Rozdział 4

362 45 10
                                    

Całą drogę milczeliśmy, nawet na niego nie patrzyłam. Widziałam tylko kątem oka jak szedł pewnie z uśmiechem na twarzy. Co go tak bawiło? Swoją drogą, muszę podpytać Victorii gdzie co jest w tej szkole, bo w takiej sytuacji ja się tu nigdy nie odnajdę.

- Jesteśmy. - Chłopak wyrwał mnie z moich zamyśleń.

- Jasne, dzięki - podziękowałam i czekałam aż chłopak odejdzie. - Możesz już iść do swojej klasy? - zapytałam trochę niecierpliwie.

- Tak szybko chcesz się mnie pozbyć? Poza tym, tu jest moja klasa, słonko. - Wskazał na drzwi od sali do matematyki.

Tylko tego brakowało.

- Powiedz, że żartujesz - powiedziałam błagalnie.

- Niestety nie. - Udał smutnego, po czym popchnął drzwi i przepuścił mnie przodem. Widząc nauczyciela, nie chciałam już kłócić się z chłopakiem i po prostu weszłam do klasy zatrzymując się po chwili. Nauczyciel patrzył na nas pytającym wzrokiem. Matteo zamknął drzwi i stanął za mną. Nie wiedząc co mam powiedzieć, Włoch zabrał głos.

- Przepraszamy za spóźnienie. Mówiłem panu, że pan Martinez mnie zwolnił z lekcji. Zwolnił też moją koleżankę. - Wskazał na mnie. - Niestety nie miałem jak o tym poinformować, przepraszam.

Cóż, Włoch nieźle kłamał i byłam pod wrażeniem, że mnie krył. Po chwili poczułam, jak nasze ciała delikatnie się ze sobą stykają. Poczułam miłe ciepło bijące od chłopaka, ale szybko pozwoliłam uciec temu uczuciu i odsunęłam się tak, by nikt nie zauważył. Właśnie. Nikt nie zauważył od Matteo, który po raz kolejny przybliżył się do mnie. Oh, czyli robił to specjalnie. Ostatni raz postawiłam krok do przodu i na szczęście brunet zignorował dalsze próby. Jedyne czego mi brakowało to kłopoty z Natashą.

- W porządku, siadajcie - odrzekł i odwrócił się, aby napisać coś na tablicy.

- Kłamca - szepnęłam, gdy zaczęliśmy iść w stronę ławek.

- Przystojny kłamca, nieprawdaż? - również szepnął uwodzicielskim tonem.

Odepchnęłam go lekko. 

- Ej, ciesz się, że ci pomogłem. Zawsze mógłbym cię wsypać.

- Jesteś nienormalny.

Chłopak już nic nie odpowiedział. Wzrokiem odnalazłam Anitę, która przestała notować i popatrzyła na mnie w znaczący sposób. Świetnie, przyszłam z Balsano, pewnie już coś sobie myśli w tej swojej główce pełnej niemożliwych i nierealnych rzeczy. Na szczęście było obok niej miejsce, więc usiadłam przy Ruiz.

- Mówiłam - szepnęła do mnie i zwycięsko się uśmiechnęła.

Przewróciłam oczami chyba już setny raz tego dnia. Zauważyłam, że za mną usiadł Włoch, obok którego siedział nie kto inny jak Natasha. Posłała mi złowrogie spojrzenie, ale na jej twarzy automatycznie zagościł uśmiech, kiedy Balsano szepnął jej coś na ucho. Zachichotała i wróciła do swoich notatek nie przejmując się już niczym. Chłopak spojrzał na mnie, a ja postanowiłam nie zawracać nim sobie głowy i odwróciłam się próbując skupić się na lekcji i coś zrozumieć, co było niemożliwe, gdyż ja plus matematyka równa się jedna wielka porażka.

Nagle na mojej ławce znikąd pojawiła się zwinięta w kulkę kartka papieru. Rozglądnęłam się zdezorientowana, ale każdy zajęty był swoimi notatkami. Prędko zabrałam kawałek papieru tak, aby nikt tego nie zauważył - na szczęście mi się udało. Powoli odwinęłam karteczkę i ujrzałam starannie napisane litery.

"Wisisz mi kolejną przysługę xxx"

Odwróciłam głowę i oto co zobaczyłam. Matteo szczerzący się jak głupi do sera. Odrazu zorientowałam się, że to on. Postanowiłam mu odpisać.

"Zapomnij, nie mam za co ci tej przysługi oddawać".

Odrzuciłam karteczkę. Matteo pokręcił głową i zaśmiał się cicho. Siedząca obok niego jego dziewczyna nic nie zauważyła - i całe szczęście.

Po chwili przyszła odpowiedź.

"Zapomnieć? Nigdy ;)"

Byłam zła. Ponownie się obróciłam i posłałam mu gniewne spojrzenie. Tak trudno odpuścić? Czy ten człowiek żąda czegoś w zamian za błahostkę? Czy tak trudno pomóc bezinteresownie?

Bez zastanowienia cisnęłam w niego kulką z papieru. Na moje nieszczęście zauważył to pan od matematyki.

- Co się dzieje, dlaczego rzucasz w kolegę i nie notujesz? - wyglądał na niezadowolonego.

- Przepraszam, ja tylko.. - nie potrafiłam się wysłowić, zestresowałam się.

Nauczyciel wstał i zaczął iść w moją stronę. Właściwie to w stronę Matteo.

- Pokaż mi tę karteczkę - ciągnął pan od matematyki.

Zamknęłam oczy. Usłyszałam dźwięk rozrywanej karteczki. Odwróciłam się i ujrzałam na ławce Matteo kartkę, a właściwie to co z niej zostało. Czyli drobne kawałeczki, których nie dało się ponownie złączyć w jedną całość. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Nim nauczyciel zdążył coś powiedzieć, Matteo go wyprzedził:

- Nowa koleżanka pomogła mi z zadaniem. Nie chciała gadać na lekcji, więc wytłumaczyła mi to na karteczce i rzuciła. Nic niewartego uwagi, już sobie poradziłem - wytłumaczył, a ja nie wiedziałam co powiedzieć, i nawet chyba nie chciałam nic mówić. Siedziałam cicho i czekałam na jakąkolwiek reakcję ze strony nauczyciela. Patrzył nieufnie to na mnie, to na Włocha ze zmrużonymi oczami, nie wspominając już o tym, że cała uwaga klasy skupiła się na naszej dwójce.

- W porządku. Ale wytłumacz mi jedno. Matteo, świetnie radzisz sobie z matematyką, co się stało? - uniósł brwi.

- Ten temat akurat mi nie wchodził do głowy, ale Luna mi go wytłumaczyła, więc jest okej. - Nie wiem kiedy on się nauczył tak kłamać, ale wychodziło mu to, bo pan jedynie pokiwał głową i odszedł z powrotem do tablicy. Patrzyłam jeszcze chwilę na podłogę i myślałam. W końcu spojrzałam na chłopaka za mną. Po chwili szepnął do mnie:

- Kolejna przysługa. - I uśmiechnął się przebiegle.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się. Nawet nie byłam już w stanie notować. Z jednej strony go nie znosiłam, ale z drugiej byłam mu wdzięczna, bo nie wiem jakbym miała przesrane, gdyby nauczyciel zobaczył prawdziwą treść na kartce. Nieważne, było minęło. Martwiło mnie jedynie to, że ja naprawdę nic nie umiałam z tego tematu (zresztą jak z każdego) i gdy pan poprosi mnie do tablicy, to nie dość, że nic nie będę potrafiła, to w dodatku wyjdzie, że kłamałam. Ale w sumie, Matteo też kłamał i jest w to zamieszany bardziej niż ja. Ja nawet się nie odezwałam. 

Postanowiłam o tym nie myśleć, bo jeszcze bardziej się nakręcałam. Nareszcie lekcja dobiegła końca.

***

Przepraszam za trzy tygodnie nieobecności. Koniec roku, trzeba poprawiać oceny, niestety. Dziękuję za komentarze i gwiazdki. I dziękuję tym, którzy czekali cierpliwie i wybaczają mi moją nieobecność :D

Jeszcze raz dziękuje i bardzo przepraszam! 

unwanted • lutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz