+2+

207 21 10
                                    

Leżała nieruchomo w wannie od kilkunastu minut. Jeździła palcem po białych kafelkach ścian, co wydawało nieprzyjemny dla ucha dźwięk, który najwyraźniej wpadł w gust brązowowłosej. Chociaż niektórzy szczerze wątpili, że dziewczyna w ogóle słyszy. 

Słyszy. Bardzo dużo. Aż za wiele.

Jeszcze inni mówią, że owszem, słyszy, ale pewnie nic nie rozumie, po prostu odebrano jej zdolność myślenia.

Myśli. Bardzo dużo. Aż za wiele.

Na przykład właśnie teraz, gdy inni siedzą na stołówce i śmieją się w niebo głosy, Erika rozmyśla, póki ma względny spokój. Czasem bóle głowy ustępują, a razem z nimi przerwę robią sobie szepty. Wtedy właśnie można całkowicie wyciszyć umysł, spróbować oddychać tak samo, jak kiedyś. 

Pukanie do drzwi.

— Wszystko w porządku? — spytał blondyn, ściskając za metalową klamkę. Oczywiście, nie odważyłby się wejść do środka. Każdy wstydzi się oglądać nagość ludzkiego ciała, choć jest to najzwyklejsza rzecz na świecie. 

Kolejna bezpodstawna granica międzyludzka.

— Chyba tak — odparła i sięgnęła po swój biały ręcznik. Wpatrywała się w niego kilka minut, być może szukając w nim jakiejś podpowiedzi, znaku. Przymknęła oczy. — Nie wiem.

_

— Nie jest ci zbyt zimno? — Spoglądnął w stronę dziewczyny, gotowy do oddania jej swojego płaszcza. Jednak ona pokręciła głową, wpatrując się prosto w nurt rzeki. 

Jakby tak... odpłynąć gdzieś daleko...

— Myślisz, że jest szansa na to, abym została oczyszczona? — zapytała, gdy Leiftan usiadł obok niej. Skierowała wzrok w jego stronę, lecz wcale się na niego nie patrzyła. — Oczywiście, że tak uważasz. W końcu musiałbyś zniknąć, prawda? 

Zielonooki wzdrygnął się lekko, czując nieprzyjemne dreszcze na plecach. Ktoś patrzył. I to przez bardzo długi czas, jakby samym spojrzeniem pragnął przewiercić go na wylot. Jak można było wcześniej tego nie zauważyć?

— Widzę, że w końcu poczułeś jego obecność — zwróciła się tym razem z pewnością do mężczyzny. — Już od dawna chciał cię poznać, wbijał w ciebie swój wzrok jak zahipnotyzowany. 

Jasnowłosy odwrócił się napięcie, lecz nikogo za sobą nie ujrzał. Czuł, że zaraz oszaleje. A może już to zrobił? Czy szaleństwo jest zaraźliwe?

—Jest niestety dość nieśmiały, więc uciekł, gdy tylko zorientowałeś się, że tu jest.

W końcu to mój strach.

icantbreathe [Eldarya]Where stories live. Discover now