-Rose masz do wyboru: Zostać tutaj lub Wrócić do Obozu- powiedział do mnie... Zeus.
-Chyba na razie wrócę do obozu.-odpowiedziałam odwracając się do tyłu gdzie stał Zeus.
-Na pewno?-spytała się mnie mama.
-Tak na pewno.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Więc choć obejrzeć i przetestować swój prezent ode mnie!- krzyknął tata i pociągnął mnie do... miejsca gdzie są rydwany.
Stały tam trzy. Czerwony, złoty i biały... Biały?! Przecież to nie kolor słońca!
-Oto twój prezent. Podoba się?- spytał i pokazał na rydwan.
-Tak!- krzyknęłam i przytuliłam się do Apolla.
-Więc teraz tym wracasz do obozu.- oznajmił mi tata.
-Ale ja nie umiem tym latać!- powiedziałam i na niego popatrzyłam.
-To cię nauczymy!-krzyknął i wsiadł do swojego rydwanu, a ja do swojego.
-Więc tak... -i tłumaczył mi wszystko.- A teraz czas na praktykę!
-Dobra...-powiedziałam i ruszyłam. Po kilku minutach wszystko umiałam.
-To ja lecę! Pa!- krzyknęłam do taty i odleciałam w stronę obozu
Apollo coś powiedział, ale ja tego nie słyszałam. Leciałam i leciałam. W końcu dotarłam. Poleciałam na plażę gdzie jak sądzę siedzą Percy i Grover. No, jak myślałam tak było.
-Uwaga na ziemi!- zawołałam i wylądowałam obok nich. Oni jak zwykle otworzyli buzie.
-Mucha!- powiedziałam. No to zawsze działa.
-To twoje?- spytał się Percy.
-Tak. Prezent od Apolla.-powiedziałam.
-Gdzie ty byłaś?- spytał się Grover. Dopiero teraz się obudził.
-No na Olimpie.- powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Widziałaś Posejdona?- spytał się Percy. No tak, w końcu to jego ojciec.
-No, tak. Widziałam wszystkich bogów.- odpowiedziałam.
-Dobra, to teraz... Do wody!- krzyknęłam i wbiegłam do wody.
Coś mi zaczęło nie pasować... Już wiem! Nie byłam mokra. Ale jak! Już wiem... Percy!
-Puść tą wodę Percy!-krzyknęłam do niego.
-A chcesz mieć mokrą sukienkę?- spytał. No tak... Trzeba się przebrać, albo pobawić możliwościami danymi przez bogów. A ta jest od Afrodyty, czyli zmiana stroju bez ruszania się z miejsca. Zrobiłam i byłam w stroju. Percy i Grover jak zwykle czekają na muchę...
-Ej! No Percy teraz puścisz?- spytałam się z minką szczeniaczka.
-A tak. -odpowiedział i puścił.
Po chwili dołączył i on.
-Grover no wchodź!- krzyknęłam do niego.
Grover też wszedł. Zauważyłam także, że Percy gapi się gdzieś na pole treningowe. Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam jakąś dziewczynę.
-Coś mnie ominęło?- powiedziałam do Percy'ego z cwaniackim uśmiechem.
-Co?!- krzyknął Percy.
-No gapisz się jakąś godzinę na nią. -Grover załapał o co chodzi.
-Godzinę?!-krzyknął i zniknął pod wodą. Zachciało mi się śmiać.
-Dobra idę po niego.- po napadzie śmiechu oznajmiłam Grover'owi.
-Idź bo będzie tam za długo siedział.-odpowiedział Grover i wpłynęłam pod wodę.
Wiem, że dzięki Posejdonowi mogę oddychać pod wodą. Znalazłam Percy'ego. Siedział niedaleko ode mnie na dnie.
-Percy! -krzyknęłam a on porządnie się zdziwił.- No co?
Spojrzałam na siebie. Miałam ogon syreny i rozpuszczone włosy ze wplecionymi muszelkami.
-Jak...ty?-nie umiał się wysłowić.
-Błogosławieństwo od twojego ojca chyba było większe niż od innych.-powiedziałam i zaczęłam robić salta w wodzie.
-Ja też tak chcę umieć- powiedział do mnie i próbował tak zrobić.
-Musisz zrobić tak.- powiedziałam, pokazałam i zaczęłam się śmiać z jego nieudolnych prób.
-Dobra poddaje się!-krzyknął i podniósł ręce.
-Dobra, teraz mnie złap!-powiedziałam i popłynęłam jak najszybciej umiałam.
-Ej! Zwolnij!-krzyknął za mną śmiejący się Percy.
-Nigdy!-odkrzyknęłam i zaczęłam płynąć jeszcze szybciej.
To było cudowne! Płynęłam i robiłam za sobą ślad z bąbelków. Pływałam szlaczkami. Robiłam salta i wiry. Przy wszystkim śmiałam się. Percy ciągle próbował mnie dogonić. Zapewne zachowywałam się jak dziecko, ale co z tego.
-Poddajesz się?-spytałam się go.
-Tak!-krzyknął znowu śmiejąc się.
Nie byłam zmęczona. Nawet odrobinkę. Po chwili dotarło do mnie jedno pytanie: Jak ja będę z powrotem człowiekiem?! Postanowiłam pierwsze wyjść na brzeg, więc podpłynęłam do niego i wyczołgałam się. Ogon zmienił się w nogi i moje ubranie, ale już suche.
-No to teraz gonisz na lądzie?-spytałam patrząc się na zmęczonego Percy'ego.
-Nie!-krzyknął szybko.-Jeżeli jesteś taka szybka na lądzie to ja współczuję tym co będą grać z tobą w berka i potworom próbującym cię jeść-powiedział.
-W tych dwóch zadaniach to akurat będzie przydatne.-powiedziałam robiąc minę filozofa.
-Percy, Rose! Gdzie wy byliście? Przegapiliście jakąś syrenę w jeziorze!-krzyczał Grover biegnąc do nas.
-Ta syrena to akurat byłam ja.-powiedziałam.
-Co?!-znów krzyknął Grover.
-No przyjmij to do wiadomości.-powiedziałam.-Mogę ci pokazać.-dodałam po chwili.
-To chodź!-powiedział i pociągnął mnie w stronę jeziora.
Wskoczyłam do niego i poczułam ogon. Popłynęłam do najbliższej skały i na nią wskoczyłam.
-Teraz wierzysz!-powiedziałam ze śmiechem.
-To czym ty jeszcze jesteś?! Nimfą?! Chodź sprawdzimy jeszcze to!-krzyknął Grover a ja pokręciłam głową i się zaśmiałam.
Wskoczyłam do wody. Postanowiłam pozwiedzać jezioro. Po kilkunastu metrach... a może kilometrach? Nie ważne... Znalazłam naszyjnik. Był on z białych pereł i miał ceramiczną różyczkę oraz wisiorek z imieniem Rose. Wzięłam go do ręki, a on się zaświecił. Postanowiłam go założyć. Gdy go zapięłam on zabłyszczał i zaczęły wyświetlać się jakieś słowa i osoby. Po chwili zorientowałam się, że to słowa błogosławieństw bogów. Kiedy każdy skończył zaczęli się pojawiać po kolei. Każdy mówił jedno słowo i pojawiał się następny. Pod koniec pojawiły się wszystkie słowa i ułożyły w całość. Było to kolejne błogosławieństwo. Po chwili poczułam się inaczej. Tak jakby dostałam porażona prądem. Ale takim przyjemnym prądem. Chwila! Takie coś w ogóle istnieje? Po chwili zastanowienia się postanowiłam nie zdejmować tego naszyjnika i nie mówić o nim prawdy. Powiem, że dostałam go kiedyś od kogoś. Z tą myślą wyszłam na brzeg. Spotkałam tam nadal zastanawiającego się Grover'a nad tym czym ja jeszcze jestem. Postanowiłam iść do...
______________________________________________________
Dawno nie było z tego części. Macie tu jedną którą pomysł pozwolił mi dokończyć.
Pozdrowionka!
CZYTASZ
W Obozie Herosów | Percy Jackson *ZAWIESZONE NA ZAWSZE*
FanfictionRose Black pewnego dnia razem ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi Percym Jacksonem i Groverem Underwoodem trafia do Obozu Herosów... Czy odnajdzie się wśród herosów? Kto będzie jej boskim rodzicem? Czy aby na pewno jest tylko heroską? Zobaczymy...