Rozdział I

108 3 3
                                    

Rozdział 1
,, Pierwsze wrażenie jest najważniejsze"
*teraźniejszość 22.12.rok*

Właśnie siedzę teraz w łazience płacząc przez takiego jednego debila zwanego moim przyjacielem a jest nim Syriusz Orion Black III. Zapytałby mnie dlaczego już odpowiadam przechodzę sobie tak po prostu obok tak zwanych Huncwotów a tu Black wyskakuje mi z takim tekstem:,, Weź odejdź nikt cię nie chce, nie chciał i nie będzie chcieć''.Jak tu się nie załamać. Nie wiem. Dlaczego to zrobił nie wiem. Właśnie teraz dobiją się do mnie  Lily,mój braciszek James- Rogaś, Doracas,Luniaczek,Łapa i Mary.Oni wiedzą, że nie wyjdę do puki sobie nie pójdą ale i tak nie będę się do nich odzywać przynajmniej przez 2 tygodnie a do Blacka chyba do końca roku szkolnego i przez całe wakacje. No dobra wróćmy do początku, bo pewnie nie za bardzo wiecie o co chodzi.

*27 lipca 1971*

Spałam sobie spokojnie, bo wczoraj grałam z Jamesem do 24.00 w Quidittich'a i byłam bardzo zmęczona a tu wbija mi brat do pokoju magicznym sposobem i wylał mi wiadro lodowatej wody na głowę no nie wytrzymam.

-Po ćwiartkuję, zadźgam,spalę, zakopię, odkopię .-mówiłam cały czas pod nosem.

-Co chciałaś moja młodsza siostrzyczko?!

-James po pierwsze urodziłam się od ciebie o 15 minut później przygłupie a po drugie zabije.

-Dzisiaj moja kochana-zrobił przerwę jakby się chciał zastanowić jak coś powiedzieć- W NASZE URODZINY!!!!!

-No znowu zapomniałam no to... Wszystkiego najlepszego!

-Dziękuje miłej Szarlotce .

-JAMES NIE MÓW TAK DO MNIE

-Jak Szarlotko

-No dobra koniec tego dobrego.

Latałam w sensie biegałam za nim jak jakaś powalona. W końcu musiałam się potknąć i tak spadłam z samej góry na dół po schodach.James jak to on zaczął się chichrać jak opętany.Rodzice chyba nie wiedzieli,że widzę jak się ze mnie śmieją.

-No to jak jesteście to ja nałożę naleśniki.

-Mamusiu jak ja cię  kocham ale jest nutella/bita śmietana?!-powiedziałam w tym samym czasie co James.

I  jak to my zaczęliśmy się chichrać, że nie mogliśmy przestać.Cały czas jak się śmialiśmy pukało coś w okno.

-Szarlotka otwórz okno, bo coś puka pewnie sowa do rodziców!

-Przygłupie przecież są nasze urodziny!!!

-No to co?

Ja szybko poleciałam otworzyć okno ale mój głupiutki brat nie rozumiał o co chodzi. Po chwili zaczął myśleć a u niego z tym ciężko. Dałam sowie krakersa i odleciała.

-Oddawaj mój list.

-Okej ale nie denerwuj się tak bo ci żyłka pęknie.

-Charlotte-krzyknęli rodzice.

-No co?-wzruszyłam ramionami przy okazji otwierając list.

-Droga Charlotto Euphdemio Potter uroczyście informuje o przyjęciu pani do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.

- Gratujemy!

- A ty James?

- Ja się nie do-do- dostałem.

-CO? JAK? Ale ja nie pójdę bez ciebie James!!!

-Ale się siostra dałaś wkręcić!

James już tam prawie pękał ze śmiechu.

Wszystko na odwrót-HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz