7 POCZUCIE WINY

296 34 3
                                    

   Cofnąłem  się o krok. Kim było to dziecko?

- Niech się pan Kapelusznik nie boi. Pomogę panu. Zanim pan umrze uratuje pan Krainę Czarów.

- Ale skąd ty o tym wszystkim wiesz? Kim jesteś?

- Jestem zwyczajnym chłopcem. Powierzono mi przepowiednie. To wszystko.

- Kto ci ją powierzył?

- Tajemnica. - Powiedział chłopiec i przyłożył palec do ust. Po chwili go zabrał i podniósł kapelusz z ziemi. - Proszę. - Podał mi go. Ostrożnie go nałożyłem. - Na barana. - Chłopiec wyciągnął rączki w moją stronę. Podniosłem go i usadziłem na swoich ramionach. Tak. Byłem bardzo naiwny. Taki już jestem. Nie potrafię przejść obojętnie obok dziecka. Nie ważne co ono mówi i o co prosi. Dzieci są czyste i niewinne. Nie potrafię im nie wierzyć. Ruszyłem do domu.

   Podczas drogi dużo myślałem. Jak mam uratować Krainę Czarów? Co tam się stało? Jak do tego doszło? Jakie zło? W mojej głowie kołatały się miliony myśli. Dlaczego ja? Przecież nie jestem bohaterem. Nigdy nikogo nie uratowałem. To Alicja jest bohaterką. To ona powinna uratować mój świat. Ale czy to nie jest złe? Zrzucamy na nią sprawy świata, w którym nie chciała zostać. Czy nie lepiej byłoby żeby tu została? Czy jeżeli wrócę teraz do Krainy Czarów, bez niej, po kilku miesiącach zostanę zaakceptowany? Czy właśnie dlatego muszę umrzeć? Bo zostałem znienawidzony? Zagarnąłem Alicje tylko dla siebie, pobiegłem za nią zostawiając swój świat bez słowa. Dopiero teraz zrozumiałem co zrobiłem. Po tych wszystkich miesiącach zrozumiałem jak egoistycznie postępowałem. Chciałem aby Alicja mnie pokochała. Jednak jak można pokochać kogoś kto zostawił wszystko dla swojego widzimisię? Jak mogłem być tak ślepy?

  Stanęliśmy przed drzwiami mojej przybudówki. Otworzyłem je i weszliśmy do środka. Wiatr zamknął je za mną co lekko mnie przestraszyło. Chłopiec powoli zszedł ze mnie, stanął na ziemi i rozejrzał się. Westchnąłem.

- Proszę pana? Odejdziemy jutro rano? Gdzie mogę spać?

- W sypialni. Ja na kanapie.

- Dobrze.

- Łazienka jest tu. Zaczekaj. Jak masz na imie?

- Nazywam się Kelly.

- Śpij dobrze Kelly.

- Dziękuję. - Chłopiec zniknął w łazience. Usiadłem na kanapie i po raz pierwszy od dawna poczułem jak coś na mnie naciska. Poczucie winy uderzyło mnie w twarz z całej siły. I razem ze słowami Kelly'ego wyrwało mnie ze słodkiego snu o Alicji. Śniłem. Śniłem na jawie. Marzyłem o życiu z nią u boku. Pragnąłem porwać ją w ramiona i pocałować. Chciałem się z nią ożenić. A teraz zrozumiałem jak egoistycznie działałem. Uświadomiłem sobie, że to czego pragnąłem było tylko snem. Wtedy pomyślałem po raz pierwszy, że Alicja może mnie nie kochać. Że pewnie ubzdurałem sobie tą miłość. Że ona nigdy nie istniała. Tylko ja kochałem. Ona uważała mnie za przyjaciela. Wtedy moje serce zamarło na chwilę. Czy zwariowałem? Czy zwariowałem w sposób niekontrolowany, dziki i zły? Stałem się prześladowcą? Szalonym Kapelusznikiem, który pragnie porwać Alicje? Co jeżeli jestem tym złym?

   Co jeżeli jestem tym złym? To był kolejny moment zawahania. Może do tej pory źle to sobie wyobrażałem, źle to rozumiałem. Ochronić i uratować Krainę Czarów. Przed kim? Przed czym? Przed sobą? Może właśnie dlatego mam zginąć? Może odchodząc z Krainy Czarów coś obudziłem i jedyne co ponownie to coś uśpi to moja śmierć? Czy istnieje szansa, że mam zginąć, by uratować świat?

   Schowałem twarz w dłoniach. Znowu to samo. Znowu zaczynam myśleć tak, jakbym był centrum wszechświata. Jakby nic poza mną i moimi uczuciami się nie liczyło. Zrozumiałem, że to ten świat mnie zmienił. Tak jak Alicje zmieniło przebywanie w Krainie Czarów, tak mnie zmienił pobyt tu. Na gorsze. Stałem się samolubnym człowiekiem, myślącym tylko o sobie. Już dawno powinienem był wrócić do Krainy Czarów. Już za późno. Już jestem kimś innym.

//Tak wiem. Piszę rzadko i krótko. Przepraszam! Mam nadzieje, że mimo to ktoś tu jeszcze jest...

CZAS WARIATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz