WYBRANKA

39 7 4
                                    

Jak zawsze rano zjadłam śniadanie i wybrałam się do szkoły z myślą że nic ciekawego się nie wydarzy. Wyszłam z domu na autobus i ... cholera zapomniałam pracy!                                             Na drugim przystanku wysiadłam i pobiegłem w stronę domu.

-Mamo widziałaś gdzieś czerwoną  teczkę?
-Co Ty tu robisz!? Już do szkoły!      - Muszę mieć tą teczkę! Tam jest ta praca na Polski!
- Czy Ty choć raz nie możesz normalnie wybrać się do szkoły? Sprawdź może w salonie.
Rozumiałam czemu była na mnie zła, zawsze byłam strasznie roztrzepana, szkoda bo gdyby nie to, nasze relacje z mamą byłyby lepsze.
Teczki nie było a lekcje się już zaczęły, czy ja naprawdę muszę być taką niezdarą?! W końcu mama przyszła, spodziewałam się najgorszego Ale była spokojna...
-Masz to twoja teczka, leżała w kuchni, a teraz choć podwozie cię.
Byłam CO NAJMNIEJ zdziwiona, normalnie opieprzyła by mnie że już lekcje się  zaczęły a ona jak gdyby nigdy nic przyszła uspokojona i mówiła takim miłym głosem. Przecież normalnie kazałaby mi wychodzić z domu! I Nie interesowałoby ją że mogę dostać zero.

Weszłam do sali spóźniona, Pani spojrzała na mnie jakoś dziwnie, ale olałam to. Usiadłam obok Izy i wyjęłam książki z plecaka, następnie odtworzyłam teczkę i ...
"Mamo, zabije cie!" było tam  co innego!
-Kaśka! Gdzie twoja praca! - mówiła do mnie Pani nie zbyt przyjemnym tonem.
-Nie...Nie mam - jąknęłam
- To masz zero- odparła jakby, zadowolona ...
- Ale ja pomyliłam teczki! Jutro przyniosę ją, przyrzekam!
- oczywiście... ja już znam te wasze gierki- mówiła- ale dobrze przynieś jutro

Po lekcjach poszłam z Kają, Martą i Izą na pizzę, miałyśmy straszną głupawkę, zawsze mamy, raz Pani wygoniła mnie za drzwi, od tej pory bardziej się pilnujemy.
-Co zamawiamy? -spytała Iza
-Pizze-powiedziała żartobliwie Marta. Ja i Iza się roześmiałyśmy ale Kaja jakoś dziwnie parsknęła śmiechem, wogule zawsze była jakaś dziwna ale my te  "dziwność" właśnie w jej lubiłyśmy.
-A może hawajską? -zapytałam
-dla mnie spoko-mówiła Kaja-a Wy?
-Ok-odparłyśmy churem

Wracając do domu zauważyłam że ktoś za mną idzie, obejżałam się... Jakiś facet! Zaczęłam iść szybszym krokiem, serce biło mi coraz mocniej i szybciej. To było straszne! Wiedziałam dobrze co może się zdążyć, nigdy nie chodziłam przez bloki ciemnymi uliczkami tak jak teraz. Po chwili zaczęłam się pocić, a serce uważało o moją klatkę piersiową tak mocno że tylko je słyszałam. Mężczyzna dalej za mną szedł w końcu zaczęłam biec, a on także! Skręciłam bezmyślnie w ciemną uliczkę z nadzieją że go zgubie, on jednak pobiegł za mną, wreszcie zobaczyłam drzwi... otworzyłem je, na szczęście były otwarte, facet był tuż obok mnie! Prawie mnie chwycił za ramię! Ja na szczęście nie straciłam głowy, wiedząc że nie miałam tyle siły aby fo odepchnąć kopnęłam go w krocze i zamknelam się od środka. Odetchnęłam z ulgą...
Nagle... zapaliły się światła, i...i zobaczyłam najbardziej niesamowite miejsce jakie kiedykolwiek widziałam! Okien nie było światła były niebiesko-białe, na środku stała wielką pół okrągła kanapa, gdzieniegdzie stały jakieś szklane meble i fascynujące rośliny z różnychch krajów, występowała tu taka technologia i jakiej nie miałam pojęcia, a w rogu zauważyłam dziwny trójkąt, jakby iluzje lub coś w tym rodzaju, a wino pomieszczenie było ogromne!
Nagle zza rogu wyszła piękna i tajemnicza, choć jeszcze nic o niej nie wiedziałam kobieta. Wygłądała na zaawansowaną agencję i wysoki stanowisku. I nagle z jej ust wypadły słowa.
- Nareszcie... Po takim długim czasie wreszcie jesteś. WYBRANKO.

"Jaka wybranko!" myślała sobie, takie żeczy zdażają się tylko w filmach! To nie mógł być przypadek że się tu znalazłam...
może żeczywiście na mnie czakała. Dziś rano to mógł być ostatni poranek w którym myślałam że nic niezwykłego mnie nie spotka...

CzarodziejkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz