Rozdział 5

426 44 9
                                    

Wyszłam z sali z wyraźną ulgą na twarzy. Nie chciałam natknąć się na Matteo, dlatego szybko poszłam do.. Tak naprawdę sama nie wiedziałam gdzie, po prostu chciałam znaleźć się z dala od niego. Dla mnie cała ta sytuacja była stresująca, nie mam pojęcia dlaczego, ale w obecności Włocha czułam się trochę onieśmielona i skrępowana.

Dotarłam w moim mniemaniu na korytarz główny, gdyż było tutaj najwięcej uczniów, którzy wychodzili ze swoich klas. Zastanawiałam się tylko jak w tym tłumie znajdę Simona czy chociażby Vicky. Nagle ktoś z tyłu dotknął mojego ramienia, przez co podskoczyłam nieco wystraszona. Odwróciłam się i ujrzałam Anę.

- Przestraszyłaś mnie - odetchnęłam.

- Wybacz. Co to była za akcja na lekcji? - spytała z cwanym uśmiechem.

- Jaka akcja? - zmarszczyłam brwi.

- No z Matteo. Mówiłam ci, on widocznie jest tobą zainteresowany, nie mam pojęcia jak to zrobiłaś, ale gratuluję! - Przysięgam, że była tak uradowana, jak ja kiedy dostałam czwórkę z matematyki w gimnazjum.

- A ty widocznie jesteś nienormalna. Aha, i nie ma czego gratulować. Tobie się coś wydaje, a nawet jeśli, to nie, dziękuję, nie jestem zainteresowana.

- Ale powiedz mi chociaż czy jest przy..

- Skończmy temat, proszę - przerwałam jej.

- Ugh, niech ci będzie. Jesteś strasznie uparta.

- I kto to mówi - uśmiechnęłam się.

Anita przewróciła oczami i zaśmiała się. Mimo jej szalonego charakteru, polubiłam ją. Była wiecznie uśmiechnięta, a ja lubiłam gdy otaczali mnie pozytywni ludzie.

Niespodziewanie obok nas pojawił się Simon wraz z Victorią. Całe szczęście, bo chyba bym umarła, gdybym musiała ich szukać po całej szkole (i pewnie bym nie znalazła).

- Jak dobrze, że jesteście. Simon, Victoria, chciałabym przedstawić wam Anitę. Chodzi ze mną na matematykę. - Przedstawiłam im rudowłosą. Cała trójka podała sobie ręce.

- Dobra, ja muszę już iść. Luna, pogadamy później o nim. - Puściła mi oczko, a ja skarciłam ją wzrokiem. Nie chciałam żeby przyjaciele o nim wiedzieli, mimo że i tak nic takiego się nie wydarzyło. Po tym jak Ruiz odeszła, Vicky zabrała głos.

- O nim? Kogo ten krasnal miał na myśli?

- Hej, ona jest bardzo miła. - Tego właśnie nie lubiłam w Victorii, dlatego też nie spodobało mi się to, co powiedziała o Anie.

- Okej, Jezu, wyluzuj. - Teraz przesadziła, ale nie chciałam się już odzywać. - To o kim mówiła?

Simon do tej pory się nie odezwał.

- To nie jest teraz ważne. Simon - zwróciłam się do przyjaciela - Musimy iść na geografię, bo z tego co wiem mamy ją razem. Pa Vicky - pożegnałam się z nią i pociągnęłam za rękę Simona, ruszając w innym kierunku, byleby daleko od przyjaciółki. Nie chciałam żeby mnie się wypytywała o to, jeśli nie miałam na to ochoty.

Na szczęście reszta lekcji minęła mi szybko i bez żadnej bliskości z Vicky, Matteo ani Natashą. Cały dzień w szkole spędziłam z Alvarezem, jedynie kilka razy dołączyła do nas Ana. Muszę przyznać, że dogadywała się z brunetem, jedynie on dziś nie miał humoru. Nie wiem o co chodziło, ale cały czas wydawał się jakby bez życia.

***

Ten rozdział to totalna kupa, nic się nie dzieje, ale nie chciałam abyście czekali tyle czasu na rozdział. Chociaż i tak jest bardzo krótki. Wena totalnie mi uciekła, w ogóle czuję się jakby wyssano ze mnie resztki życia. Niektórzy wiedzą, że byłam na wycieczce cały tydzień i calkowicie straciłam wenę i nie potrafię nic napisac, wszystko wyleciało mi z głowy. Dzisiaj jedynie na coś się wysiliłam, ale zupełnie mi się nie podoba, wybaczcie. 

Dziękuję za przeczytanie i do następnego x <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 17, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

unwanted • lutteoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz