Rozdział 14 Reakcja jej ciała

3.5K 423 72
                                    

Akuma no Riddle ED 6 Poison Me

– Alesia –

Szliśmy tak szybko, że nie byłam wstanie zapamiętać wszystkiego co mijaliśmy. Mówiąc szczerze budynek, z którego wyszliśmy jest dość rozbudowany. Po raz kolejny przed oczami pojawiły się mi iskierki, a chwilę poczułam wiatr. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wielki plac z masą wampirów. Wszyscy coś robili. Jedni biegali z miejsca na miejsca, a drudzy wykrzykiwali rozkazy. Doktor i ojciec Lisy przystanęli z boku. Obserwowali pracujące wampiry, lecz czułam, że i na mnie patrzą. Mimo, że mówiąc iż nie jestem ich więźniem, wiem, że prawda jest całkiem inna. Jednak coś sprawia, że nie chcą mnie skrzywdzić. To tak jakbym była kimś wyjątkowym.

Część pracujących spojrzała na mnie zaskoczona. Zapewne nie spodziewali się mnie zobaczyć wolnej i w towarzystwie swojego dowódcy. Spojrzałam na niebo, a moje źrenice się rozszerzyły. Co to...? Pamiętam, że stworzyłam barierę nad miastem, lecz nie mogła ona wytrzymać tak długo. Jest to niemożliwe, bym była wstanie utrzymać ją do tego momentu, nic nie czując!

– Jak to możliwe? – spytałam szeptem.

– Jesteś potężna Alesio, lecz tylko przy przedstawicielach swojej rasy, możesz się rozwijać – oznajmił niespodziewanie Baltazar.

Rozwijać? Czyli zabijać swoje człowieczeństwo? Jeśli tak, to podziękuje. Nie mam ochoty czuć jeszcze bardziej tego głodu. Jest on męczący i mam ochotę wgryźć się któremuś z wampirów w szyję. Przybycie do tej wioski było błędem. Zrobiłam wiele złego, lecz i jest możliwość, że się czegoś dowiem.

– Nie jestem silna – zaprzeczyłam, wiedząc, że są potężniejsi ode mnie. – Nie chcę także się rozwijać. Jedyne o czym obecnie marzę to powrót do mojego domu – oznajmiłam, patrząc wprost w jego oczy.

Baltazar zagryzł wargę. Moje słowa się mu nie podobały. To tak jakby nie mógł pozwolić bym odeszła. Ale jestem intruzem. Nawet jeśli mój ojciec był kimś potężnym, to nie znaczy, że i ja będę kimś takim. Nie zawsze dziecko dziedziczy talent swojego rodzica.

– Na razie nie możesz odejść – rzekł szybko. – Jeśli to zrobisz, bariera zniknie, a ludzie w wiosce zostaną wystawienie na wielkie niebezpieczeństwo.

Właśnie! W dalszym ciągu nie wiem o co chodzi z ich sporem z wilkami! Niby Aredi coś mi tak powiedział, ale dalej nie znam szczegółów. Zresztą, Baltazar myśli, że nie mam żadnej wiedzy o tym świecie; w większym stopniu jest to prawdą.

– Prowadzicie wojnę? – spytałam, ciekawa jego odpowiedzi.

Wampir nabrał powietrza do płuc, lecz nim zdążył się odezwać, głos zabrał jego towarzysz.

– Tak, nasz spór z wilkami trwa już szesnaście lat i jak na razie nie zapowiada się na to, że się zakończy – podsumował ojciec Lisy.

Nie dowiedziałam się za dużo; praktycznie nic.

– Ja mam szesnaście lat... – mruknęłam, spuszczając głowę. – Ciekawi mnie, co wywołało to wszystko?

– Zabito króla i królową, a żaden poddany nigdy nie wybaczy czegoś takiego – wyjaśnił doktorek.

Poczułam uścisk w żołądku. Ale przecież... Aredi mówił, że to śmierć moich rodziców wywołała wojnę, a z tego, co oni powiedzieli można wywnioskować, że jestem córką ich poprzednich władców, ale to... To by wyjaśniło, dlaczego mój przeznaczony ma w swoim gabinecie to zdjęcie, ale... Szlag! Czy dobrze się dzieje, że poznaję prawdę? Chciałam i chcę ją poznać, lecz nie za cenę swojego szczęścia.

– Sisifie, gdybyś tylko tu był... – wyszeptałam, przyglądając się kosce.

Brakuje mi mojego przeznaczonego. Gdyby był wraz ze mną, jestem pewna, że wiedziałby jak powinnam postąpić.

– Co powiedziałaś? – spytał Baltazar, chwytając mnie za ramie.

Spojrzałam na niego zaskoczona. Dlaczego tak zareagował? Czyżby znał mojego przeznaczonego? Zapytałabym o to, ale nie chcę ryzykować.

– Nic – odpowiedziałam, lecz on pokręcił głową.

– Powiedziałaś „Sisif", a to imię należało do syna byłego Alfy tych psów. Mówi się, że chłopak nie żyję, więc...

Wyrwałam się mu i zatkałam uszy dłońmi.

– Nie chcę tego słuchać! – krzyknęłam, zwracając na siebie uwagę. – Sisif sam opowie mi o swoim życiu, nie chcę tego słyszeć od ciebie! – oznajmiłam pod wpływem chwili. Dopiero po paru sekundach uświadomiłam sobie, co powiedziałam. Ja przyznałam się, że go znam.

Ojciec Lisy klasnął w dłonie, a wampiry wróciły do swoich prac. Mężczyzna podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu.

– Jesteś jego przeznaczoną? – spytał, a ja skinęłam głową.

Baltazar upadł na ziemię z oczami w wielkości pięciozłotówek.

– To ona! Teraz mam stuprocentową pewność! – krzyczał uradowany.

Mają pewność? Przecież to wyniki miały im ją dać!

– O czym, pan mówi? – zapytałam.

– Wynik pojawił się już chwilę po tym jak dałaś nam próbkę swojej krwi, lecz mimo to nie mieliśmy pewności, lecz teraz ją mamy – oznajmił Fest, klękając, a chwilę po nim uczyniła to reszta wampirów obecnych na placu. Zmierzyłam ich wszystkich zmieszana wzrokiem. – Jesteś Alesia Tinergen, córka poprzedniego króla, a także ta, która może zgładzić wilkołaki. Twoja krew, moc i osoba, z którą jesteś związana są na to dowodem.

Cofnęłam się o krok. Ja księżniczką wampirów?! Kiedy przeczytałam to na zdjęciu w gabinecie Sisifa myślałam, że to jakieś jego żarty, lecz teraz? Dlaczego ten człowiek miałby kłamać? Zresztą wszystko na to wskazywało; miałam nawet takie podejrzenia. Dlaczego więc jestem zaskoczona? Oni wszyscy się mi kłaniają, choć nawet mnie nie znają. Bariera na niebie zmieniła kolor z niebieskiego na zielony.

– Jesteś pewien tego co mówisz? – spytałam szeptem.

Fest skinął głową.

– W twoich żyłach płynie królewska krew – potwierdził.

Zakręciło się mi w głowie. Ja... Żyłam nieświadoma wojny i problemów tego świata, a teraz mówią mi, że jestem członkinią królewskiego rodu?

Poczułam pieczenie w gardle. Zakaszlałam, czując w ustach metaliczny posmak. Byłam pewna, czym jest ta ciesz. Miałam w ustach krew, swoja krew. Upadłam na ziemie, zakrywając usta dłonią. Niestety, ale po chwili cała ciecz jaką miałam w ustach wylądowała na ziemi i moich rękach.

Baltazar i Fest doskoczyli do mnie jak oparzeni.

– Panienko, co się dzieję?! – pytał dowódca.

– To reakcja jej ciała na brak krwi. Musimy ją jak najszybciej zabrać na zamek, do króla. W obecnej chwili krew ludzkich niewolników jej... – nie słyszałam już nic więcej. Zamknęłam oczy i pozwoliłam by sen mnie pochłonął. Wiedziałam, że mogę umrzeć, lecz ta ciemność jest taka pociągająca...

CDN

Ach! No i mamy kolejny! Zapraszam do swojej drugiej książki "Askalon" :D Kolejny już w środę.

(Data opublikowania tego rozdziału: 03.07.17r)

AlesiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz