Rozdział 3

405 27 2
                                    

- Harry - zawołał szeptem znajomy głos

- Draco? - szedłem w ciemności potykając się o swoje własne nogi - jesteś tu?

Wyciągnąłem ręce przed siebie, nagle przestraszony dotknąłem męskiej klatki piersiowej.

- Nie bój się - powiedział to głos należący do szczupłego jasnowłosego chłopaka, który stał przede mną.

- Dlaczego? - spytałem a on podszedł blisko mnie i dzieliło nas kilka centymetrów.

- Ponieważ cię ko...

I nagle obudziłem się wczesnym świtem, a jedynie co słyszałem to bicie mojego serca i głośne chrapanie Rona przez które się obudziłem. Udałem się do wspólnego salonu Gryfonów, siedziałem przed kominkiem tak długo aż inni też nie wstali.

Lekcje ciągnęły się niemiłosiernie. Nadchodziła lekcja połączona ze Ślizgonami i wiedziałem że go zobaczę.Siedział daleko ode mnie ale i on zerkał na mnie, lecz nic nie znaczącym wzrokiem.

Jest chamski , wyśmiewa się z każdego który jest słabszy od niego, każdy widział tylko taką jego stronę. Chce znać więcej zachowań które tylko mi pokazał... więcej, więcej.

Poszedłem do biblioteki po podręcznik który potrzebowała Hermiona na lekcje eliksirów więc podszedłem pod odpowiedni regał i wyciągnąłem właściwą książkę. Odwróciłem się i przed sobą ujrzałem jak Draco flirtuje z dziewczyną z jego domu. Odwróciłem wzrok i szybkim krokiem skierowałem się do wyjścia.

W czasie przerwy udałem się nad brzeg pobliskiego jeziora. Usiadłem na wielkim kamieniu patrząc na falującą wodę. Nagle obok mnie zjawił się Hagrid z swoim najbardziej ufnym uśmiechem na świecie.

- Lubisz tu przychodzić Harry, co? - powiedział - Często cię tu widzę.

- Tak, tu jest tak pięknie - powiedziałem.

- Dziwnie wyglądasz, coś się stało? - zapytał zmartwiony.

- Wszystko dobrze - odpowiedziałem tylko, nie chcąc by zadał kolejne pytanie.

Po kolacji miałem zamiar iść już spać. Nigdzie go nie było i wymyślałem sobie różne scenariusze gdzie może być. W połowie drogi do pokoi usłyszałem ciche wołanie i z ciemności wyłonił się Malfoy. Nic więcej nie powiedział tylko kiwną ręką i podążyłem za nim. Poruszał się cicho a moje stopy z uderzały głośnym echem o podłogę. Dotarliśmy do wielkiego tarasu z widokiem na nocny krajobraz jeziora.

- Przepraszam cię za to w bibliotece - mówił to ze spuszczoną głową i smętnie patrząc na poruszającą się wodę.

- Mam jakieś dowody że twoje słowa to nie jedynie kłamstwa lub dowcip?

- Nie masz, ale musisz mi uwierzyć - podszedł bardzo blisko i dotkną mojej twarzy ręką a ja zadrżałem lekko - Nie przestrasz się tego co zrobię, jeżeli nie będziesz tego chciał po prostu mnie odepchnij.

Pochylił się i pocałował mnie delikatnie, a ja poczułem że zrobiłem się czerwony na całej twarzy. W brzuchu poczułem nagły ścisk. Spojrzał mi w oczy i ponownie poczułem jego usta na swoich, które były zadziwiająco miękkie.

- To jest jednym z dowodów - powiedział - Nie musisz się martwić że coś się zmieni.

Wracając chwycił moją rękę na chwile i lekko ścisnął. Rozeszliśmy się do swoich pokoi.

Gdy wszedłem do swojego pokoju, był tam już Ron. Bez słowa wskoczyłem do łóżka by zapobiec niepotrzebnym pytaniom. Jeszcze długo leżąc, przeżywałem ostatnie chwile na tarasie.









To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 30, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zwariował//DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz