Rozdział 1.

5 0 0
                                    


Burano to najbardziej kolorowe miasto we Włoszech a może i również na całym świecie? Kto wie. To miasto skrywa wiele tajemnic, wiele ludzi zamieszkałych tutaj powie jedno: To najbardziej spokojne miasto jakie może być ale czy naprawdę tak jest? Nikt nie wie co się dzieje za dnia a co dopiero nocą. Mieszkańcy nie zdają sobie sprawy jak bardzo niebezpieczne jest to miasto.

-Amelia! David przyszedł.

-Niech wejdzie tato.- Zamknęłam ekran swojego laptopa tak aby nawet on nie wiedział czego szukam po internecie, gdyby się ktokolwiek dowiedział o moich planach byłabym już martwa.- Kiedy Ty się w końcu nauczysz wchodzić od razu po przekroczeniu drzwi frontowych?

Dwu metrowy, no dobra prawie dwu metrowy brunet stanął przede mną aby mnie objąć tymi swoimi długimi rękami. Kocham go, jest dla mnie jak brat, od dziecka razem. Nie raz zdarzały się sprzeczki ale pomimo nich zawsze możemy na siebie liczyć.

-Nigdy?- Odpowiedział brunet.- Zbieraj się, jedziemy.- Pomachał kluczykami od mojego lancera.

-Po pierwsze skąd masz moje kluczyki a dwa gdzie?- Założyłam ręce na biodra

-Wziąłem z dołu i jedziemy na widok.

Pewnie każdy z was pomyślał o jakimś ładnym widoku, jakieś łąki, pola, albo góry. Nie u nas. Dla nas widok jest miejscem spotkań przyjaciół, znajomych, nieznajomych samochodami. A czemu taka nazwa? Otóż widok znajduje sie na wyżynie ulicznej z której jest widok na panorame całego miasta. Nocą jest pięknie, zaświecone światła budynków, lampy, przyjemne miejsce na odpoczynek.

-Pyś coś Cie gryzie.- Spojrzałam na siedzącego na miejscu pasażera, Davida.

-Wydaje Ci się i jedź bo masz zielone.- Spojrzałam na wiszące u góry światła i faktycznie było zielone. Nacisnęłam sprzęgło, wrzuciłam jedynkę i do przodu.

-Powiedz, jesteśmy przyjaciółmi.

-No wlaśnie. Kiedy zamierzałaś  mi powiedzieć że składasz subaru po  wypadku?- Od razu po usłyszeniu tych słów zacisnęłam mocniej dłonie na kierownicy.

-Grzebałeś mi w laptopie? Nie składam. Szukałam części z ciekawości.

-Nie okłamuj mnie dobrze? Nie po to masz słabsze auto żebyś zmieniała na tamtą bestie.- Złapał mnie za rękę.- Mówimy sobie o wszytkim, dobrze?

Kiwnęłam mu głową i skręciłam na widok. Tak myślałam że będzie ta sama ekipa co zawsze. Po prawej znajomi ze szkoły, po lewej przyjaciele a u góry jacyś nieznajomi.

-Tu sobie zaparkuj.- Wskazał na miejsce obok samochodu jego koleżanki.

Jeremi

-Ładne to Evo no nie?- Piter położył mi ręke na ramieniu.- Ciekawy jestem kto takim autem jezdzi.

Ja w sumie też jestem ciekawy kto jezdzi tą mini bestią, z dobrą tuba w bagażniku i taką muzyką. O ile się nie myle to Quebonafide  C'est la Vie. Drzwi od strony kierowcy się otworzyły, ukazały się dwie chude nogi ubrane w air maxy, dziewczyna jezdzi takim samochodem?

Wystarczyła chwila a już wiedziałem kto nim przyjechał. Z auta wysiadła niska dziewczyna, szczupła o blond krótkich włosach. Amelia. Nie jej się tutaj spodziewałem, chociaż to jej rewir. Dziewczyna przywitala się jak zwykle z każdym tam. I ten David z nią przyjechał, nigdy go nie lubiłem. Nigdy. Ciekaw jestem czy mnie rozpozna.

-Cześć Mela!- Krzyknął Piter, on z nią miał zawsze dobry kontakt ale nie sądziłem że teraz też się odezwie.

Amelia

Kiedy usłyszałam głos Pitera to nawet bałam się odwrócić, bałam się bo wiedziałam że kiedy spojrzę do góry zobaczę jego ekipę w tym Jeremiego i ta jego dziunie.

-Nie musisz tam iść jeśli nie chcesz. Albo pójdę z tobą.- Powiedział David.

-Spokojnie, dam sobie radę. Gdyby coś to mnie widzisz.

Powolnym krokiem ruszyłam do kolegi. Stal jak zawsze swoim czarnym fiatem, Jeremi obejmowal ramieniem swoją dziewczynę Camile, obydwoje opierali się podejrzewam że  o jej audi, dlatego ich nie poznałam.

-Cześć Piter, co u ciebie?- Stanęłam obok niego z dala od najgorszej osoby na świecie.

-W porządku, a u Ciebie jak ze zdrowiem?

-Jest okej, przynajmniej na razie. Nadal kochany fiacik.- Poklepałam maskę samochodu.

-Właśnie, to Evo twoje?- Wskazał na moje białe maleństwo

-Tak, moje. Dopóki nie zrobię subci to będę jeździć nim.

-Weź jedz stąd tym złomem.- Usłyszałam głos Camili

-Camila..- Odezwał się Jeremi

-Zaraz ty możesz jechać stąd na dobre i nie będziesz miała tu wstępu.

-Zapomnij, tu jest wolny wstęp.- Stanęła przede mną

-Owszem ale to ja jestem właścicielka działki i mogę Ci tutaj zakazać przyjazdu. Szach mat zdziro.

-Hamuj...

-Bo co Jeremi? To Ty się hamuj bo się wszyscy dowiedzą co mi zrobiłeś.

W jego oczach zobaczyłam ból, te słowa na niego podziałaly.

-Jak jesteś taka cwana to pokaż na co Cie stać na ulicy. Mam więcej koni niż Ty więc z łatwością wygram.- Odezwała się

-Szczerze Camila? Nie liczą się konie tylko technika a moje mitsubishi pod maską ma 300km bo moc została podwyższona.  Także nie kompromituj się. Na razie.- Odeszłam wystawiając im środkowego palca. W tle usłyszałam śmiech chłopaków.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Promises me Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz