[I]

155 4 0
                                    

It's a time for giving, a time for getting,
A time for forgiving and for forgetting.
Christmas is love, Christmas is peace,
A time for hating and fighting to cease.

Christmas time, mistletoe and wine.

Cliff Richard - Mistletoe And Wine


Postawił kołnierz kurtki, próbując wykorzystać go jako dodatkową ochronę przed zminem i wyszedł z budynku. Natychmiast skierował się na parking, gdzie kilka godzin wcześniej zostawił samochód. Trening zakończył się godzinę temu, a on dopiero teraz opuszczał ośrodek szkoleniowy, zresztą nie tylko on. Pomachał do Marco Reusa, który szczelnie otulił się szalikiem i wsunął ręce w kieszenie kurtki, by nie zmarznąć, nim dotrze do auta. Marc Bartra zabsorbowany był poszukiwaniem rękawiczek, natomiast Aubameyang niemalże sprintem przebiegł wydeptaną ścieżką zatrzymując się dopiero na zaspie tuż za tylnym zderzakiem swojego wozu. Pozbierał się z ziemi, otrzepał ze śniegu i wzruszył ramionami widząc przyglądającego się mu bramkarza. Nie wszystkim podobała się zimowa aura. Obfite opady śniegu i temperatura poniżej zera, a nawet w pobliżu -10 okazała się niemalże zabójcza, a na pewno trudna do przetrwania dla większości zawodników Borussi Dortmund. Ale byli w Niemczech, a nie na Hawajach. Musieli się pogodzić z tym, że zima nadchodziła, co roku, obdarowując ich miękkim, białym puchem i mrozem zmuszającym do noszenia ciepłych czapek i rękawiczek.


Postanowił pójść w ślady Bartry, który uzbrojony w odpowiednie narzędzia odśnieżał swój sportowy samochód. Przekręcił kluczyk w stacyjce i włączył ogrzewanie. Szczotką zmiótł świeży śnieg, a plastikowym końcem zeskrobał szron z szyb. Wrzucił przydatne narzędzie na tylne siedzenie, strzepał z włosów śnieg i zajął miejsce za kierownicą. Potarł dłonie próbując je rozgrzać. Czekał, aż temperatura wewnątrz zrobi się na tyle wysoka, by dłonie nie przymarzły mu do kierownicy. Szyby powoli odparowywały, gdy ktoś kilkukrotnie postukał w jedną z nich. Przez chwilę pomyślał, że któryś z kolegów ma do niego sprawę, najpewniej w kwestii pożyczenie sprzętu do odśnieżania. Spodziewał się, że za chwilę ujrzy znajomą twarz.


Drzwi od strony pasażera otworzyły się, a na siedzeniu obok pojawiła się kobieta z zaróżowionymi policzkami, skromnym uśmiechem i smutnym spojrzeniem, które można było dostrzec, choć miała na głowie puchatą czapkę, a wokół szyi owinięty miękki szal. Zdjęła rękawiczki przyglądając się swoim zmarzniętym dłoniom pomimo ochrony.


Odwrócił się w stronę pasażerki na tyle, ile umożliwiała to przestrzeń wewnętrzna auta. Jeszcze kilka minut temu była wspomnieniem, które w związku z upływającym czasem zdążyło niemal całkowicie wymazać się z jego pamięci. A teraz była tutaj, ta sama, realna.

– Co tutaj robisz? Wróciłaś?

Christmas in Dortmund [ONE-SHOT]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz