Pierwszy trening

20 2 43
                                    

Rano dalej byłam w szoku tym co zobaczyłam wczoraj wieczorem, nie mogłam nawet nic przełknąć na śniadaniu. -Skarbie co się stało? - zapytała mama -Nie mogłam zasnąć...-odparłam, miałam przeczucie że nie mogę nic powiedzieć. -Żal mi cię, a może chciałabyś zostać w domu?- zapytała mnie z troską -Byłoby dobrze-nie miałam ochoty nawet ruszyć się z domu. Co dopiero siedzieć w szkole po parę nieznośnych godzin! Poza tym przydałby mi się odpoczynek, może przemyśle też to co wczoraj wieczorem zobaczyłam... --A może razem byśmy coś porobiły? Na przykład upiekły ciasto albo poszły na spacer czy do kina. -Byłoby wspaniale, ale może najpierw trochę się prześpię...-bardzo kochałam swoją mamę i chciałam spędzić z nią trochę czasu. Nawaliłam się na łóżko i... usłyszałam pukanie, odwróciłam się w stronę źródła dźwięku, zauważyłam jakiegoś chłopaka, przypominał tego kolesia co za mną biegł. Otworzyłam okno i... to był ten sam mężczyzna! Straciłam nadzieję, że dziś odpocznę. - Choć!- powiedział, nie pytałam go po co bo dobrze wiedziałam, wczoraj ta kobieta perfekcyjnie wszystko mi wytłumaczyła. Bez poczucia obowiązku i konsekwencji wyskoczyłam razem z nim przez okno. W drodze do... tego miejsca, nie padło żadne słowo. Mężczyzna szedł prosto patrząc przed siebie. Gdy dotarliśmy do miejsca, po prostu odszedł, a do mnie przemówiła ta sama kobieta. -Zacznijmy od tego, że tu wszyscy mówimy sobie po imieniu, nie zależnie od pozycji, więc mów mi Lena. A teraz proszę za mną. Nie miałam żadnych pytań, jednak wydawało mi się dziwne, że tutaj każdy jest na ty. Szłam dalej za, LENĄ... Dotarłyśmy do miejsca które jako pierwsze wczoraj oglądałyśmy, czyli tą ogromną sale treningową. -Widzisz tamte koło?-zapytała -Tak- odparłam. Było potężne, całe z pianki,trochę tak dla przedszkolaka, były do niego przyczepione jakieś krótkie kołki, a na górze ustawiona drewniana deska- i co? - Wejdź na sam szczyt. Yyyyyyyyyyy... Czy ja mam osiem lat?! To koło było z... pianki! No ale OK. Zaczęłam się wspinać i... to był dramat! nie mogłam wejść na kolejny szczebelek! Wbijałam się w piankę i przechylałam do tyłu! Poza tym to miały być czary a nie jakieś ćwiczenia! Każdy Ruch to była dla mnie udręką! W końcu poddałam się i zeszłam.
-Co Ty wyprawiają!?-krzyknęła do mnie Lena
-Nie potrafię! To nie ma sensu! Wszystko to jakaś paranoja jest! Robicie sobie ze mnie żarty!? To... to mają być, czary! Nawet ta agencja, czy jak to się mówi jest w jakimś ciemnym zakamarku! Jakby nie istniała!
Wszystko zaczęło do mnie docierać, to nie mogła być prawdą! Nawet te zjawiska musiały być tylko jakimiś przypadkami. Nie! To nie jest nawet możliwe! Bez słowa po prostu odwróciłam się i wyszłam.

-Stój!-krzyknęła do mnie Lena-uważasz że to nie jest możliwe? To patrz!                              Wysunęła rękę i wychodziły z niej jakieś dziwne promienie. Stawały się coraz większe i jaśniejsze. Nagle rozeszły się po całym pomieszczeniu i robiąc zakręt wróciły z powrotem do jej ręki. 

Nie mogłam w to uwierzyć. Stałam tylko zamurowana z otwartą buzią.                                                 -Dalej nie możesz uwierzyć?! Myślisz że to takie proste!? Że nagle będziesz wszystko umiała?!  To bardzo proszę! Spróbuj!- nieco się jej wystraszyłam, widać było że nie żartuje. Gdy się opanowała mówiła dalej-Musisz tylko zechcieć, tylko, że masz inne właściwości ale to nic... wysuń rękę.                                                                                                                                                              Zrobiłam to wysunęłam ją i nagle z mojej ręki wystrzelił piorun! Prawdziwy piorun! A że stałam pod potężnym, kryształowym żyrandolem... SPADŁ! Wszyscy zaczęli uciekać. Tylko ja z przerażenia nie mogłam się ruszyć z miejsca, nagle ktoś mnie popchną, upadłam na ziemię, a kiedy się odwróciłam aby zobaczyć kto to, nikogo nie było. Jakby się rozpłynął...                                Wszędzie były odłamki kryształów, wszyscy też zaczęli się rozchodzić, Lena tąż, więc uznałam że również udam się do domu.                                                                                                                            Weszłam do mieszkania i zastałam mamę. Ona płakała! Podbiegłam do niej przytuliłam ją i mówiłam błagalnym, uniżonym tonem.                                                                                                            -Przepraszam mamo! Przepraszam... już tak więcej nie zrobię! Bardzo Cie kocham. Nie zrobię już tak więcej. Nawet nie wiesz ile w moim życiu ostatnio się dzieje!                                                                                                                                                         

CzarodziejkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz