1. Pierwsze spotkanie

1K 28 5
                                    

Scott:

Spojrzałaś za okno. Padał deszcz. Byłaś sama w domu. Twój starszy brat jeszcze nie wrócił od kolegi, a rodzice pracowali. Siedziałaś sama w domu, myśląc co mogłabyś zrobić. Postanowiłaś wyjść na spacer. Założyłaś kalosze i kurtkę przeciwdeszczową.

Naprawdę kochasz deszcz. Kochasz, kiedy woda po tobie spływa. Gdy czujesz krople wody spływające po twojej szyi, rekach, włosach czujesz się jak nowo narodzona. Czasami, kiedy nikogo nie ma, udajesz, że grasz w jakiejś taniej komedii romantycznej.

Zdjęłaś kaptur i szłaś w kierunku parku. Lało jak z cebra. Nikogo nie było na ulicach. Tylko co jakiś czas obok ciebie przyjeżdżało jakieś auto. Usłyszałaś głośny dźwięk. Odgarnęłaś kosmyk mokrych włosów za ucho. Zza zakrętu wyjechał motor. Zdziwiłaś się, bo motor zatrzymał się kilka metrów od ciebie. Z motoru zsiadł jakiś chłopak, którego nie znałaś. Zdjął kask i podbiegł do Ciebie, najwyraźniej nawet nie przejmując się tym, że będzie cały mokry.

-Zgubiłaś się?-zapytał, patrząc na ciebie. Przejechał spojrzeniem po twojej twarzy, mokrych ubraniach, kończąc na ubłoconych kaloszach.

Trzeba było nie skakać w kałużach.

-Nie-spojrzałaś na swoje stopy i kopnęłaś jakiś kamyk.-po prostu lubię deszcz.

Chłopak zaczął się śmiać. Był przystojny. A z uśmiechem mu do twarzy. Mokre kosmyki brązowych włosów opadły mu na czoło, a w oczach błyszczały iskierki rozbawienia.

-Scott-podał mi rękę.

-[y.n]-przyjęłaś rękę chłopaka.

-Miło było cię poznać.-powiedział chłopak.-podwieźć cię?

-Nie dzięki. Jeszcze chwilę sobie postoje. Może jakiś inny przystojny chłopak ruszy mi na ratunek?

Scott uśmiechnął się do ciebie.

-Uważasz, że jestem przystojny?-zapytał, przechylając głowę w bok. Spłonęłaś rumieńcem i spuściłaś wzrok w dół.

-Pa [y.n]-powiedział, a potem założył kask i wsiadł na motor. Jeszcze przez chwilę patrzyłaś, jak odjeżdża.

-Pa-szepnęłaś bardziej do siebie, bo Scott już nie mógł cię słyszeć. Powoli ruszyłaś w drogę powrotną do domu. Twoją głowę wciąż zaprzątał przystojny brunet na motorze.


Stiles:

-Nie, nie, nie-szeptałaś do siebie gorączkowo. Winda ruszyła, a Ty czułaś, jak jakieś niewidzialne ściany przybliżają się do ciebie. Było ci trudno oddychać. Ukucnęłaś na ziemię i schowałaś twarz w dłoniach. Starałaś się nie myśleć. Skupiłaś się na tym, by wyrównać oddech. Nagle usłyszałaś dźwięk odsuwanych drzwi, ale nie ruszyłaś się z miejsca. Usłyszałaś jakieś kroki i dźwięk naciskanego guzika. Po chwili winda znowu ruszyła.

-Hej? Co się stało-usłyszałaś męski głos i poczułaś, jak ktoś chwyta twoją rękę.

-Ściany... One się przesuwają-wydusiłaś z siebie ledwo powstrzymując się od płaczu.

-O matko masz klaustrofobie! Chłopak szybko zaczął naciskać guziki w windzie.

Jak zgadywałaś od otwierania drzwi. Gdy tylko drzwi się otworzyły, pomógł ci wstać. Opierałaś się o jego ramię, wciąż nie wiedząc do końca co się dzieje. Jednak on szybko wyprowadził Cię na dwór.
Zaczęłaś łapczywie chwytać powietrze. Było lepiej. Otarłaś łzy i spojrzałaś na swojego wybawcę. Był w twoim wieku, miał czekoladowe oczy, i ciemnobrązowe włosy. Uśmiechnął się do ciebie.

Teen Wolf / preferencje, imaginy, imagifyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz