Royal football

5.3K 343 525
                                    


– Dajesz, Lou, dajesz! – krzyczał Harry, siedząc na trybunach w kompleksie treningowym Aon'u. Był jednym z niewielu osób niezwiązanych z piłką nożną, która mogła tu przybywać. Jego nazwisko i pochodzenie pozwalało mu na towarzyszenie ukochanemu w każdym miejscu i o każdej porze. – Strzelaj!

Nie do końca rozumiał zasady piłki nożnej, chociaż Louis tłumaczył mu milion razy, co to jest spalony. Rozrysowywał na kartce, ustawiał pionki i denerwował się, gdy Styles kręcił głową przecząco po pytaniu: „Rozumiesz teraz?". W końcu poddał się i udawał, że wszystko łapie. Chociaż prawda jest taka, że nadal nie wiedział, dlaczego lini ograniczających pole zawodnika nie można namalować, skoro są w jakiś sposób przyjęte w zasadach.

Trener dmuchnął w gwizdek i obie drużyny zbiegły się do niego. Harry widział, jak jego ukochany opiera się rękoma o kolana i bierze głębokie wdechy. Powolnym krokiem wszedł tunelem za piłkarzami, którzy skierowali się do szatni, a on sam stanął na korytarzu. Pół godziny później chłopak rozpromienił się na widok Tomlinsona, który w czarnym dresie podszedł do niego.

– Byłeś cudowny! – powiedział Harry, nastawiając policzek. – Gotowy na finał?

– Boję się jak cholera. Zwłaszcza że idę w pierwszym składzie.

– Wygracie to, jestem pewien. – Styles wsunął rękę w drobną rękę Louisa i uśmiechnął się. Teraz mężczyzna bez problemu szedł z chłopakiem, popijając wodę, a dwa lata temu musieli udawać dobrych przyjaciół i nie mogli nawet się dotykać w miejscach publicznych. – Umieram z głodu.

– Jedziemy do mnie?

– A co będziemy jeść? – zapytał Hazz, bo od długiego czasu Louis żywił się daniami typowymi dla sportowców, a Styles miał ochotę na coś totalnie niezdrowego, co będzie mógł zapijać niezdrowym napojem.

– Zabiorę cię na pizzę w niedzielę, obiecuję. Po finale idziemy na ogromną pizzę. I podwójne lody. I litry coli, oh.

– Jasne.

– I wyjedziemy na wakacje, chcesz? Jakaś Ibiza czy Hawaje, możesz wybrać.

Harry kiwnął głową i wsiadł do Porsche zaparkowanego niedaleko. Siedząc w mieszkaniu Tomlinsona, rozmawiali o zbliżającym się finale Ligi Mistrzów UEFA i obiedzie u rodziny Stylesa. Starszy z nich przygotowywał kurczaka z ryżem, którym obaj już dosłownie wymiotowali, ale musieli przecierpieć ostatnie dni, a potem znowu będą jedli pizzę nago na sypialnianym łóżku, a następnie spalali kalorię w najprzyjemniejszy sposób.

– Ile musicie strzelić goli, żeby wygrać? – zapytał Harry, bawiąc się słomką w szklance. Nie rozumiał tych wszystkich punktów UEFA czy reguł.

– Więcej niż przeciwnik.

– Ale tak o jeden więcej czy jak?

– Jeden więcej wystarczy. Chcesz coli?

– Mhm.

Po obiedzie leżeli na kanapie, delektując się obecnością i chwilą spokoju. Louis miał na sobie dresowe spodnie, a Harry'ego, leżącego na jego kolanach, podniecało jego półnagie ciało i miał ochotę się nim zająć.

– Lou – powiedział cicho i uśmiechnął się, gdy jego chłopak spojrzał na niego. – Loueh. - Podciągnął się i złapał chłopaka za kark, chciwie wpijając się w jego usta.

Po kilku sekundach siedział na kolanach Tomlisona okrakiem i pracował biodrami, nie odrywając ust on ukochanego. Ciało chłopaka pachniało żelem pod prysznic od Playboya, a zmysły Stylesa szalały. Louis zdjął jego sweter i koszulkę i rzucił chłopaka na kanapę. Szybkie oddechy wskazywały na podniecenie, któremu mieli zaraz dać upust. Ręka Harry'ego prędko znalazła się na penisie chłopaka, który robił malinki na szyi kochanka. Nie mieli ochoty na długie oralne przyjemności, więc Lou sięgnął po butelkę lubrykantu, gdy Hazz się odwrócił. Salon wypełniony był głosem prowadzącego popularny program rozrywkowy i ich jękami. Zwłaszcza Stylesa, który nigdy nie umiał być cicho. Bez znaczenia było, który z nich dziś jest aktywem, to Harry i tak zawsze był najgłośniejszy.

Royal football | Larry one shotWhere stories live. Discover now