Rozdział 7 Diabelski plan

4K 472 25
                                    

Nightcore - Demons

Mam dylemat i dla tego dodaje szybciej. Powiedzcie mi, która z moich powieści - Askalon, Alesia - bardziej nadaje się do konkursu?

— Alesia —

Poczułam czyjś dotyk na swoich włosach. Zmarszczyłam brwi, przekręcając się na drugi bok.

— Wstawaj, kochanie — poprosił Sisif, głaszcząc mnie po policzku.

Sapnęłam niezadowolona, odpychając jego dłoń. Mężczyzna westchnął. Uśmiechnęłam się, myśląc, że to odpuścił i będę mogła ponownie zasnąć. Niestety moje szczęście minęło bardzo szybko. Poczułam jego usta na swoich, a to sprawiło, że otworzyłam oczy. Sisif pocałował mnie, a to sprawiło, że przypomniałam sobie o swoim zbliżeniu z Aredim. Cały czas zastanawiałam się, czy to na pewno był sen; przecież po przebudzeniu miałam tę bransoletkę. Ja... Mam coraz większy mętlik w głowie. To wszystko jest takie dziwne i nienaturalne.

Blondyn oderwał się od moich warg, a ja usiadłam na materacu. Zakłuła mnie głowa. Złapałam się za nią i cichutko westchnęłam. Boli lecz nie tak jak wczoraj. Sisif spojrzał na mnie zmartwiony.

— Coś się dzieję? — spytał.

Przecząco pokręciłam głową. Nie ma potrzeby martwić go tym bólem głowy.

— Nie — zaprzeczyłam cicho.

Bolało mnie gardło, lecz co się dziwić, krzyczałam jakby obdzierali mnie ze skóry. Trochę mi wstyd, że zachowałam się jak małe dziecko, ale ten ból był nie do zniesienia. Przełknęłam z trudem ślinę. Nie chcę już nigdy doświadczać czegoś takiego... Sisif wyprostował się, a ja wreszcie zobaczyłam gdzie jestem. Moje źrenice się rozszerzyły, kiedy rozpoznałam wnętrze jego gabinetu. Co ja tu robię?! Spojrzałam na swojego przeznaczonego z oczami w wielkości pięciozłotówek. Nigdy bym nie pomyślała, że mnie tu zabierze.

— Dlaczego tu jestem? Przecież to...

— Wypij to — polecił, wystawiając w moją stronę szklankę z wodą.

Zagryzłam wargę. Byłam trochę zła, że mi przerwał, ale wiedziałam, że strasznie się o mnie martwił i nie spał przez to w nocy — wskazują na to worki pod oczami.

Nieśmiało odebrałam od niego naczynie i przyłożyłam je do swoich ust. Chwilę później szklanka była już pusta, a ból w moim gardle ustał. Poddałam ją chłopakowi, a ten odstawił ją na szafę.

Odetchnęłam z ulgą, pochylając głowę. Niespodziewanie ktoś usiadł obok mnie na sofie. Przeniosłam swoje spojrzenie na Sisifa. Mężczyzna skanował mnie wzorkiem, jakby chciał sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku. Uniosłam dłoń i dotknęłam jego policzka.

— Dziękuje, że nie zostawiłeś mnie w nocy samej... — wyszeptałam wdzięczna.

Sisif chwycił za moją dłoń i pocałował ją. Na moich policzkach pojawiła się ledwie widoczna czerwień.

— Nie mógłbym postąpić inaczej. Kocham cię i obiecałem, że będę cię chronił — przypomniał, a moje usta wykrzywiły się w uśmiechu. Ja także go kocham, choć wiem, że mnie okłamuje. Chcę poznać prawdę i nic mnie przed tym nie powstrzyma, lecz zawszę będę go kochać.

Rozejrzałam się po otoczeniu. Zauważyłam, że na biurku nie było już ani jednej ramki. Zmarszczyłam brwi. Czyżby ukrył rzeczy, które mogłyby powiedzieć mi za dużo? Ech... Gdybym nie była tu wcześniej, najprawdopodobniej nigdy bym nie zobaczyła tych zdjęć.

— Bycie w tym pokoju musi być dla ciebie czymś ekscytującym, czyż nie? — spytał, wyrywając mnie z zamyślenia.

Spojrzałam na niego. Nie mogę się zdradzić i powiedzieć coś, co by wskazywało na to, że byłam tu wcześniej. Cholera! Muszę teraz bardzo uważać na wypowiadane słowa.

— T-Tak, — odchrząknęłam — to dla mnie coś całkiem nowego. Zazwyczaj nie pozwalasz mi tu wchodzić.

Sisif parsknął, tłumiąc w sobie śmiech.

— Nadal nie możesz tu wchodzić — no chyba, że będę przy tobie — oznajmił, a ja przekręciłam oczami. No tak... Przecież nie mogło być inaczej. — Mówiąc szczerze, nie przyniósłbym cię tu, ale bałem się zostawić cię choćby na chwilę. Spałaś tak długo, że w końcu postanowiłem cię obudzić.

Jak to długo spałam? Przecież jest teraz ra... Szybko spojrzałam na okno i oniemiałam. Słońce było już wysoko na niebie, więc z łatwością mogłam stwierdzić, że było około dwunastej. Ale jak to możliwe, że przespałam cały dzień? Czyżby to wszystko wymęczyło mnie aż tak bardzo? Odruchowo dotknęłam swojego prawego nadgarstka, a moja dłoń natrafiła na bransoletkę. Zagryzłam wargę. I co teraz? Nie wiem już czy był to sen, czy też nie. Tak jak powiedział Aredi mam ją nadal, więc powinnam założyć... Nie! Uznać, że to wszystko stało się naprawdę. Ale przecież to niemożliwe! Ja spałam, jestem tego pewna!

— Sisifie, boję się... — wyszeptałam niespodziewanie. Mężczyzna przytulił mnie. — Obawiam się, że wydarzenie ze wczoraj może się powtórzyć. Ja... nie chcę już tego widzieć i słyszeć. To boli... — oznajmiłam smutno.

Sisif pogłaskał mnie po głowie i pocałował w skroń.

— Nie martw się, postaram się uchronić cię przed tym wszystkim — obiecał, a ja uśmiechnęłam się mimowolnie.

Nagle blondyn wziął mnie na ręce i wyszedł z pokoju. Spojrzałam na niego zaskoczona.

— Gdzie mnie niesiesz?

— Do salonu — odpowiedział szybko. — Wiem, że nie powinnam, ale muszę cię zostawić na parę godzin.

Przełknęłam przerażona ślinę. A co jeśli to się powtórzy? Ech... Ale z drugiej strony to będzie doskonała okazja do próby odgadnięcia hasła do bramy. Mam tylko nadzieję, że nic mi się nie stanie podczas jego nieobecności.

— Rozumiem, ale jeśli mogę wiedzieć... Co będziesz robił na mieście? — spytałam zaciekawiona.

Sisif zagryzł wargę.

— Ta informacja jest ci nie potrzebna, Alesio — oświadczył, stawiając mnie na podłodze.

Spojrzałam na niego spod byka. Dlaczego on zawsze musi być taki tajemniczy i nieznośny?!

Niespodziewanie do głowy wpadł mi iście diabelski plan. Jeśli zdołam odgadnąć hasło to wyjdę stąd i nie wrócę aż do zmierzchu. Kiedy Sisif przekroczy próg domu i zauważy, że mnie nie ma wpadnie w szał. Hi hi... Należy się mu to za te wszystkie kłamstwa. Zapewne dostanę za to karę na wieki, ale czuję, że warto będzie zaryzykować. Świecie zewnętrzny nadchodzę!

CDN

Kolejny już na pewno w poniedziałek.

(Data opublikowania tego rozdziału: 18.06.17r)

AlesiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz