Rozdział I - Dziwne Zachowanie

17 0 0
                                    

— Za naszego solenizanta! — wszyscy jednocześnie podnieśliśmy wypełnione do połowy, przeźroczyste szklanki z białą, dwudziesto-pięcio procentową substancją. —  I za nas!

Siedzieliśmy właśnie w barze, w centrum stolicy. Kolorowe światła, wpadające w większości w odcienie fioletu i różu, oświetlały nasze twarze i odbijały się od Soju w szklankach, tworząc pozory zabarwienia, tym samym dodając fałszywej satysfakcji z picia czegoś bardziej wykwintnego jak na przykład kolorowy drink który kosztuje tu majątek. Oto jak łatwo idzie oszukać mózg. Kącik moich ust drgnął, przez ostatnią myśl. Zamieniając sytuację z Soju, na coś bardziej życiowego, mógłby wyjść z tego fajny morał. Tak przypuszczam. Zajęty myślami chwyciłem swoją szklankę i zacząłem powoli nią obracać, sprawiając, że ciecz w naczyniu została wprawiona w ruch, i subtelnie przemieszczała się od ścianki do ścianki. Byłem dziś jakiś nieobecny, w sumie często mi się to zdarza. Wiecznie zamyślony —  stanowczo za dużo czasu spędzam zastanawiając się nad przeróżnymi kwestiami, małomówny, a gdy już coś powiem —  zazwyczaj psuję całą frajdę. Oczywiście nie zawsze jest tak, jak teraz to przedstawiam, ale te sytuacje są mi bliskie.  A to wszystko przez to że jestem realistą, i nie potrafię popatrzeć na pewne rzeczy "innymi oczami" — tak powiedziała mi jedna bliska osoba —  że winne jest moje usposobienie. Hoseok także miał o to do mnie pretensje, ale ja lubię siebie, takiego jaki jestem, i nie mam zamiaru się zmieniać. Jest mi wygodnie.

— A ty, Yoongi hyung, co taki zamyślony?  —  z wewnętrznego monologu wyrwał mnie głos chłopaka siedzącego naprzeciw. Podniosłem głowę. — bo tak tylko siedzisz, i nawet nic nie powiesz. —Jungkook lekko się zasmucił, a może tylko mi się wydawało. Jednak jego mimika zmieniła się nieco po tych słowach. Chwilę go obserwowałem, a gdy już chciałem odpowiedzieć na jego pytanie poczułem ciężar na swoich barkach. Było to tak gwałtowne, że zachwiałem się, próbując utrzymać równowagę na tym delikatnym, aluminiowo - plastikowym krześle barowym.
— Oj nie zamulaj! — gdy tylko złapałem równowagę, odwróciłem  się za siebie. To był Namjoon. Zadowolony ze swojego czynu, z szerokim uśmiechem podszedł do stojącego kilka metrów za mną, wolnego stolika i chwycił w dłonie pojemniczek ze solą, zaraz wracając na miejsce. Spiorunowałem go wzrokiem, ale chyba tego nie zauważył, bo skupił się na zamówionych uprzednio frytkach. Swoją drogą zastanawiam się, jak to możliwe że on jeszcze się nie rozpasł. Gdziekolwiek idziemy, on zawsze coś zamawia, zazwyczaj śmieciowe jedzenie, kupuje też mnóstwo słodyczy. Nie chciałbym widzieć siebie po tylu bezwartościowych posiłkach. Wolę jeść zdrowo.  Jest smaczniej i ma się więcej energii, nie wspominając już o wyglądzie skóry, czy ogólnym wizerunku —  Ja od zawsze miałem problemy z cerą, choć nigdy nie przejmowałem się tym specjalnie. I tu już nie chodzi o wypryski, tylko o świecenie się jakby ktoś natarł mnie brokatem. Namjoon natomiast miał cerę gładką, pozbawioną jakichkolwiek bruzd, czy blizn, w dodatku wyglądającą tak, jakby był na ciągłej witaminowej diecie. Z tego co wiem, nie nakłada też on niczego na swoją twarz —  uważa, że to dziewczęce i facet powinien być naturalny. W dodatku on jest po prostu za leniwy na takie pielęgnacje.
W trakcie moich rozmyślań usłyszałem dzwonek telefonu. Jakże irytujący dźwięk. Wszyscy spojrzeli pytająco na Jungkooka, z którego kieszeni wydobywał się głośny dźwięk, a na ekranie pojawiło się imię. EunRi.
—To ta twoja dziewczyna? — Jin poruszył brwią, a reszta obdarzyła Jungkooka dwuznacznym spojrzeniem.
Ten tylko lekko się zaśmiał i wstał, mamrocząc niezrozumiale coś pod nosem.
— Coś się stało koch... — tyle zdążyliśmy usłyszeć, gdy chłopak zniknął za drzwiami wejściowymi baru.
— Ona mu żyć nie daje — pokiwał głową Jin, pozbywając się przyklejonego uśmiechu i zrezygnowanym ruchem, opadając na stół , chowając twarz w skrzyżowanych rękach, tak jak robią to uczniowie na nudnych lekcjach, zastęknął przeciągle.
To on był najbliżej z Jungkookiem jeszcze przed tym jak ten znalazł sobie dziewczynę. Jest bardzo zakochany i to po nim widać, też niechętnie z nami wychodzi na spotkania, i się trochę zmienił. W gruncie rzeczy staram się nie zwracać na to uwagi, ale szczerze trudno mi zrozumieć jego stan, może dlatego że nie zastanawiałem się nad tym głębiej.
— No właśnie zauważyłem, teraz to nawet nie chce pograć na PlayStation jak go zapraszam do siebie. — Jin wykrzywił się i spojrzał na Namjoona.
— Do mnie już nie przychodzi na lekcje angielskiego — wzruszył ramionami. —  a naprawdę dobrze mu szło.
— To co on robi całe dnie?  —
— No mówię wam, że siedzi ze swoją dziewczyną. — burknął Jin.
— No, ale ile można.... —
— Zazdrościcie mu — machnąłem ręką, przerywając jęki niezadowolonych kumpli. Mimo wszystko nie uważałem tego zakochania za coś złego. — lepiej byście sami zaczęli działać, i znaleźli byście sobie kogoś.
Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na idiotę, a ja obdarowałem ich spojrzeniem pełnym ironii. W tym samym czasie wrócił Kook i zajął swoje miejsce, upijając łyk Soju.

Błędy | YoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz