozniosła się wieść o nadchodzącej walce.

Syn Shan Ju, Mao, obraził córkę Kapitana Haka.

Astrid była największym postrachem wyspy. Gdziekolwiek się zjawiała, stamtąd wszyscy uciekali. I mieli ku temu powody.

Dziewczyna nie znała litości. Jeśli ktoś jej się naraził, mógł od razu żegnać się z życiem.

***
Mao siedział na deskach pokładu i czekał.

Astrid miała się zjawić o zachodzie słońca.

- Chyba nasza księżniczka stchórzyła- zadrwił.

- Tak naprawdę, siedzę tu od kwadransa i czekam kiedy się zorientujesz.

Chłopak odwrócił się i dostrzegł błysk stalowych oczu w cieniu drzwi.

- No dobra, skoro już jesteśmy w komplecie, zaczynajmy.

I nie czekając, ruszył na piratkę z pięściami.

Dziewczyna zwinnie uskoczyła i wylądowała tuż za nim

- Tylko na tyle cię stać?

Wściekły odwrócił się i ponownie uderzył, lecz i tym razem, Astrid zgrabnie uniknęła ciosu.

Mao był przekonany, że każdego można sprowokować, a w złości nawet największy wojownik może popełnić błąd.

- A ty co? Potrafisz tylko uciekać? Nie masz odwagi?

- Ja przynajmniej nie poruszam się z gracją godną morsa z nadwagą.

To przeważyło szalę. Mao stracił resztki panowania nad sobą i rzucił się na dziewczynę.

Gdy był wystarczająco blisko, chwyciła go za bary, uniosła i cisnęła nim o deski pokładu.

Podniósł się chwiejnie, lecz silny lewy prosty Astrid na dobre pozbawił go przytomności.

- Pamiętaj, Mao. Ze mną się nie zadziera.

***
Ten wieczór piratka spędziła na rufie okrętu, ostrząc klingę swojego ulubionego miecza.

Nagle, usłyszała nawoływanie

- As!

Odwróciła się i dostrzegła wysokiego chłopaka

- Nico!

Zeskoczyła z nadburcia i wylądowała w objęciach brata

- Gdzie ty byłeś?

- W Auredonie. Wezwano mnie do pary królewskiej.

- Do Pięknej i Bestii? Czego od ciebie chcieli?

- As, naszą dwójkę przenoszą do liceum Auredonu.

- Co?! Zgodziłeś się na to?!

- Tak. Astrid, za dwa tygodnie kończysz osiemnaście lat. Im dalej będziesz od niego tym lepiej.

Dziewczyna westchnęła

- Może masz rację.

- Jasne, że mam. Idź się pakować. Przyjadą po nas z samego rana.

- A a a. Nie wsiądę do samochodu.

- Więc jak tam dotrzesz?

- Po swojemu. Pojadę na Mistralu.

- No dobrze. Tylko tym razem nie zapomnij miecza. Nie mam zamiaru się po niego wracać.

- Rozkaz, kapitanie.

Gdy chłopak zniknął, Astrid spojrzała na majaczący w oddali pałac

- Auredonie, lepiej szykuj się na ekstremalną jazdę.






Następcy. Różni jak Słońce i Księżyc.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz