Rozdział II

60 4 6
                                    

Rozdział 2
,, Rozmowa z Blackiem"
*teraźniejszość*

-Szarlotko wyjdź proszę!

Już słyszę nawoływania rogacza i nie nie wyjdę. Dobra muszę się skupić i zmienić moje włosy na normalny kolor a nie niebieski.Stoję przed lustrem staram się a tu co nic no właśnie nic. Dobra wytrę łzy i postaram się ogarnąć. Jak można być takim debilem jak Syriusz.Właśnie zrobiłam sobie dwa nacięcia nożyczkami na nadgarstku. . Oni dalej krzyczą ale już nie zwracam na nich uwagi. Podejmę jeszcze jedną próbę zmiany koloru włosów jak nie wyjdzie pech. I co nie wyszło.

-Charlotto Ephudemio Potter wyłaź z tej łazienki!!!-krzyczy już jak słyszę zdenerwowana Lily

-Nie i się odczepcie od mnie wszyscy!-krzyczę już równie zdenerwowana no super teraz moje włosy są czerwone.

-Rozwalę te drzwi zaraz Charlie(dop.aut.(Na drugim roku Syriusz tak nazwał Charlotte, bo gdy mówił Szarlotka to się obrażała a Charlotte wydawało mu się za poważne.)Na pewno nie rozwali,więc nie muszę się przejmować.

-A ja i tak nie wyjdę!

-Sama tego chciałaś! Bombarda!- wykrzyczał Syriusz

Syriusz zauważył mnie siedzącą na szafce od umywalki.Szybko schowałam jedną rękę ale Syriusz to zauważył.

-Co zrobiłaś?-zapytał z troską

-Ja nic powiedz lepiej o co ci chodziło?!-moje włosy momentalnie zmieniły kolor z żółtego(dop.aut(żółty-zdziwienie) na niebieski.

-Najpierw ty pokaż mi rękę

-Nie będziesz mnie do niczego zmuszał!-Wykrzyknęłam mu w twarz.

Gdy tylko to powiedziałam Syriusz pokazał wzrokiem na mnie a James od razu mnie złapał. Syriusz wziął moją rękę i ją odwrócił.

-Co ty dziewczyno zrobiłaś ? Lily gdzie macie apteczkę?!

Nagle Lily weszła i pokazała na szafkę nad nami.Syriusz puścił moją rękę a ja odruchowo ją schowałam na siebie. Gdy Syriusz szukał bandaż i wodę utlenioną ja próbowałam się wyrwać wierzgałam nogami i rękami ale nie wychodziło więc kopnęłam z całej siły Jamesa a ten mnie puścił. Ja wstałam i zaczęłam uciekać Lunatyk próbował mnie z Mary złapać ale im nie wyszło.Pobiegłam pędem w stronę pokoju życzeń.Nikt mnie nie zauważył na szczęście bo jest po ciszy nocnej.

Pov.||Syriusz||

Puściłem jej rękę i zacząłem wyciągać apteczkę. Popatrzyłem na chwilę na Charlie stała obok Rogasia  a James leżał na ziemi nim zdążyłem zareagować jej już nie było.Lunatyk i Mary chcieli ją złapać ale im nie wyszło.

-James nic ci nie jest?-zapytałem z lekkim rozbawieniem

-Nie, wszytko okej.

- No to jak Potterowi nic nie jest a szkoda to może pójdźmy jej poszukać.

-Dobra podzielimy się na grupy i idziemy-powiedziałem

-Ja idę z Evans!-natychmiastowo krzyknął James.

-Okej to James z Evans , Remus z Mary i ja pójdę z Doracas.

-Co dlaczego ja z tym debilem Potterem?!

-Bo tak-powiedziałem i poszedłem w stronę wieży astronomicznej a za mną Doracas.

*3 godziny później*

Szukamy jej od kilku godzin a nawet mapa huncwotów nie pomogła. Chyba wiem gdzie może być

-Doracas idź do Jamesa ja zaraz dołącze.

Wszystko na odwrót-HuncwociOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz