Rozdział 3

762 43 12
                                    

                                Na nieszczęście dotarła pod klasę po dzwonku, toteż ewentualne "przywitanie", opóźniło się. Sprawdziła plan, wyszło na to, że zaraz zacznie się matematyka z... Orochimaru. Odetchnęła głęboko, czytając jego nazwisko. Podniosła głowę znad planu i rozejrzała się po korytarzu. Blond czupryna odznaczała się na tle innych ludzi, zaraz znalazła się obok niej.

  — Hejka, Sakurcia!  — wypalił, pojawiając się przed jej twarzą. Zaraz za nim stała dwójka czarnowłosych Uchihów.

  — Cześć.  — uśmiechnęła się. Korzystając z okazji, zapytała.— Naruto-kun... Wiesz może gdzie jest sala pięćdziesiąt osiem B? Nie rozumiem tego trochę.— zaśmiała się chicho, aby ukryć własne roztargnienie.

  — Zaprowadzę cię tam, dattebayo. — złapał ją pod rękę i ruszył w wyznaczonym kierunku. Ciągle zagadywał ją, co jakiś czas dodając jaki on wspaniały, kiedy fanki piszczały na jego widok. Ją tylko ciekawiło jedno. Jak to możliwe, że ktoś taki jak on i Sasuke wraz z Itachim są tak znani oraz czy przeżyje natłok dziewczyn wokoło. Każda ciskała w nią wzrokiem pełnym piorunów. Nawet zaczęła obawiać się o własne życie. Po krótkim spacerku dotarła pod wyznaczony cel.

  — Podoba mu się taka Hinata, znasz ją? — zaśmiał się Itachi. Zupełnie zignorowała młodszego i skupiła się na jego bracie. Do przystojnych zaliczał się z pewnością... Plus inteligenty. Nic tylko brać. 

  — Tak jakby.— odpowiedziała, sprawdzając wiadomość w komórce. 

 — Tak jakby?— wtrącił Sasuke.

  — Zaprowadziła mnie dziś do dyrka. — na jej ustach pojawił się grymas.

  — Co takiego zrobiłaś, że wylądowałaś na dywaniku? Pierwszego dnia? — jego ton wydawał sie poważny. 

— Nieważne. — zbyła go. Już chciał coś dodać, ale zadzwonił dzwonek. Szybkim krokiem weszła do klasy i usiadła na ostatniej ławce obok okna. Pozostali uczniowie zajęli swoje miejsca. Obok niej usiadł chłopak o brązowych włosach. Twarz wydawała się drapieżna, ale przyjazna.

— Hej, jestem Kiba. Miło mi cię poznać....

— Sakura. Również miło. — posłała mu jeden z firmowych uśmiechów.

— Jeśli potrzebujesz pomocy w czymś, śmiało wal do mnie.

— Wstać! — krzyknęła przewodnicząca. Miała blond włosy, sięgające do pasa. Cała klasa powstała i ukłoniła się przed nauczycielem. Ten podszedł do biurka i rozłożył potrzebne materiały. W międzyczasie każdy usiadł na krześle.

— W waszej klasie gościmy nową uczennicę, przedstaw się. — donośny głos rozszedł się po zgromadzeniu. Zaczęły się rozmowy pomiędzy uczniami.

— Sakura Haruno. Przybyłam z Suny. Miło mi. — po wykonanej czynności, wbiła wzrok w podręcznik. Temat wydawał się prosty. Ta... Z początku. Orochimaru tłumaczył w zastraszającym tempie, cudem nadążała.

Dzwonek zadzwonił. Spakowała książki i podążyła na lekcje wf-u. Odbywał się z klasą 2B. Ciekawe czy są jacyś porządni. Różowo włosa gardziła bad boy'ami. Usiadła na ławce, zagadując Hinatę.

— Siemka, może zaprzyjaźnimy się? — czarno włosa była piękna. Długie włosy do pasa, tęczówki blade prawie, że białe. Do tego krągłości tu i tam, słodki charakter.

— O-okej.

— Widzę, że rozmawiasz z tą lalusią, co? Tylko duże cycki, mama dała na operację? — blond włosa dziewczyna podeszła ze swoim "gangiem".

— Czy starszak nie  powinien być milszy dla młodszych? — mruknęła Haruno. Nie znała zbyt dobrze Hyūgi, ale na pewno nie jest taką suką. Zdenerwowana podeszła i chwyciła Sakurę za koszulę, unosząc do góry. — Rozciągniesz mi ją.

  — Jak wyrażasz się do wielkiej Ino? — do całego zgromadzenia podeszła paczka Uzumakiego. Próbowali powstrzymać Yamanakę, ale ta z całej siły uderzyła różowo-włosą w policzek. Ból był na tyle mocny, że zastanawiała się jak to możliwe. Blondynka przykleiła się do Sasuke, który odtrącił ją, po czym wyciągnął pomocną dłoń w kierunku poszkodowanej. W tej chwili poczuła się beznadziejna, bezsilna. Nadal leżąc, podcięła nogi sprawczyni, a ta uderzyła z hukiem na podłogę. Sama wstała i drwiąco zaśmiała się. Ino coś wymamrotała pod nosem i uciekła do łazienki. Pewnie poprawić tonę makijażu. Przerwa zakończyła się, więc każdy wszedł do szatni. Sakura usiadła na ławce z plecakiem i dotknęła rozbolałego miejsca. Z pewnością pozostanie ślad. 

Sakura_Pov

Ten cios bolał, ale był specyficzny. Już kiedyś biłam się, chociaż nie jestem z tego dumna. Musiała ćwiczyć walkę, ponieważ bezbłędnie trafiła w najgorszy punkt. Czy to jest te przystosowanie do samoobrony? Szybko przebrałam się i wybiegłam na salę. Większość osób patrzyło na mnie. Nigdy nie widzieli jak dziewczyny mają solo? Przebiegłam kilka okrążeń i skończyłam pierwsza z grupy damskiej. Były dwa zespoły, kobiety i mężczyźni, co co najmniej moim zdaniem jest głupie. 

  — Dobrze dziewczynki, rozciągnięte? Macie do wyboru fitness lub siatkówkę, bo chłopcy dziś grają w nożną. Zawsze pozostaje ławka. — powiedział Kakashi-sensei. Uśmiechnął się spod maseczki higienicznej. Tak sądzę, mam takie przeczucie. 

  — Można zagrać z nimi? — zapytałam szybko. Nie mam ochoty na siatkę.

  — No, n...

 — Widzę, że wiosna młodości rozkwita w tobie, dziewczyno! Jasne, że możesz! Chodźże!—krzyknął Gai-sensei. Podążyłam jego tropem do paczki chłopaków. Pomachałam Naruto i dołączyłam do jego drużyny, wraz z chłopakiem w kitce, Shikamaru, grubszym kolegą Choujim. Pozostałych nie znałam. Ustawiliśmy się na pozycjach. Przede mną ustał Sasuke ze swoim sarkastycznym uśmiechem.

 — Taka niezdara, umie grać w piłkę? Pff.—prychnął.

  — Poprawnie mówi się "potrafi", ale z japońskiego to chyba masz dwójkę. Dla twojej świadomości nie jestem bogiem w tym sporcie, ale podstawy znam. — na sekundę zamknął się, a kiedy miał już odszczekać, rozpoczął się mecz. Ciekawe co z tego wyjdzie.

Attention {porzucone}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz