Teraz szukam kogoś, kto jest twoim przeciwieństwem
Wszystkie moje przyzwyczajenia, których nienawidziłaś
Znowu do nich powracam, więc ci się to nie spodoba
Ale problemem jest to, że
Kiedy odeszłaś
Każdym powodem jesteś ty
Jonghyun&Chen - A day without you
Uśmiechnąłem się do chłopaka, który przez pół dnia nie spuszczał ze mnie wzroku. Dobra, wszyscy zachowywali się jakbym był z najdelikatniejszej porcelany. Rozumiem, załamałem się chwilowo spotkaniem z Jonghyunem, ale bez przesady, Xiumin wcale nie musiał zrywać się z wykładów, żeby mnie pilnować. Obstawiam, że Chanyeol także powinien być w tym czasie w szkole.
I tak ciągnęło się to do soboty. Mimo iż nadal wszyscy uważali, żebym przypadkiem się nie potłukł, to jednak powracał mój spokój ducha. A co za tym idzie, nie przejmowałem się obstawą w postaci Minseoka i Chanyeola. W sumie to powoli obaj stawali się kawałkiem wystroju kawiarni. Idealnie wpasowani w miękkie fotele, spędzający popołudnia na nauce i ukradkowym obserwowaniu mnie. W sumie to mam wrażenie, że nie rozmawiali ze sobą - mimo faktu, iż dzielili ze sobą stolik. Chociaż, kto ich tam wie, nie patrzyłem na nich cały czas, a i zdarzały się chwile, że to Zhou Mi przygotowywał ich zamówienia - migdałowe latte i cappuccino z odtłuszczonym mlekiem. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, prawda?
Powoli zbliżała się godzina zamknięcia kawiarni. Zostałem sam nie licząc czarnowłosego chłopaka, gdyż Minseok zmył się wcześniej tłumacząc się świątecznymi zakupami. Ach, co te święta robią z ludźmi. Z drugiej strony dzięki temu mogłem spokojnie wyjść przed kawiarnię zapalić.
Staliśmy wraz z Parkiem w kurtkach zarzuconych na ramiona, kiedy on znów się pojawił. Osłupiałem po raz kolejny słysząc głos Jonghyuna. Tym razem jednak nie spanikowałem. Odwróciłem się w kiego kierunku mrużąc oczy.
- Czego ode mnie chcesz?
- Coś ty taki nerwowy ChenChen? W kawiarni wydawałeś się rozluźniony i zadowolony z życia. Skąd taka nagła zmiana nastroju, hm?
- Śledzisz mnie?
Chłopak przysunął się bliżej, zimną dłonią dotykając mojego policzka. Drgnąłem, odsuwając się krok do tyłu będąc świadomym, że Chanyeol wszystko obserwuje. Cholera.
- Zaraz śledzę. Za kogo ty mnie masz, co ChenChen?
- Nie nazywaj mnie tak. Czego chcesz? - Trzęsącymi się dłońmi odpaliłem kolejnego papierosa.
- Pogadać. Ale bez tej twojej obstawy. - Wskazał głową czarnowłosego. - Bo ostatnio nigdzie się bez nich nie ruszasz.
- Widać odczuwam taką potrzebę. A poza tym nie pomyślałeś, że może nie mam ochoty z tobą rozmawiać?
- Daj spokój, przecież nic ci nie zrobię.
- Skąd mam mieć tą pewność, co? - Wyrzuciłem niedopałek i wszedłem do środka kawiarni.
Stając za barem zauważyłem, że pozostała dwójka obdarza się nieprzychylnymi spojrzeniami, jednak żaden nie odezwał się ani słowem. Zabrałem się za układanie talerzyków i filiżanek w szafce koło ekspresu, próbując uspokoić szybko bijące serce i rozszalałe myśli. Kątem oka widziałem jak Chanyeol zajmuje swoje stałe miejsce za filarem, przesuwając wzrokiem na przemian po mnie i Jonghyunie, który usadowił się naprzeciw mnie.
CZYTASZ
Coffee | ChenChan
Fanfiction"Wziął szklaną filiżankę i delikatnymi ruchami nadgarstka pokrył jej dno sproszkowanym kakao, potem ostrożnie umieścił w niej mleczną piankę, a na końcu wlał do środka porcję caffe ristretto." Diego Galdino Historia o kawie, z miłością w tle - a moż...