Chapter Three

165 10 9
                                    

//Aomine//
Gdy wreszcie dobiegłem do szkoły stało się coś czego w sumie mógłbym się spodziewać, ale nie przyszło mi w tym momencie na myśl. MOJE GAZETKI. W rękach Sakuraia. Nagle ten, mnie zauważył i przybiegł.

- SUMIMASEN, SUMIMASEN, SUMIMASEN AOMINE - zrobił swoją typową, ciapowato płaczącą minę i wręczył mi plik gazet - GOMENASAI AOMINE

- Ugh... Sakurai, mógłbyś przestać - zrobiłem znudzoną minę jednak ciekawiło mnie skąd wziął, jak przejrzałem i policzyłem, wszyściutkie numery - skąd to wziąłeś?

- Bo-bo ja znalazłem w swojej szafce trzy gazetki i się wystraszyłem i poszukałem dla Ciebie reszty, bo wiedziałem że na tych sie nie skończyło... brakowało jednej (tak, Sakurai jest jasnowidzem i tak, wie której fapgazetki brakowało), nie mogłem jej nigdzie znaleźć i oddałem Ci swój egzemplarz - Ryo prawie się popłakał kończąc zdanie. Raaaaany, ale z niego beksa, eh, co ja poradze na takiego fajtłape...? Nic nie poradze i dobrze mi z tym, lol

- Aaah, nieważne skąd je wziąłeś. Ważne że są, a teraz wracam do domu. Zmęczyłem się biegnąc tutaj. A Ty... wracaj na trening, do domu, rób co chcesz - ziewnąłem i zawróciłem szczęśliwy

//Narrator, dom Kuroko//

- Eh... to by było na tyle z tej całej popapranej historii - podsumował Kuroko o dziwo nadal zachowując poważny wyraz twarzy. Kagami nie mógł się powstrzymać, popłakał się i przytulił mocno niebieskowłosego.

- K-Kuroko... Nie spodziewałem się że tyle przeżyłeś... Ja bym chyba tego wszystkiego nie mógł znieść. Musiało to być dla Ciebie naprawdę trudne, to opowiedzenie mi tego od początku do końca - wzruszył się i jeszcze mocniej wtulił w siebie Tetsu.

- Kagami-kun... dziękuję. Jesteś dobrym przyjacielem - Taiga wzruszył się ale postanowił jedno - być dla niego kimś więcej niż tylko "przyjacielem" i sprawić, by Tetsuya stał się taki, jakim był dawniej - zawsze roześmiany. To był od teraz jego priorytet.

//Momoi//

- Zabije... Ukatrupie, powiesze za jaja... Nie, wróć, ukatrupie, ożywie i wtedy powiesze za jaja - byłam taka zła na Aomine. Robi co chce, bezczelny dupek. Najlepiej jak potrafiłam poukrywałam te jego święte świerszczyki a on co? Jak gdyby nigdy nic wziął je sobie.

- Momoi, SUMIMASEN, SUMIMASEN, SUMIMASEN - mało nie dostałam zawału przez Sakuraia, który dosłownie wyrósł spod ziemi tuż przed moim nosem

- Kryste panie... tego sie nie spodziewałam Ryo... co Ty tu robisz? - byłam ciekawa jego obecności tutaj. W końcu trening skończył się dość dawno.

- Ja... Ja przepraszam... - wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać

- Ciii, spokojnie Sakurai, powiedz, co się stało

- Bo-bo j-ja oddałem wszystkie gazetki Aomine z obawy że znowu coś mi zrobi - łzy już prawie wypływały mu z oczu

- Ojej... Nie szkodzi - no tego sie kurna nie spodziewałam... Ciekawe ile jeszcze mnie dzisiaj niespodzianek czeka - Spokojnie Ryo, wracaj do domu, musisz odpocząć po treningu a ja  sie zajmę Dai-chanem - odparłam.

- Gomenasai Momoi

- Ryo...

- Tak, już idę... SUMIM- nie dałam mu dokończyć

- Sakurai Ryo, proszę wracać do domu

Chłopak szybko zawrócił i niemalże pobiegł ku wyjściu ze szkoły. Ja także się skierowałam w tamtą stronę. Ale do domu Dai-chana. Oj popamięta ten dzień (nie, nie będzie seksuf na stole - innym razem).

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
tak, też was kocham i wiem że uwielbiacie mnie za historie Kuroko ;^; gomenasai ;-; poświęcę temu nawet dwa rozdziały jeśli będziecie chcieli, napisze to jako retrospekcję - będzie ciekawiej B) a tak poza tym to komentujcie czy rozdział sie podobał <3 lovchocolatee

This is love? // AoKuroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz