Rozdział 2

355 16 24
                                    

Jay POV

Patrzyłem na nią tępo; było w niej coś przyciągającego i jednocześnie znajomego. Otaczała ją aura tajemnicy. Zachodziłem w głowę skąd ją znam, ale nic nie mogłem wymyślić. W końcu postanowiłem coś powiedzieć.

- Hej hej, spokojnie, nie musisz tak od razu mnie straszyć. Ale muszę zapytać, czy my się znamy?

Dziewczyna oparła się o burtę Perły prawie że znudzona.
- Tak tak, kiedyś się znaliśmy. - Odparła od niechcenia, przewracając oczami.

I wtedy nagle, jakbym dostał bambusem senseia po głowie, olśniło mnie.
- Chwila, chyba cię poznaję... Flower, czy to ty?

Nie mogłem w to uwierzyć. Moja przyjaciółka z wczesnego dzieciństwa stoi tuż przede mną! Tylko, że wydawała się nieco inna... Ale to może dlatego, że dawno jej nie widziałem. Już miałem do niej podejść, kiedy ona się odezwała.
- Może kiedyś to byłam ja... ale teraz już nie. - Z rękawa wysunęło jej się coś małego i ostrego, co zabłysło w słońcu.

Odruchowo sam powoli sięgnąłem po nunchaku, które dzięki PMS wszędzie ze sobą noszę. Zacząłem obserwować ją czujnie, i tylko dzięki temu, i może też dzięki mojemu błyskawicznemu refleksowi, udało mi się uniknąć dwóch strzałek.

- Flower, co ty robisz? Jesteśmy przyjaciółmi! Nie chcę cię skrzywdzić. - Zawołałem do niej.

Flower jednak zaczęła się szaleńczo śmiać.
- Może ty nie chcesz, ale ja to co innego. - Zaśmiała się. Do rąk znowu wsunęły jej się dwie strzałki (jak ona to robi?), które przygotowała się rzucić.

Nie chciałem tego robić, ale nie miałem wyboru. Skupiłem się i strzeliłem w nią piorunem o słabej mocy, mając nadzieję że to ją powstrzyma albo chociaż się opamięta. Niestety, tuż zanim moja wiązka elektryczności ją trafiła, rozpłynęła się w chmurze zielono-czarnego dymu, co przypomniało mi Asha, mistrza dymu. Jednak w przeciwieństwie do niego, ona nie zestaliła się po chwili, tylko w formie dymu zaczęła krążyć wokół mnie, tworząc zielone tornado z wirującymi w nim czarnymi płatkami róż. Rozejrzałem się, ale nie mogłem dostrzec niczego poza wirem. Nagle ze wszystkich stron zaczęły lecieć strzałki, które trafiały mnie gdzie popadnie, ale zawsze przeważnie tylko rozcinały mi skórę i nic więcej. Mimo to, za każdym razem bolało ja diabli. Próbowałem bronić się tornadem Spinjitzu, ale w końcu przecież musiałem przestać wirować. Poczułem, że zaczyna kręcić mi się w głowie.

- Flower! Daj spokój, pokaż się! - Krzyknąłem.

Zielone tornado wokół mnie zniknęło, a płatki róż opadły na deski pokładu. Ale Flower nigdzie nie było widać.

- Gdzie jesteś? - Zawołałem gotowy prawie na wszystko.

- Tuż za tobą. - Usłyszałem szept, ale zanim zdołałem się odwrócić, do ust i nosa została mi przyłożona dziwnie pachnąca chusteczka i poczułem jak zaczynam powoli odpływać.

Ostatnie co usłyszałem to obłąkany śmiech Flower i brzdęk moich nunchako uderzających o podłogę.

A potem zapadła ciemność.

Scena walki znowu jest z Naruto. Tornado z płatkami kwiatów widać na załączonym filmie od 0:23 do 0:43. ;)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czarny Kwiat || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz