I - Mężczyzna

488 25 12
                                    

W pewnej dolinie nad rzeką w Anglii mieszkała młoda dziewczyna. Była piękna, a dla niektórych - wręcz idealna. Mieszkała w dużym domku, miała rodzinę, przyjaciół i pieniądze. Ta mała, pięcioletnia osóbka, nigdy jednak nie znała swojej rodziny. Prawdziwej rodziny. Wychowywała się w domu państwa Finix, szanowanego, bogatego rodu, razem z ich dziećmi - Vanessą, która była o dwa lata starsza, i Nickiem, który był w wieku dziewczyny, i bardzo się z nimi zaprzyjaźniła. Na imię miała Vivannie.

Mijały lata, a Vivannie dorastała w dobrej atmoswerze. W końcu, nadszedł dzień jej jedenastych urodzin. Dziewczynę obudził świergot ptaków i oślepiające promyki słońca.

"To już dzisiaj" - pomyślała i czym prędzej wyskoczyła z łóżka.

Kochała dzień swoich urodzin i każdy, kto tylko ją znał, o tym wiedział. Jedenastolatka stanęła przed wielką, hebanową szafą, w której mieściło się mnóstwo ubrań. Wybrała białą, rozkloszowaną sukienkę do połowy uda. Po przygotowaniu stroju przeszła przez duże, brzozowe drzwi prowadzące do łazienki. Szatynka napuściła do jacuzzi dużo wody i dolała trochę cytrusowego płynu do mycia ciała. W tym czasie zdjęła piżamę i weszła do wanny, relaksując się ciepłem. Wyszła dopiero wtedy, gdy woda stała się chłodna. Wytarła ciało zielonym ręcznikiem i zaczęła się ubierać. Do sukienki dopasowała piękny, złoty naszyjnik z napisem 'Slytherin' - jedyna pamiątka po rodzicach. Mimo iż dziewczynka nie wiedziała co znaczy to słowo, bardzo lubiła ten wisiorek, była z nim w pewien sposób związana. Włosy ułożyła w luźnego warkocza, który lekko opadał na jej lewe ramię. Vivannie zeszła na dół, aby zjeść posiłek.

-Dzień dobry! - Przywitała się z domownikami.

-Dzień dobry Vivannie, wszystkiego najlepszego! - Powiedziała Roseth - opiekunka dziewczyny, podając jej prezent.

-Dziękuję! - Rzekła i rozpakowała prezent, którym okazał się być wielki, pluszowy, beżowy miś. - Aaaa! Dzięki, dzięki, dzięki! - Rozpromieniona i szczęśliwa nastolatka rzuciła się na panią Finix. Tą piękną atmosferę zepsóło pukanie do drzwi.

-Ja otworze! - Zawołała Vivannie i pognała w kierunku drzwi. Jednak gdy tylko je uchyliła, zobaczyła tam wysokiego mężczyznę o czarnych, tłustych włosach, chaczykowatym nosie i groźnym wyrazie twarzy. Ubrany był w czarne, długie ubranie, przypominające sukienkę, natomiast dziewczynce skojarzyło się to z księdzem.

-Dzień dobry... Kim pan jest? - Zapytała.

-Severus Snape. Twój przyszły nauczyciel eliksirów. - Odpowiedział. W jego głosie nie było nic przyjemnego, ale można było wyczuć nutę strachu.

-Eliksirów? Co to takiego? To jakaś pomyłka... - Zaczęła, ale Snape ją uciszył.

-Proponuje porozmawiać o tym w środku, przy reszcie - Skinęła głową i oboje weszli do środka.

-Kim pan jest? - Zadała pytanie lekko wystraszona pani Roseth.

-Nauczycielem eliksirów w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart. Ta oto dama. - Wskazał ręką na Vivannie - Jest czarownicą i muszę ją zabrać do naszego świata.

-Czarownicą?! I co jeszcze?! Wynoś się dziwaku! - Krzyczał pan Finix.

-Niestety, ale i tak muszę ją zabrać. Jestem jej ojcem chrzestnym i mam do niej prawo. - Severus lekko się zdenerwował, ale mówił spokojnie.

-Vivan jest dziwakiem! Nienormalna! Chora! - Zaczęła wydzierać się Vanessa, a dziewczynie łzy napłynęły do oczu.

-Zamknij się ty głupia mugolko! - Wrzasnął Snape i nastała momentalna cisza. - Zabieram pannę Riddle daleko od takich idiotów jak wy!

-Riddle? - Spytała.

-Tak, jesteś Riddle. Twój ojciec to Tom Riddle, a matka Bellatrix Riddle. - Rzekł mężczyzna. - Porozmawiamy o tym w domu. - Dopowiedział po chwili.

-Mam rodzinę? - Iskierki szczęścia pojawiły się w oczach jedenastolatki.

-Masz, ale opowiem ci o tym innym razem. Teleportujem się do twojego nowego domu i twojej nowej rodziny.

-Dobrze. - Skinęła głową, a nauczyciel złapał ją za rękę. Ufała mu. W dziwny sposób czuła, że jest jej bliski. Po chwili poczuła szarpnięcie w okolicach pępka i stała w innym miejscu.

Jej oczom ukazała się piękna willa, chociaż była dość mroczna. Miała ładny ogród i dwór, i chyba z 5 pięter. Przypominała trochę zamek, albo mały pałac.

-Wow.. - Powiedziała i jedyne co pamięta to mknące w jej stronę oślepiające światło. Nic więcej nie widziała. Zemdlała.

***
Witajcie czarodzieje!

Dam dam dam!
Jak wrażenia z pierwszego rozdziału? Mi się nawet podoba ^^ Rozdział ma ok. 600 słów bez notki, z czego jestem zadowolona. Jak myślicie, kto zaatakował Viv? Tak, wiem, że to różni się od poprzedniej książki, ale moim zdaniem jest lepiej, bo jest mniej zagmatwane. Możecie dać ⭐ i 💬 ! Paa!
***

Riddle of the HogwartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz