Zeszłam na dół do salonu, gdzie pierwszy zauważył mnie Jai.
- Oo Sa... - nie dokończył Jai, bo dostał od Chrisa w głowę.
- Lisa, już przyszłaś? Poznaj Ashtona. - powiedział z powagą Chris.
Widząc jego minę i do tego jak mnie nazwał chciało mi się śmiać. Lisa mmm zajebiste imię.
- Hej, jestem Lisa. - powiedziałam nieśmiało.
Gdzie w moim przypadku musiałam bardzo się postarać, aby nie wybuchnąć śmiechem.- Yy cześć Ashton. - powiedział po czym odwrócił się w stronę telewizora.
Ughh jak ja nienawidzę jak ludzie mnie olewają, ale cóż muszę być "miła i nieśmiała".
- Lisa może usiądziesz i oglądniesz z nami mecz? - zapytał Chris.
- Stary przecież to kujon, najwyżej co może to czytać książki. - powiedział z śmiechem Ashton.
Oo nie to, że mnie ignoruje to jeszcze przejdzie, ale jak mnie obraża to już nie jest dopuszczalne.
Nawet nie zauważyłam, że zaciskam pięści, póki Chris nie złapał mnie za rękę.- Zaraz wrócimy. - powiedział Chris po czym pociągnął mnie za sobą do kuchni.
- Sam wiem, że on cię denerwuje, ale nie możesz nic mu zrobić.
- Ja mu zaraz rozjebie tą mordę. To, że mnie ignoruje ok, ale jak mnie obraża to zaraz mu przyjebie. - powiedziałam z wściekłością.
- Dobra, może lepiej odwiozę cię do domu. - powiedział.
- Taaa lepiej będzie. - odpowiedziałam, po czym ruszyliśmy w stronę salonu.
- Chłopaki odwiozę Sam do domu. - powiedział Chris.
- Yyy no okej. - powiedział Jai patrząc na mnie smutkiem.
Na co ja lekko się uśmiechnęłam.- Ej, kogo to telefon? - zapytał Ash.
Nie uwierzycie kogo telefon trzymał, tak właśnie mój.- To mój, oddaj. - powiedziałam po czym do niego podeszłam aby odebrać moją własność.
- No nie wiem, zastanowię się. - powiedział że śmiechem.
Boże jak on mnie irytuje.- Dawaj, albo... - powstrzymałam się w ostatnim momencie.
- Oo grubas pokazuje rogi. - powiedział po czym wpadł w jeszcze większy śmiech.
O nie tego już za wiele.
- Stary nie radził bym, lepiej jej go oddaj. - powiedział Jai.
- Bo co? Naśle na mnie stado książek? - powiedział.
Gdy tylko do niego podeszłam, chcąc odebrać telefon ten zaczął chować go za plecami.
Ughh sam tego chciał. Zamachnełam się prawą ręką, która wylądowała na jego twarzy. Z jego nosa zaczęła lecieć krew. Chłopak zaskoczony cofnął się, po czym oddał mi moją własność.- A nie mówiłem stary. - powiedział Jai.
- Jak ten kotlet to zrobił, przecież mogłaś mi złamać nos idiotko. - krzyknął.
- Właśnie mogłam, a teraz żegnam. - powiedziałam i już chciałam odchodzić, gdy usłyszałam jego głos.
- Policzymy się jeszcze.
- Taa jasne. - wymruczałam.
Już chciałam odchodzić, gdy Ashton stanął przede mną i zaczął mi się przypatrywać.- Ja cię chyba znam. - powiedział z namysłem.
Jai i Chris spojrzeli najpierw na siebie a potem na mnie z przerażeniem w oczach.- Nie sądzę. -powiedziałam, po czym chciałam jak najszybciej wyjść, ale zatrzymała mnie ręką która wylądowała na moim nadgarstku i zostałam odwrócona prosto do Asha.
- Samantha... - powiedział cicho, po czym mnie przytulił.
Nie odwzajemniłam tego, za to go odetchnęłam.- Może, ale nic ci do tego muszę iść. - powiedziałam po czym ruszyłam do wyjścia.
- Spotkamy się jeszcze? Chciałbym z tobą porozmawiać. - zatrzymał mnie jego głos.
Odwróciłam się i spojrzalam na niego.
- Nie. - powiedziałam dobitnie.- Ale... - chciał coś powiedzieć ale mnie już nie było.
Szłam ulicami i myślałam co teraz będzie wyprowadzka do Miami lub mieszkanie u brata do tego jeszcze Ash. Nawet nie zauważyłam a byłam już przed domem.
Weszłam do domu i od razu poszłam do swojego pokoju.
Co on sobie dzisiaj myślał najpierw zaczął mnie obrażać a teraz to "spotkamy się jeszcze?".Ughh jak ja nienawidzę takich ludzi... Po prostu zabić.
Nie chcąc już o tym myśleć odpłynełam w krainę Morfeusza.
------------------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę do kitu..Na górze zdjęcie Samanthy.
