Seven☀️

25 2 0
                                    

Zdyszany Jasper podpierał się jedną ręką o framugę i rozglądał  po pomieszczeniu. Złapaliśmy kontakt wzrokowy, po czym szybko przeniósł wzrok na Chrisa. Zdecydowanym krokiem ruszył w naszą stronę, przy okazji szturchając wszystkich mijanych na swojej drodze ludzi.

Nie byłoby w tym zapewne nic dziwnego, gdyby Jasper nie skończył szkoły dwa lata temu i od tej pory nie postawił nawet stopy na tym gruncie.

- Czy ciebie już do reszty popieprzyło, braciszku ?- usłyszałam warknięcie i ujrzałam jak pięść Jaspera uderza mocno w nasz stolik. Chris wytarł usta i niespiesznie spojrzał na brata z neutralnym wyrazem twarzy.

-Nie będziemy o tym gadać tutaj- powiedział ze stoickim spokojem blondyn, jakby doskonale zdając sobie sprawę z powodu pojawienia się brata. Jasper wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. Zamknął oczy i zaczął oddychać głęboko, uspokajając się. Delikatnie obróciłam głowę w stronę centralnej części stołówki i to był błąd.

Byliśmy epicentrum wydarzeń, więc wszystkich pozostałych uczniów głodne sensacji oczy wpatrywały się w nas jak w obrazek. Wzdrygnęłam się i czując się wyjątkowo niekomfortowo zaczęłam nerwowo oblizywać usta i strzykać kostkami w palcach.

Ziejące chłodem oczy starszego brata Chrisa otworzyły się, a na ustach pojawił się wymuszony uśmiech.
- Nie chcesz gadać tutaj? Nie ma sprawy, pogadamy na zewnątrz- powiedział donośnie i zaczął ciągnąć niedelikatnie Chrisa poza horyzonty naszych oczu, w otoczeniu grymasów i odgłosów niezadowolenia niepocieszonych takim rozwojem wydarzeń uczniów.
Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Kellana. Chłopak marszczył brwi i badawczo spoglądał na miejsce, w którym po raz ostatni widzieliśmy braci.
- Wiesz o co chodziło Jasperowi? -zagadnęłam go, nabierając jogurt na łyżeczkę. Kellan siedział jakby w transie, aż w końcu wziął wielkiego gryza bagietki i wzruszył ramionami.
- Nie wiem, ale strzelam, że ma to powiązanie ze wzmożoną ostatnio kontrolą Chrisa nad działaniami Jaspera- mówił z pełnymi ustami, a ja zmarszczyłam brwi.
- Wciąż to robi?- zapytałam autentycznie zdziwiona, a brunet tylko przekrzywił głowę i uśmiechnął się cierpko.
-Wiesz jak to jest, raz stracone zaufanie cholernie ciężko odzyskać.








> Co powiesz na rundkę to czy tamto?

>> Zaczynaj

> Wolałbyś zwiedzić cały świat, ale być sam do końca życia czy na zawsze znajdować się w jednym miejscu, otoczony przyjaciółmi i rodziną?

>> Pierwsze. Wolałabyś całe życie spędzić bezpiecznie, aczkolwiek nudno czy ryzykownie, ale z satysfakcją?

Zaczęłam stukać kciukiem w wargi, dumając nad odpowiedzią. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

> Pierwsze. Serio Ty wolałbyś pierwszą opcje? Bo ja wolałabym drugą.

>> Serio, ale spoko, ja z pytania dla Ciebie tez bym wybrał drugą. :P

> ...

>> Widać przeciwieństwa się przyciągają ;)





Czwartek okazał się być dniem niespodzianką. W połowie semestru, za oknami uczniowie zobaczyli piękne, błyszczące słońce. Wszyscy spędzali jak najwięcej przerw na zewnątrz, bowiem wedle prognoz  upał, jaki doskwierał, miał się nie powtórzyć aż do wakacji letnich.

-Umieram-jęczał Kellan zdejmując granatowy krawat. Siedział na drewnianym stole przed budynkiem i wachlował się brudnopisem z testu z angielskiego. Stałam obok niego i przyglądałam się, jak chłopacy męczą się w garniturach, podczas gdy Emma w czarnej miniówce wykonywała radosne podskoki przed Chrisem. Przygryzłam wargę i automatycznie odwróciłam wzrok. Postanowiłam sobie o nim ostatecznie zapomnieć, jednak serce nie do końca chciało współpracować z rozumem.
-Gadałeś z Sam?- zmieniłam temat, żeby przestać jak zdarta płyta odtwarzać w głowie ten przeklęty pocałunek.
- Jakoś się nie złożyło - mruknął, a na jego twarzy zagościł grymas.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i zaczęłam rozglądać się wokoło w poszukiwaniu na terenie szkoły brunetki. Przestudiowałam skrupulatnie każdy skrawek ziemi i nic.

Gdzie jesteś? Napisałam wiadomość, łudząc się, że tym razem mi odpisze.
Czwartek okazał się być dla mnie podwójną niespodzianką, bowiem w przeciągu paru minut dostałam wiadomość zwrotną.
Kryjówka nr 8. Nie mów Kellanowi.
-Wiesz co, chyba jeszcze pójdę do łazienki, zobaczymy się po egzaminie z chemii.
- Niech Mendelejew będzie z tobą! - zawołał, a ja parsknęłam śmiechem.



Kiedy byłyśmy małe, po siedzeniu w otoczeniu zbyt dużej grupy dzieci na zajęciach, czułam się źle. Byłam bardzo nieśmiała, takie sytuacje mnie zbytnio przytłaczały i powodowały nie mały stres. Sam prowadziła mnie wtedy w różne zakamarki znajdujące się w budynku i siedziałyśmy tam tylko we dwie do czasu, aż mi się nie polepszyło. Za każdym razem brunetka prowadziła do innego miejsca, zadziwiając mnie. W podstawówce, gdzie się poznałyśmy, miałyśmy dokładnie dwadzieścia cztery takie miejsca. W gimnazjum, kiedy moja tolerancja na ludzi nieznacznie się poprawiła, potrzebowałam już "tylko" szesnastu. W obecnej szkole, moje załamanie formy wydarzyło się jedynie osiem razy. 

Ostatnia kryjówka, ta z numerem ósmym, znajdowała się na strychu. Oczywiście oficjalnie był to teren niedozwolony dla uczniów, więc musiałam przerzucić torbę ponad stosunkowo niską kratką i przejść nad nią. W duchu dziękowałam sobie, że postanowiłam przyjść na egzaminy w spodniach, a nie spódniczce. Po pokonaniu przeszkody wytarłam dłonie o kolana i upewniwszy się, że nikt mnie nie widział, popędziłam po schodkach na górę.

- Sam, gdzie jesteś? -zawołałam, rozglądając się po długim, białym korytarzu.

-Tu - usłyszałam chlipnięcie i przerażona poleciałam do niej. Brunetka kuliła się  w rogu dalszej części pomieszczenia, chowając twarz. Podeszłam do niej wolno i kucnęłam obok, głaszcząc ją po kasztanowych włosach.

- Co się stało? - zapytałam przytulając ją. Dziewczyna niepewnie odwzajemniła mój gest, ale nie odezwała się słowem.

Nie zmuszałam jej. Posiedziałam z nią, aż w końcu przestała płakać i tylko uśmiechnęła się do mnie delikatnie z wdzięcznością kryjącą się w tęczówkach. Odwzajemniłam gest. Cieszyłam się, że chociaż raz nasza kryjówka przyda się także jej.




>>Rozważyłaś propozycję spotkania?

>Nie wiem, czy to najlepszy pomysł.

>>Dlaczego?

Przeczytałam wiadomość, westchnęłam i wrzuciłam telefon do torebki. Sam spojrzała na mnie znad swojego telefonu, podnosząc brwi do góry.

- Stało się coś? -zagadnęła, przekrzywiając jednocześnie głowę. Westchnęłam ponownie, wyciągnęłam i odblokowałam telefon, pokazując jej odpowiednie wiadomości. Brunetka przeczytała szybko i ponownie spojrzała na mnie - Więc, w czym problem?

Wzniosłam oczy ku niebu i wskazałam dłońmi na siebie.

- W tym, że wyglądam tak, a nie jak na zdjęciu?

- Żaden problem- zapewniła mnie, wyszczerzając się. Zmrużyłam oczy.

- Bo?

-Bo to ja się z nim spotkam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 06, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Our DistractionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz