Rozdział 2

74 15 28
                                    


Oto i mamy marzec. :D Mam nadzieję, że spodoba się wam ten rozdział. Czekam na wasze komentarze, które bardzo kocham. :D


Marzec

Wróciłam późno z zakupów na które poszłam sama, choć Jisoo pragnął się dołączyć. Potrzebowałam iść tylko ja. Miałam kilka rzeczy w głowie do poukładania i w takich chwilach lubiłam się przejść. Kiedy weszłam do domu, nikt tego nie zauważył. Chciałam już wejść przez drzwi kuchni, ale usłyszałam coś co mnie zatrzymało.

- Chaaaanmi. – Przeciągał jej imię, co ewidentnie brzmiało jakby się nachlał i tak mówił. – Co ja mam robić? – Stwierdziłam, że jak chwilę ich posłucham to nie zaszkodzi. – Dać jej ten numer? Albo im pomóc? A może sam działać?

- O czym ty mówisz? – Moja przyjaciółka na pewno była pijana. Znałam ją za dobrze, by to wyczuć z jej tonu mówienia.

- Pytam czy mam o nią walczyć, czy się poddać. – Wydawało się, że mówił to wszystko jakimś smutnym głosem, a mi zrobiło się głupio, że to słyszę.

- A zależy ci na niej?

- Tak. – Zamurowało mnie. Naprawdę nie zapomniałby o mnie przez rok? – Jednak dojrzałem na tyle, że wiem iż powinienem się usunąć z drogi odwzajemnionym uczuciom. Ale z drugiej strony... Obiecałem mu, że znowu zawalczę jak on nawali. Yah! Czemu to jest takie ciężkie?

- Głupio, że ci zależy. – Skwitowała go.- Bo nie spojrzysz na mnie i nadal będę starą panną! – Cała ona. Zero wstydu po alkoholu.

- Jak możesz mówić tylko o sobie? Ja ci się zwierzam i pytam o radę. Kobieto. Zero z ciebie pożytku.

Nie chciałam im przerywać, bo miałam nadzieję, że powie coś więcej. Niestety musiałam to zrobić, bo Chanmi, znając ją, mogła zaraz wdać się w bójkę z nim za takie teksty. Często jeździłam po nią na komisariat, jak się upiła. Ah ta dziewczyna.

Osiwieję przez ciebie Chanmi. Naprawdę.

- Tęskniliście?! – Weszłam z szerokim uśmiechem do kuchni, mówiąc to.

Jisoo na mój widok zaczął się drapać po szyi i unikał mojego spojrzenia, a moja współlokatorka nie przejęła się niczym. Siedziała przy barku, a jej głowa leżała na jego blacie. W ręce bawiła się kieliszkiem. Nagle on się podniósł i myślałam, że pomoże mi z wypakowaniem zakupów, a on wyjął z szafki kieliszek, postawił koło mnie i nalał do niego soju.

Skąd oni mają w domu tyle butelek? Obrabowali monopolowy?!

- Ja nie pije, jeżeli to dla mnie. – Oznajmiłam cicho.

- Jak to? – Zdziwił się. – Nie opijesz mojego dołączenia do was jako współlokator? – Chciał zrobić słodką minkę, ale jak to pijanym osobom, wyszło mu coś bardziej zabawnego i dziwnego, na co zachichotałam.

- Nie. Ja podziękuję naprawdę. – Potwierdziłam wcześniejszą decyzję.

- Dlaczego? – Nadal robił tą dziwną minę.

- Bo nie przepadam za alkoholem. – Powiedziałam to już bardziej zestresowana, bo męczyło mnie wieczne odmawianie, jednak nie potrafiłam naprawdę wziąć nawet łyka.

- To weź chociaż to. – Po tych słowach wyjął telefon, zaczął coś w nim stukać i nagle przyszła do mnie jakaś wiadomość.

Moje serce zaczęło bić szybciej, bo podejrzewałam co to mogło być. I tak jak się spodziewałam w smsie dostałam ciąg cyferek, który oznaczał jedno. Numer Kangjoona. Zdecydował się mi go dać? Powinnam była pewnie napisać. Ale nie o takiej porze. Musiałam zostawić to na następny dzień. Strasznie bałam się, że się rozmyślę. Jednak odwaga we mnie jak na razie wrzała.

Rok pełen zmian 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz