blue sky, tears and joy

1.4K 229 11
                                    

Chłodne powietrze miasta muskało ich twarze na dużym balkonie odchodzący od pokoju. Pochłonięci byli widokiem życia jakie nigdy nie przestawało iść do przodu, jakby sen nie istniał. Mieszkało tu tyle osób, że każda minuta pozostawała czyimś ruchem. Każda godzina czyjąś wędrówką.

Oni właśnie z jednej wrócili.

Pamiętali miny chłopców. Zespół mógł być zagrożony. I świadomość ta rozgrywała ich od środka od dawna, powoli i coraz silniej. Zastanawiali się czy warto mówić na głos. Może lepiej milczeć.

Oboje jednak mieli dość zamkniętych na klucz ust, które nie były w stanie wyrzec - kocham go - przed osobami tak im bliskimi.

Zrozumieli. Oczywiście, że zrozumieli mimo pewnych wątpliwości i obaw.

Yoongi płakał pierwszy raz od bardzo dawna. I to nie gorzko jak wtedy gdy ból środka ukazywał się w fizycznej, zewnętrznej formie.

Te łzy smakowały ulgą, szczęściem, radością. Naiwnie z jednej strony ale z drugiej naprawdę tak się czuł. I kolejne dni nie obchodziły go w aż takim stopniu.

To co miał teraz przechodziło jego oczekiwania i marzenia.

Wolność. Miał wolność choć wiedział, że nie może ulecieć za wysoko, chociaż miłość pozwalała mu dotykać chmur. Uśmiechnął się w kierunku Hobiego a ten odwzajemnił gest.

Uczucia dotychczas schowane głęboko mogły nareszcie ujrzeć słońce. A był to widok piękny. 

Oboje poczuli się lekko, było im ciepło, tutaj w promieniach słońca, które swoją szarmanckością i nonszalancją przyprawiło niebo o różowy rumieniec. 

Zaczynało się ściemniać, a świecący cały dzień dżentelmen chował się powoli za linią horyzontu. Dwójka kochających się ludzi wciąż jednak stała na balkonie przylegającym do pokoju. Pochłonięta swoim towarzystwem, mijającym czasem i myślą, że wiele rzeczy będzie pięło się teraz do góry. 

                                                                                                     ***

Yoongi zaczął mówić. Nie długo, wszystko wylało się z niego dość bezpośrednio. Z początku nam nie wierzyli. Musieliśmy naprawdę dobrze grać. Potem jednak zaczęli nam gratulować tej decyzji. Okazało się, że nasze wszelakie obawy uciekły. Kiedy zobaczyłem łzy radości w oczach bruneta sam uroniłem kilka. Nie spodziewaliśmy się tego. 

A jednak on wciąż nie wydawał się tak szczęśliwy jak ja. 

tender 🌹 sopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz