1. Christina i korytarz pełen drzwi

95 10 17
                                    


Krzyki ludzi cichły z każdą sekundą. Ból głowy ustępował, a smak krwi w ustach znikał. Ostatnim, co pamiętała, był sufit pomieszczenia, w którym rozdawała autografy, a potem osunęła się w ciemność. Mrok otaczał ją ze wszystkich stron, lecz tym co czuła pod sobą nie była zimna, twarda podłoga. Było jej ciepło i miękko, chociaż dalej miała pewne wątpliwości do tego, co mogła zobaczyć po otwarciu oczu.

Mimo to postanowiła zaryzykować — ostrożnie uchyliła powieki, a po dłuższej obserwacji mogła w spokoju odetchnąć z ulgą. Nic jej tak nie satysfakcjonowało, jak widok własnego pokoju po paskudnym koszmarze. Patrzyła to na plakaty z postaciami z gier i anime, to na cztery płyty winylowe na ścianie, to na jej ukochane pianino elektroniczne i wiedziała, że była już bezpieczna. Z tego co jeszcze rzuciło jej się w oczy, przez okna wpadało światło, w związku z czym sięgnęła po telefon.

Zaraz będzie jedenasta, rany...", pomyślała, wpatrując się zaspanym wzrokiem w ekran, po czym zmarszczyła brwi. „Chwila... Jest wieczór?"

Przetarła oczy i sprawdziła godzinę jeszcze raz, lecz na ekranie nadal wyświetlał się czas sugerujący wieczór.

„Przecież nie zmieniałam ustawień. Zepsuł się? Też nie. Dopiero go kupiłam. Chyba, że..."

Przez myśli przemknął jej obraz jej ukochanego starszego brata, który, chociaż był dorosłym człowiekiem, czasami nie mógł się powstrzymać od robienia jej głupich dowcipów. Zaśmiała się pod nosem i czym prędzej wstała, kierując się następnie do pokoju chłopaka.

– Pobudka, Mark – zawołała na dzień dobry, uchylając drzwi. – Nie wiem, czemu zmieniłeś mi godzinę w fonie, ale...

Jak tylko weszła do środka, zaraz zamilkła. Normalnie Mark o tej porze — a przynajmniej zdawało jej się, że to ta pora — spałby jak suseł, leżąc brzuchem do góry. Tymczasem w jego pokoju nikogo nie było, a łóżko było perfekcyjnie pościelone.

„Czyżby już wstał? Chyba mamy święto.", przemknęło jej przez myśl, po czym wzruszyła ramionami i z pokoju Marka skierowała się w stronę schodów. Jak znała życie, zaraz poczuje zapach świeżo zaparzonej kawy i usłyszy syk oleju na którym smażyły się bekon i jajka. Zaraz wejdzie do jadalni, przywita się z mamą i tatą, a jej ukochana psina Chloe podbiegnie do niej w nadziei na bycie pogłaskaną po grzbiecie.

Tak myślała, dopóki nie zdała sobie sprawy, że z kuchni nie dochodziły żadne odgłosy, a do jej nozdrzy nie docierał żaden zapach. Nie zastała też żadnego z członków rodziny, gdy przekroczyła próg jadalni. Zobaczyła tylko cztery idealnie dosunięte krzesła i starannie wyprasowany obrus, pokrywający blat.

„Wyszli gdzieś i mi nie powiedzieli?"

Po plecach przeszedł jej nieprzyjemny dreszcz, co wydało jej się dziwne, gdyż nie czuła chłodu. Ani odrobiny, nawet chodząc boso po kafelkach w kuchni, gdzie przeszła się z jadalni w celu poszukiwania wiadomości od mamy — na lodówce, szafkach, gdziekolwiek to było możliwe. Nigdzie jednak nie dostrzegła żadnej karteczki, przez co masa skojarzeń zaczęła przychodzić jej do głowy.

„Mamy nie ma, taty nie ma, Marcus też gdzieś zniknął i nie raczyli mnie o tym poinformować... A Chloe?"

Przełknęła ślinę. Myśl, że suczce mogło coś się stać sprawiała, że włos jeżył jej się na głowie.

„Może znaleźli ją nieprzytomną? Albo zjadła coś i zaczęła wymiotować? Może pojechali do weterynarza?"

– Chloe? – Zagwizdała. – Chloe, chodź tutaj!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 09, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

People in the Sky with DiamondsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz