Chapter Two

191 12 8
                                    

//Kuroko//

Tak bardzo chciałem powiedzieć Kagamiemu. Ale to było zbyt trudne. Był moim najlepszym przyjacielem a mimo to, wciąż miałem obawy... Ufałem mu. Jednak wciąż coś mnie powstrzymywało... Musiałem się zebrać w sobie i mu to powiedzieć.

- Kagami-kun... To dość zagmatwane. Ale mogę Ci zaufać? - chciałem się jedynie upewnić. Starałem się zachować swojego zwykłego poker face'a, nie powiem, było ciężko przy tylu emocjach rozpierających mnie od środka...

- Kuroko, musisz mi to powiedzieć. Widzę jak to Cię niszczy od środka... - skomentował Kagami, mój, najwyraźniej niebyt dobry stan emocjonalny

- Dobrze... więc zacznę wszystko od początku. To zaczęło się już w przedszkolu. Myślisz, że byłem nieszczęśliwy bo nikt mnie nie zauważał...? A jednak. Byłem jednym z najbardziej popularnych dzieci w całym przedszkolu, ba! nawet na swoim podwórku byłem królem (zajechało Akashim xD). Jednakże pod koniec 3 klasy podstawówki wszystko się zmieniło. Każdy mój kolega zaczął powoli odsuwać się ode mnie. Nie znałem przyczyny a jednak takie coś miało miejsce. Zostawił mnie każdy... oprócz dwóch osób - Momoi i Aomine. To byli moi jedyni przyjaciele którzy zostali przy mnie. Po jakimś czasie dowiedziałem się. Wiedział o tym każdy, tylko nie ja... Byłem tym tak przytłoczony, że nie umiałem się nigdzie odnaleźć.

- Kuroko, wybacz że Ci przerywam... Ale co było rzeczą? - zapytał najwyraźniej nic nie rozumiejąc.

- Słuchaj, poznałeś wszystkich kolorowych dupków z pokolenia tęczy. Czas byś poznał prawdziwego, szóstego zawodnika widmo - prawdziwego Kuroko Tetsuye, który miał dość specyficzną przeszłość. rzeczą jest drastyczne wydarzenie z mojego życia, które spowodowało że stałem się tym, kim jestem Kagami-kun.

//Aomine//

Jak zwykle leżałem na dachu smacznie śpiąc, ale kurna, nie mogłem bo ta wnerwiająca cycata baba znowu przyszła mnie obudzić.

-Dai-chan, wstawaj - oznajmiła Momoi.

- Haaaa?? Co mnie kurde budzisz? Spadaj, ide spać - odwróciłem się od niej i próbowałem zasnąć, jednak różowowłosa dalej domagała się atencji. - Ja nie mogę, Satsuki, zostaw mnie w spokoju, jak widzisz, odpoczywam.

Kiedy z powrotem wygodnie układałem się do snu, ta wyciągnęła moje największe skarby. MOJE ŚWIERSZCZYKI!!!

- Jeśli w tej chwili nie pójdziesz na trening, spłoną na stosie. Już ja o to zadbam. - No i mnie ma. Nie oddam ich nikomu. Pospiesznie wstałem, wyrwałem jej moje bezcenne cudeńka i zszedłem na dół. Stamtąd skirerowałem się do domu licząc gazetki. Po chwili marszu zorientowałem się, że brakuje dokładnie 3 numerów. I to tych, na które czekałem naprawdę długo. Od razu wiedziałem co ona z tym zrobiła. Pochowała po szafkach Sakuraia, Wakamatsu i Bóg jeden wie, kogo jeszcze. W sumie Bogiem jestem ale nie wiem... Nosz kurde. Musze zacząć pobierać lekcje od Akashiego. Tyle że to diabeł. Fuck. Cały świat przeciwko mnie. Wypchaj sie Satsuki tymi swoimi papierami. Gdy dotarłem do domu, szybko zostawiłem je w moim najbezpieczniejszym miejscu pod słońcem - gdzieś, gdzie nikt, nigdy tego nie znajdzie. Taka fajna sekretna szafka. I nie trzymam tam tylko świerszczyków ( ͡° ͜ʖ ͡°). Kiedy tylko zamknąłem dobrze szafkę od razu wybiegłem z domu pędząc najszybciej jak sie da do szkoły. Mam nadzieje, że trening sie jeszcze nie skończył a moje skarby są tam, gdzie przypuszczam że są.

☆☆☆☆☆☆☆☆
trutututu
mam nadzieję, że rozdział się wam podoba i ktoś czyta to badziewie :v pozdrawiam, lovchocolatee

This is love? // AoKuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz