2

116 12 4
                                    

Jesienne promienie słońca wdarły się przez okno do mojego pokoju, wędrując po moim łóżku, aż do mych jakże wrażliwych na światło oczu. Delikatnie je przetarłam chcąc szybciej się rozbudzić, jednak nie za wiele mi to pomogło. Podniosłam się więc na rękach i zaczęłam rozglądać za kimś kto o tej porze zwykle leżał wtulony w mój bok, słodko przy tym pochrapując... Cóż tak przynajmniej było do tamtego roku. Nie wiele myśląc wstałam i ruszyłam w kierunku łazienki. 

Sięgnęłam po szczoteczkę, by po chwili z tubki wycisnąć na nią pastę i wyszorować zęby do połysku. Gdy moja poranna toaleta została wykonana, ruszyłam do kuchni w celu przyrządzenia śniadania... Jednak widok mojego męża smażącego naleśniki zdziwił mnie mocno...                          -E..Ed? Dobrze sie czujesz?- spytałam zaniepokojona.                                                                                         -O! dzień dobry kochanie...-uśmiechnął sie do mnie- jak ci się spało?-podszedł do mnie i obejmując w talii skradł szybkiego całusa, po czym wrócił do poprzedniej czynności. Postanowiłam zagrać w jego dziwną grę...                                                                                                                 

-Źle...nawet bardzo...-zrobiłam smutną minkę, przez co mogłam zobaczyć zaniepokojony wyraz twarzy ognistowłosego.-no bo widzisz-kontynuowałam...-obudziłam się dziś całkiem sama i brakowało mi cię. Usłyszałam jak śmieje sie cicho pod nosem. Podeszłam do niego, obejmując go w pasie i zaczęłam składać czułe pocałunki na szyi. Z tego wszystkiego przypomniałam sobie jak zrobiłam mu jego pierwszą malinkę...byliśmy wtedy w gimnazjum i graliśmy ze znajomymi w butelkę, a ja i Ed byliśmy wtedy bardzo zżytymi przyjaciółmi. Po całym zajściu nie odzywaliśmy sie do siebie przez tydzień... Zaśmiałam się na to wspomnienie, co nie umknęło uwadze mojego partnera. 

-Z czego sie tak śmiejesz?-odwrócił do mnie głowę.                                                                                              -Z twojej pierwszej malinki...-parsknęłam, na co on przewrócił oczami i głęboko westchnął.  

Ed skończył smażyć i w ciszy zjedliśmy śniadanie. Lubiłam takie dni, a niestety było ich mało w naszym małżeństwie... czasem bałam się że on mnie zdradza, że nie jestem dla niego wystarczająca. Często boje się że zajdę w ciąże i zniszczę mu tym karierę. Nigdy nie rozmawialiśmy o dziecku, wiem że Edward nie lubił tego tematu.. 

Kiedy skończyłam jeść swoją porcję, zaczęłam intensywnie wpatrywać się w swojego męża... Po kilku minutach zauważył co robię i rzucił mi pytające spojrzenie.

-nic... po prostu cie kocham...- uśmiechnął się tylko,ale nie odpowiedział... co jest ze mną nie tak, co jest z nami nie tak? 


...




Zbierałam właśnie swoje rzeczy z szafki i kierowałam się powoli do wyjścia... moją drogę zagrodziła mi Sarah.

-Nie odpowiedziałaś na moje poprzednie pytanie...-

-jakoś sobie nie przypominam...-próbowałam zgrabnie ją ominąć, ale ona to przewidziała blokując mnie ręką.

-Onie! nie nie nie moja kochana! Ty odpowiadasz, a ja cie wtedy przepuszcz..-

-Mam z nim kurwa problemy! Wygrałaś! zadowolona?!- Wykrzyczałam mocno zirytowana. Tak jak sie spodziewałam, brunetka zrobiła wielkie oczy i zaczęła wypytywać o szczegóły. 

-nie mam ci nic więcej do powiedzenia...-moje oczy lekko się zaszkliły, ja naprawdę nie chciałam mówić nic złego na Ed'a zwłaszcza, że gdyby usłyszał o tym przypadkiem ktoś z gazet to jego kariera mogła by zbiec na złą drogę. 

Wedding chellenge || Ed Sheeran\Àstrid Bergès-FrisbeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz